Tymczasem kiedy Nowoczesna powstawała, wręcz podkreślano, że ma się odróżniać od takich partii jak PiS, czy PO. Stawiano na oddolne działanie, podkreślano, że większość decyzji będzie podejmowanych demokratycznie.
Partia Ryszarda Petru weszła w ubiegłym roku do Sejmu, a obecnie - przynajmniej tak wynika z sondaży - w popularności ustępuje tylko PiS. Dotąd wydawało się, że Nowoczesnej nie trapią choroby dłużej działających ugrupowań, gdzie często dochodzi do konfliktów odejścia niezadowolonych działaczy.
Niedawno okazało się, że część osób działających w Nowoczesnej przygotowuje powołanie nowej partii o roboczej nazwie Polska Partia Centro-Demokratyczna, która struktury ma mieć niemal w każdy województwie.
Na Opolszczyźnie też są secesjoniści, którzy - jak słyszymy nieoficjalnie - mają dość partii wodzowskiej, w jaką zamieniła się Nowoczesna.
- Zamiast decyzji demokratycznych mamy wskazania z góry - opowiada jedna z zawiedzionych osób. - Dobrze to widać na przykładzie wyborów delegatów na konwencję wojewódzką. Decyzją centrali powstała specjalna komisja weryfikacyjna, która sama zdecydowała, kto będzie delegatem na konwencję. Teraz ta komisja niemal w całości kandyduje do zarządu regionalnego i trudno, aby nie została wybrana. Wchodzimy w buty Platformy, a przecież miało być inaczej.
Witold Zembaczyński, opolski poseł Nowoczesnej uważa, że takie opinie pochodzą od zawiedzionych osób, które nie są nawet członkami partii.
- Dlatego nie ma mowy o żadnym podziale Nowoczesnej - przekonuje Zembaczyński, który w przyszły piątek ma zostać liderem ugrupowania Petru na Opolszczyźnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
