Patryk Jaki: W Opolu powstała klika, która niszczy miasto. Rozmowa z europosłem na temat polityki, sytuacji w WiK i działalności jego ojca

Łukasz Żygadło
- Mój ojciec ma być zły ze względu na pomówienia o zbytni dystans służbowy czy krzyki na pracownika. A dobry jest Pan Kawecki, który był aktywny w ZOMO prawie do samego końca i w imieniu sowieckiego mocodawcy pałował ludzi chcących wolności. Kabaret - mówi europoseł Patryk Jaki.

Łukasz Żygadło: Zacznijmy od początku. Mamy rok 2014. Przed nami wybory samorządowe, w których planuje wystartować Arkadiusz Wiśniewski. Wyrzucony ze swojego własnego środowiska, bez zaplecza i z kiepskimi sondażami. Pan jednak wyciąga do niego rękę. Dlaczego?

Patryk Jaki: Mój pomysł był prosty. Stworzymy komitet, składający się z polityków nowego pokolenia, którego głównym celem będzie zamknięcie oczu na barwy polityczne i nadrabianie ogromnych zaległości, które miało Opole, przez słabą klasę polityczną. Przez lata nasze miasto omijały pieniądze i duże inwestycje, zdegradowano status opolskiego sportu z tak pięknymi tradycjami, a ludzie, szczególnie młodzi, wyjeżdżali do Katowic czy Wrocławia. Kocham Opole. To miasto, w którym się wychowałem, mam do niego szczególny, emocjonalny stosunek. Więc mimo, iż miałem lepsze sondaże od Arkadiusza Wiśniewskiego wiedziałem, że ktoś musi zrezygnować ze swoich ambicji, bo inaczej wygrają najwięksi faworyci, a miasto znów popadnie w stagnację. Widziałem też w nim większy potencjał niż jego koledzy z PO, którzy go w większości zostawili. Jednak nie miał zaplecza. Był już zwykłym „cywilem” poza polityką, ze średnią pracą, a ja już znanym posłem, z budowanym do lat zapleczem, bez którego nie da się wygrać żadnych wyborów.

Prezydent jednak w wywiadach podkreśla, że sukcesy miasta to głównie jego zasługa.

Wiem. Czytałem. I w części to prawda. Jednak nie cała. Mój pomysł na schowanie, na ile się da, moich i jego sympatii politycznych, i wyciąganie dla miasta i regionu ile się da, sprawdził się. Od kiedy Zjednoczona Prawica przejęła w 2015 roku władzę na Opole i województwo spadł deszcz inwestycji. Byłem pierwszym zastępcą Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, a potem szefem najbardziej medialnej komisji śledczej. Drzwi miałem otwarte wszędzie. I nagle obwodnice Opola, Niemodlina, Nysy, Olesna, Kędzierzyna-Koźla, na które od lat nie było środków, lądowały na listach z dofinansowaniem. Do tego pełno środków na sport. Wyciągnięcie Odry, Gwardii, z dna do europejskich pucharów, środki na Okrąglak, na kulturę, stworzenie wydziału medycznego, czy spektakularny projekt powiększenia Opola. Wszystko stało się możliwe. Pamiętam, że kiedy odchodziłem z Rady Miasta Opola budżet miasta wynosił ok 500 mln dziś już prawie 1,3 mld, ponieważ wraz z powiększeniem miasta zwiększyły się też dochody, ziemia, nieruchomości, ilość osób płacących podatki etc. Lewary na wiele małych inwestycji, którymi się chwali miasto również nie byłyby możliwe. Jak widać wyżej sukcesy miasta nie byłyby możliwe bez naszej współpracy.

Dlaczego współpraca jednak słabła po 2019 roku?

Była to moim zdaniem osobista decyzja prezydenta Wiśniewskiego. Zaczął myśleć o karierze ogólnopolskiej i dołączeniu do opozycyjnego środowiska Trzaskowskiego. A kosztem tego musiał być huraganowy atak na rząd. Na nic zdały się moje argumenty, że jest tyle jeszcze projektów, które razem można zrobić dla miasta w formule bezpartyjnej i względnie neutralnej. Zaczęło wygrywać „ja” z „miastem”. Ludzie, którzy tyle pomagali miastu, zaczęli być regularnie wyzywani i obrażani przez prezydenta i jego ludzi, a miasto omijały inwestycje. Były w zamian fotki z samorządowcami z PO z milionem manifestów.

Czy jednak nie poszedł pan za daleko? I nie sugeruję, że inwestycje dla miasta zależą od sympatii partii rządzącej...

Nie zależą. Jednak organizowanie skomplikowanych projektów takich jak „Duże Opole” zawsze zależy od dobrych relacji pomiędzy ludźmi decyzyjnymi. Budowanie relacji to również bardzo ciężka praca. Przez dobre lata dla miasta, były one intensywne nie tylko pomiędzy mną a Arkadiuszem, ale również naszymi współpracownikami. Potem oni zaczęli wklejać 8 gwiazdek i zwyczajnie cieżko rozmawia się z kimś kto zaczyna do „Jeb… PiS” czy „Wyp…” Po tych swoich akcjach mieli już nawet bariery, żeby do nas dzwonić, prosić o pomoc jak był jakiś problem. Zdobyli może radykalny elektorat, ale przegrywali szanse dla miasta.

Może Arkadiusz Wiśniewski nie chciał legitymizować ówczesnej polityki rządu, choćby w kwestii reformy wymiaru sprawiedliwości, która wywoływała wielkie kontrowersje.

Oczywiście. Miał do tego prawo. Pierwszy był palić świece pod sądami, jeszcze w czasach, kiedy bardzo miastu pomagałem. Nawet doszło do zabawnej sytuacji bo chwilę po tym udało mi się przekonać rząd do inwestycji w infrastrukturę sądu w Opolu, która od lat była potrzebna. Nie chodzi więc o krytykę czy rozmowę, która jest bardzo potrzebna w polityce i jest jej dużo nawet wewnątrz rządu. Chodzi o jej jakość, czyli 8 gwiazdek czy spychanie interesu miasta na siódmy plan. Ja też przez lata bardzo dużo osobiście traciłem wśród ludzi prawicy w Opolu, za współpracę z prezydentem Wiśniewskim. Jednak potrafiłem to schować, bo bardziej zależało mi na szybkim rozwoju miasta, które tak kocham.

To co się naprawdę stało?

Złożyło się na to kilka rzeczy. Po pierwsze to, że pracowałem ciężko ostatnie lata nad utrzymaniem dobrych relacji z Arkadiuszem Wiśniewskim, mimo, że on ciągle atakował i prowokował spowodowało, że w mieście nie było realnej opozycji. A to zawsze sprzyja tworzeniu się kliki. Oni uznali, że są już tak silni, że mogą wszystko. I zaczęło się kombinowanie na przyznawaniu sobie mieszkań komunalnych, a tu jakieś dziwne układy deweloperskie, dziwne przetargi…

No właśnie. Chyba momentem przełomowym w waszych relacjach był ten przetarg w WiK?

Tak. Ja już od dawna słyszałem, że w mieście zaczyna dziać się źle. Jednak, kiedy ojciec mi powiedział, że ludzie prezydenta ledwo co weszli do spółki i już podporządkowali sobie przetargi. A potem w najważniejszym postępowaniu w roku w spółce na prąd wygrywa firmą z korupcyjną przeszłością, która nawet nie produkuje prądu, a swoją ofertę składa chwilę przed końcem czasu, jakoś dziwnie minimalnie mniejsza od dużej firmy produkującej prąd, a do tego prezes jest odcinany od wszystkich informacji ws. tego przetargu, powiedziałem: Dość!

A potem wychodzi sprawa TBS…

Właśnie tu już byłem w kompletnym szoku. Wiele patologii widziałem już w samorządach. Kiedy jednak dowiedziałem się, że prezydent przyznał sobie dwa mieszkania komunalne… Potem kłamie, że każdy mógł się po nie zgłosić, a okazuje się, że nie było żadnego ogłoszenia. Do tego dalej ukrywana jest lista osób, które otrzymały te mieszkania, a Opole huczy, że są tam inne osoby z zaplecza prezydenta. Co to jest, jeśli nie tworzenie z pięknego kiedyś projektu zwykłej kliki?

Tłumaczenie ws. TBS jest rzeczywiście pokrętne. Jednak w sprawie WIK prezydent zarzuca pana ojcu mobbing..

To przypomnijmy, że ze spółką mój ojciec jest związany przez ponad dekadę. Wcześniej jako przewodniczący rady nadzorczej, potem członek zarządu, wiceprezes i w końcu prezes. Przez ten czas zbudował największy sukces tej firmy. Rekordowe wyniki finansowe, ściągnął największą inwestycję w mieście w historii, wartą prawie 200 mln nowoczesną w skali Europy oczyszczalnię ścieków, spółka była w tak dobrej kondycji, że została głównym sponsorem Gwardii Opole, która awansowała do europejskich pucharów, a PFR postanowił w nią zainwestować, z czego miasto finansuje teraz budowę Stadionu Odry Opole. Przez tyle lat Ojciec przez prezydenta był chwalony, awansowany, otrzymywał podwyżki i nagrody, a nagle kiedy zgłosił mu możliwe przekręty przy przetargu jego ludzi, ruszyła akcja „mobbing”. Mobbing , którego przez tyle lat nie widział mimo, że obok ojca na kierowniczym stanowisku pracuje siostra prezydenta. Przecież tylko głupiec może uwierzyć w taką historię.

Czy jednak jest pan pewny, że ws. pana ojca wszystko było w porządku i nadaje się on na tę funkcję?

Mój ojciec jak ja czy pan nie jest idealny. On ma trudny charakter i na pewno jak to w życiu przez tyle lat w tak dużej firmie mogą się zdarzyć, że źle ocenił taką czy inną osobę. Czytałem np. , że atakuje się go w raportach, za „dystans służbowy”. To zawsze sprawa bardzo subiektywna. Jednak w ocenie, którą można zobiektywizować, fakty są takie: w ostatnich latach wypracował dla miasta 10 mln dywidendy, która trafiła na inwestycje do wszystkich dzielnic, nowy zarząd od Wiśniewskiego wypracował … 0 zł dywidendy, a firma jest na granicy wypłacalności. Co więcej ta cała historia z ostatnich miesięcy jest najlepszym dowodem, że ojciec nadaje się na taką funkcję. Przypomnijmy, że to jedna z największych firm w regionie i wpisana do strategicznych z punktu widzenia bezpieczeństwa i wymaga umiejętności wytrzymywania stresu, często pracy po godzinach i szybkiego podejmowania decyzji. I od blisko pół roku za ujawnienie afery przetargowej Wiśniewski z jego kliką zorganizowali na ojca bezprecedensową nagonkę, policzyliśmy. Ponad 100 wpisów na jego temat Wiśniewskiego, jego ludzi i jego gazetki „Czas na Opole”, to więcej niż o inwestycjach w mieście. Propozycje dla pracowników WiK awansów i podwyżek jeśli coś powiedzą na mojego Ojca. Przepłacenie z miejskich środków „raportów” na jego temat a nawet porównanie do… Putina. Gwarantuje, że 9 na 10 osób by tego nie wytrzymało. A mój ojciec cały czas spokojnie odpowiada na wszystkie pytania i robi swoje. To jego wyjątkowa cecha charakteru, która przez lata prowadziła WiK do tak wielu sukcesów. Co więcej potwierdzają to pierwsze decyzje sądów, które prawie wszystkie Ojciec wygrywa.

Prezydent jednak nie przyjmuje tych argumentów i zarzuca układy w prokuraturze czy sądach, mówi, że sędzia była delegowana przez Ministra Sprawiedliwości…

To najlepiej pokazuje jak bardzo „bije na oślep”. Wyjaśnijmy, że delegowanie jest tylko formalną decyzją ministra na wniosek sądu, który wskazuję nazwisko sędziego. Wskazanie zawsze jest pochodną ilości spraw do braków kadrowych w danym wydziale. Dzieje się tak od lat we wszystkich Sądach i dotyczy tysięcy sędziów i różnych ministrów. Więc to śmieszny zarzut. Co więcej w sprawie mojego ojca orzekały już dwa składy ws. zarzutów o mobbing gazetki prezydenta, jeden ws. wstrzymania jego świadczeń, trójka sędziów ws. zawieszenia, do tego jeden w tym wątku ws. przewodniczącego rady WiK. W sumie chyba już 7 różnych sędziów i prawie wszyscy wskazują jasno. To miasto łamie prawo, oskarża bez dowodów... Co więcej. W międzyczasie pojawiła się nawet zaskakująca dla mnie sytuacja, gdzie większość pozostałych udziałowców z gmin z rządami mniejszości niemieckiej oprotestowują działanie miasta. Prezydent musiał nawet powołać dodatkowych członków rady nadzorczej mnożąc koszty, bo nie był w stanie nikogo z innych udziałowców przekonać do swojego stanowiska. Bo oni znają sytuację w spółce z dokumentów a nie facebookowych enuncjacji…

Jednak miasto twierdzi, że nowym prezesem jest Paweł Kawecki…

To jest akurat najzabawniejszy wątek z ich całych alogicznych wywodów. Po pierwsze umowa spółki mówi, że nie można odwołać prezesa bez zgody pozostałych udziałowców - szczególnie PFR, który ma duży pakiet udziałów. Oni to wiedzą, bo do tej pory uznawali jej sprzeciw, bo przecież próbowali odwołać go wielokrotnie. Teraz jednak zarządzili tajne głosowanie, żeby udawać, że nie wiedzą jak głosował PFR, mimo, że ten kazał im wpisać, ze jest przeciw. To dalej element zorganizowanej nagonki i mobbingu na mojego ojca, aby go złamać. Bo przecież niemożliwe, aby jakiś sędzia uznał ten numer z tajnym głosowaniem za poważny. Bardziej trzeba to już rozpatrywać pod kątem karnym jako uporczywe łamanie prawa przez Radę Nadzorczą WiK. Po drugie mój ojciec ma być zły, ze względu na pomówienia o zbytni dystans służbowy czy krzyki na pracownika, a dobry jest Pan Kawecki, który był aktywny w ZOMO prawie do samego końca i pałował ludzi chcących wolności w imieniu sowieckiego mocodawcy. kabaret.

Jakie są szanse na rozwiązanie tych konfliktów?

Są dwie drogie. Moja propozycja, która przez pierwsze lata nowych rządów w mieście zbudowała podziwianą w Polsce współpracę dwójki ludzi z rożnych obozów, która wyniosła Opole na szczyty w jego historii oraz znana z ostatniego lata strategia Wiśniewskiego zamykania się w swoim środowisku, rozbudowywania kliki, obrażania wszystkich wokoło i generowania nowych konfliktów, które niszczą potencjał miasta. Wystarczy wejść na profil FB prezydenta z ostatnich miesięcy, aby zobaczyć czym on się głównie zajmuje. Na refleksję nigdy nie jest za późno.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska