PGE Orlik Opole przegrał w Tychach w dogrywce

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Reprezentant Polski Michael Cichy zdobył dwie bramki i miał asystę.
Reprezentant Polski Michael Cichy zdobył dwie bramki i miał asystę. Sławomir Jakubowski
Po dwóch tercjach nie zanosiło się na niespodziankę, ale opolanie wykorzystali dwie przewagi i doprowadzili do remisu 3:3. W dogrywce stracili jednak gola grając w przewadze.

Wicemistrzowie Polski i liderzy rozgrywek z Tychów zaczęli spotkanie od mocnych ataków, które dały groźne strzały Bepierszcza i Koguta, ale za każdym razem niecelnie. Gospodarze mieli przewagę, prowadzili grę i często uderzali z dystansu. Orlik skupiał się na uważnej grze w obronie i próbach szybkich kontrataków.

Swoje osiągnęli miejscowi w 10. min, kiedy Witecki zagrał do Bagińskiego, a ten musiał tylko dopełnić formalności. Za chwilę opolanie znów się bronili w osłabieniu i dopiero po kwadransie zaczęli grać odważniej, a sygnał dał Kostecki. Tyle że bliżej gola był Witecki ofiarnie zablokowany przez obrońcę, a następnie zatrzymany przez Murray'a.

W 19 min błysnął najlepszy napastnik ligi Cichy. Jechał wzdłuż bramki i popisał się trudnym technicznie uderzeniem z bekhendu nad parkanem Zigardy'ego. Za chwilę szarżował jeszcze Kulmala i wydawało się, że opolanie złapali wiatr w żagle.

Po przerwie te żagle zwinął rywal, który zdecydowanie zaatakował i goście uwijali się w obronie, a Murray w bramce (akcje i strzały Pociechy, Rzeszutki, Koguta i Kolusza). Presja na Orlika rosła kiedy był w osłabieniu, ale przetrwał do 32. min. Wówczas Vitek zza bramki podał do Jeziorskiego, a ten musiał tylko przyłożyć kij. Dwie minuty później opolanie znów popełnili błąd "krycia", a w efekcie Rzeszutko podał do Witeckiego, ten do pozostawionego bez opieki Kolusza i było 3:1.

Na stratę dwóch goli trener Doug McKay zareagował czasem, po którym szalał w pojedynkę Cichy, a uderzał debiutant Luczyk. Wynik się nie zmienił, a trzecia tercja zaczęła się znów od ataków miejscowych. Nic nie zapowiadało późniejszego scenariusza.

Opolanie wykorzystali jednak dwie przewagi, a dwa razy błysnął Cichy. Najpierw przejechał spokojnie za bramką rywala i wyłożył krążek Sordonowi. Ten huknął jak z armaty i Zigardy skapitulował. Potem Cichy wziął wszystko w swoje ręce.
Sordon "wypuścił" go w bój z obrońcą, napastnik Orlika był szybszy, miał miejsce i przymierzył w samo okienko.

Opolanie utrzymali remis, a tym samym punkt do końca i zaczęła się dogrywka. Od trafienia Pociechy w słupek i okazji Zatki oraz próby Guzika. Za chwilę Orlicy byli na lodzie w przewadze 4 na 3, ale po złym zagraniu Cichego rywale wyszli dwóch na jednego obrońcę. Jakby było mało stracił równowagę Sznotala i Pociecha nie dał szans bramkarzowi Orlika.

Punkt z pewnością jest dobrym wynikiem, ale strata czwartego gola nie powinna się przydarzyć akurat w tym momencie.

GKS Tychy - PGE Orlik Opole 4:3 po dogr. (1:1, 2:0, 0:2, dogr. 1:0)

1:0 Bagiński - 10., 1:1 Cichy - 19., 2:1 Jeziorski 32., 3:1 Kolusz - 34., 3:2 Sordon - 44., 3:3 Cichy - 47., 4:3 Pociecha - 64.

GKS Tychy: Zigardy - Kubos, Górny, Jeziorski, Komorski, Vitek - Zatko, Bryk, Bepierszcz, Semorad, Kogut - Pociecha, Horzelski, Witecki, Rzeszutko, Bagiński - Woźnica, Kristek, Kolusz.

PGE Orlik: Murray - Sordon, Kostek, Guzik, Cichy, Przygodzki - Paryzek, Rantanen, Demjaniuk, Kulmala - M. Stopiński, Sznotala, F. Stopiński, Gorzycki, Kostecki - Luczyk, Gawlik.

Sędziował Tomasz Radzik (Krynica). Kary: GKS - 10 min; Orlik - 12 min.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska