W treningu uczestniczyli wszyscy zakontraktowani przez Kolejarza zawodnicy (łącznie z czwórką obcokrajowców) oraz Piotr Świst, prywatny szkoleniowiec 17-letniego Niemca Stevena Mauera. Żużlowcy jeździli, jak na pierwsze zajęcia po kilkumiesięcznej pauzie, odważnie i na szczęście bezkolizyjnie. Jedynym groźnym incydentem był uślizg Kai'a Huckenbecka, ratującego się przed zderzeniem z Michałem Mitko.
- Nie porozumieliśmy się z kolegą, lecz w porę zauważyłem zagrożenie - tłumaczył Huckenbeck, debiutujący na opolskim torze . - Spodziewałem się, że będzie on nieco dłuższy, tymczasem jest bardziej techniczny. Przypomina nieco obiekt w Guestrow. Umożliwia jazdę przy bandzie, a taki styl preferuję. W tym roku już pięciokrotnie trenowałem w Niemczech. Jestem odpowiednio przygotowany i liczę na częste występy w lidze.
Długa przerwa w ściganiu nie wpłynęła na formę kondycyjną żużlowców, którzy podkreślali, że ból w dłoniach odczuwali tylko podczas pierwszych okrążeń.
- Potrzebowałem czasu, aby przystosować się do motocyklu i toru - zaznaczał Łukasz Bojarski. - Trening na siłowni to jednak inna bajka. W porównaniu do poprzedniego roku czułem się znacznie pewniej. Jechałem na luzie, nie towarzyszył mi stres.
Bojarski, podobnie jak Eduard Krcmar i Rafał Fleger, zmagał się z problemami sprzętowymi. Awarii uległ jeden z jego silników.
- Jutro odwiozę go do tunera - mówił młodzieżowiec Kolejarza. - Szkoda, ponieważ to dobry egzemplarz, ale takie sytuacje są wliczone w żużel. W sprzęt zainwestowałem bardzo dużo pieniędzy. Część otrzymałem z klubu, resztę dołożyłem z własnej kieszeni. Inwestycje są niezbędne, jeśli marzy się o dobrych wynikach.
Około 40-osobowej grupie kibiców pokazał się powracający do Opola po dwuletniej przerwie Marcin Sekula.
- To jest moje miasto i czuję się tu wspaniale - nie ukrywał wychowanek Kolejarza. - Fajnie wrócić na stare śmieci. Pomysł podpisania kontraktu w Opolu powstał spontanicznie, po rozmowach z prezesem. Nie mogę narzekać na swojego poprzedniego pracodawcę z Rawicza, ale wedle przysłowia w domu najlepiej. Kontuzja ręki, odniesiona kilka lat temu na treningu, ciągle mi doskwiera. Kończyna jest sprawna w 70 procentach. Wierzę jednak, że stać mnie na skuteczną jazdę. Gdyby tak nie było, to zakończyłbym karierę.
Dobre wrażenie sprawiał Kamil Fleger, który w naszym zespole startował w 2009 roku. Ostatnie dwa lata spędził jednak w macierzystym klubie z Rybnika.
- To nie był udany okres - wyjaśniał 22-latek. - Występowałem rzadko, a ponieważ byłem związany kontraktem nie mogłem odejść do innego zespołu. Nie chcę już myśleć o przeszłości, tylko skupiam się na teraźniejszości. Tak jak mój brat Rafał, bardzo lubię opolski tor. Czuję się na nim jak ryba w wodzie. Solidnie przepracowałem zimę. Korzystałem z usług psychologa, który mam nadzieję pomoże mi powrócić do formy. W każdych zawodach dam z siebie 130 procent.
Opolscy żużlowcy na własnym stadionie będą trenować w piątek i być może sobotę. W środę czeka ich sparing z KMŻ-em Lublin. W naszych barwach wystartują Polacy oraz Rosjanin Witalij Biełousow, posiadający swą bazę w Ostrowie Wielkopolskim. Trener Andrzej Maroszek wszystkich zawodników będzie miał do dyspozycji 1 kwietnia podczas turnieju Jerzego Szczakiela.
- Nie można z pierwszych zajęć wyciągać głębszych wniosków, ale widać, że chłopcy w czasie przerwy nie próżnowali - podsumowywał Maroszek. - Weryfikacja czeka ich w piątek, gdy zaczną ścigać się spod taśmy. Wtedy może się okazać, iż silniki, które dzisiaj spisywały się nieźle, wymagają korekt w ustawieniach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?