- Zaostrzenie prawa to krok w dobrą stronę, ale trzeba czasu, żebyśmy mogli zobaczyć, jak będzie to funkcjonowało w praktyce - mówi Beata Raczyńska-Szumigaj z Fundacji Fioletowy Pies. - Od wykrycia przypadków znęcania się do etapu sądowego, gdzie następuje wymierzenie kary, czasami upływa kilka lat.
W przypadku zwierzęcia, które ma właściciela sprawa jest o tyle łatwiejsza, że zwykle wiadomo kogo ukarać. - Z porzuceniami jest kłopot, bo dostajemy zgłoszenie, na przykład o psie przywiązanym do drzewa, potwierdzamy je, ale ustalenie sprawcy często graniczy z cudem. Wiele z takich postępowań jest niestety umarzanych - mówi Beata Raczyńska-Szumigaj.
Nie ma właściwie tygodnia, aby media nie informowały o przykładach bestialstwa wobec zwierząt. Opolanie są coraz bardziej „pomysłowi” w zadawaniu zwierzętom cierpienia.
- Takich przypadków jest mnóstwo. Przykład jeden z wielu: pies porzucony w lesie, przypięty do drzewa. Sprawca w „ludzkim odruchu” zostawił mu nawet miskę z wodą. Co z tego, skoro linka była na tyle krótka, że zwierzę nie mogło do niej dosięgnąć - mówi działaczka Fundacji Fioletowy Pies. - Wyliczać dalej? Pies podpalony, polany wrzątkiem, z wydłubanym okiem...
Zaostrzone przepisy przewidują również surowe kary finansowe dla tych, którzy dręczą zwierzęta. Może to być nawet 100 tys. złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?