Plac biało-czerwony

Fot. Paweł Stauffer
Plac św. Piotra tonął w morzu tysięcy flag, które przywieźli pielgrzymi z Polski.
Plac św. Piotra tonął w morzu tysięcy flag, które przywieźli pielgrzymi z Polski. Fot. Paweł Stauffer
- Po raz pierwszy jestem naprawdę dumny, że jestem Polakiem - mówi Bartek Ślusarz. Był jednym z ponad 300 tysięcy rodaków żegnających papieża przed Watykanem.

Ekonomista z Legnicy na pogrzeb papieża zabrał flagę z rekordowo wysokim, 8-metrowym masztem. Maszt jest z wędki teleskopowej, a flagę Bartek z kolegami odebrali w ostatniej chwili przed wyjazdem do Rzymu od zaprzyjaźnionej krawcowej.

Każdy będzie się starał być teraz lepszy.

- Płakała, kiedy się dowiedziała, że to na pogrzeb papieża - mówią legniczanie.
Niektórzy pielgrzymi utyskiwali, że za dużo tych polskich flag na placu, że bardziej by były stosowne papieskie, bo Karol Wojtyła zawsze podkreślał, że pasterzuje wszystkim narodom po równo.
- Ale może i dobrze, że tak zaznaczyliśmy polskość papieża na pogrzebie, bo kardynał Ratzinger nie podkreślił tego w kazaniu w ogóle, mówił o Krakowie, ale nie o Polsce - komentował po pogrzebie jeden z polskich księży.

Jarek Podebry: - Dużo jeżdżę po Europie i zawsze się wkurzam, kiedy odbierają nas jak złodziei samochodów. Dlatego dziś jesteśmy naprawdę dumni, bo z każdej strony tu słyszymy, że Jan Paweł II był największym współcześnie żyjącym człowiekiem na ziemi.
Ekipa z Legnicy określa siebie jako niedowiarków. Do kościoła zaglądają sporadycznie, od wielkiego święta.
- Nie wiemy, czy to się teraz zmieni - mówią. - Ale na pewno każdy po takim przeżyciu, jak te kilka dni w Rzymie, będzie się starał być lepszy.
KOMENTARZ
Gdy umiera święty

Kilkadziesiąt godzin przed śmiercią Ojciec Święty - na wieść o tym, że plac Świętego Piotra wypełniła po brzegi młodzież - powiedział: "Szukałem was, teraz wy przyszliście do mnie. Za to wam dziękuję". Tego papieża, który przez 27 lat szukał dusz na całym świecie, wczoraj cały świat przyjechał pożegnać.
Za papieża modlili się nie tylko Europejczycy, ale też Japończycy i mieszkańcy Ekwadoru, Amerykanie. Ale najliczniejsi w tym międzynarodowym gronie byli Polacy. Trochę szkoda, że podczas liturgii pogrzebowej nie usłyszeli - poza jednym wezwaniem modlitwy wiernych - ani słowa po polsku.
Istotę definitywnie zakończonego pontyfikatu Jana Pawła II trafnie określił w pogrzebowym kazaniu kardynał Ratzinger, mówiąc, że papież obudził nas wszystkich z wiary zmęczonej.
To budzenie i nauczanie papieża skierowane do Kościoła i do świata trwało także na jego pogrzebie.
Przypominająca skrzynię trumna, postawiona niemal wprost na ziemi, bez katafalku i kwiatów, tylko z ewangeliarzem położonym na wieku, dobrze koresponduje z tekstem papieskiego testamentu: "Nie pozostawiam po sobie własności, którą należałoby zadysponować".
W sensie materialnym Jan Paweł II nie miał nic. W sensie duchowym miał wszystko. Dali temu wyraz pątnicy wołający tłumnie i głośno na jego pogrzebie: "Święty od zaraz". Okrzyk ściskał za serce, ale trudno zaprzeczyć, że łatwiej krzyczeć i klaskać, niż własnym życiem papieża naśladować.
Przybysze z całego świata posłuchali Ojca św., który na łożu śmierci prosił, byśmy jak on byli pogodni. Nastrój wśród uczestników pogrzebu był poważny, ale nie ponury, a nawet nie smutny. Ludzie martwili się bardzo o losy świata pozbawionego Jana Pawła II. O jego pośmiertny los nie martwił się nikt.
Tak bywa, gdy umiera święty papież.

Krzysztof OGIOLDA
Krzysztof ZYZIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska