Chodzi o tzw. "aferę sms-ową", która w ostatnich dniach wstrząsnęła miastem. Dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej Teresa Koczubik zarzuciła publicznie szefowej gabinetu prezydenta Halinie Damas-Łazowskiej, że naciskała ta na nią, aby konkurs o pracę w MOPS-ie wygrały wskazane osoby. Na dowód tego pokazała dwa sms-y z rzekomymi instrukcjami, kto ma dostać etat.
SMS-ami załatwiali znajomym pracę? Afera w Kędzierzynie-Koźlu
Prezydenta Wantułe oskarżyła natomiast, że sprawę kumoterstwa próbuje zamieść pod dywan. Koczubik nie poinformowała jednak o tym prokuratury.
Z kolei prezydent i szefowa gabinetu nie wystąpili na drogę prawną przeciwko Koczubik o pomówienie.
- W związku z tym ja złożyłem zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez pana prezydenta i szefową jego gabinetu - oznajmił wczoraj na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Andrzej Kopeć, wiceszef kędzierzyńskich struktur PO, która w radzie miasta pełni rolę opozycji.
Damas-Łazowskiej zarzuca, że przekroczyła swoje uprawnienia działając na szkodę interesu publicznego, co jest przestępstwem z art. 231 kodeksu karnego. Prezydentowi Wantule zarzucił z kolei, że wiedząc o przestępstwie nie podjął wymaganych prawem działań.
Magistrat stoi na stanowisku, że oskarżenia Koczubik są zupełnie bezpodstawne. - Stanowczo zaprzeczam, bym kiedykolwiek z pozycji szefowej gabinetu naciskała na panią Koczubik, żeby zatrudniła wskazane rzekomo przeze mnie osoby. Treść ujawnionych sms-ów w żaden sposób tego nie potwierdza - przekonuje Damas-Łazowska.
Urząd miasta wydał także krótkie oświadczenie, że ma ważniejsze sprawy aniżeli angażowanie się w polemikę medialną z Teresą Koczubik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?