PlusLiga. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wicemistrzem Polski. Po raz drugi przegrała w finale ze Skrą Bełchatów [RELACJA]

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Kędzierzynianie ustąpili z mistrzowskiego tronu.
Kędzierzynianie ustąpili z mistrzowskiego tronu. Mirosław Szozda (O)
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała u siebie ze Skrą Bełchatów 1:3 w drugim meczu finałowym PlusLigi. Tym samym kędzierzynianie ustąpili z mistrzowskiego tronu.

Kędzierzynianie przystąpili do walki przed własną publicznością po środowej przegranej w Bełchatowie 0:3. "Suchy" wynik nie do końca oddawał jednak przebieg pierwszego starcia finałowego, ponieważ gracze Skry wszystkie sety wygrali w nim różnicą dwóch punktów. A więc ich scenariusz był zupełnie inny niż inauguracyjnej partii w hali Azoty.

Na początku rywalizacji w Kędzierzynie-Koźlu na boisku dzielili bowiem i rządzili gospodarze. Źródłem ich dominacji była znakomita postawa w polu serwisowym. Już przed dobrnięciem do połowy pierwszej odsłony mieli oni bowiem na koncie cztery asy, czyli więcej niż uzyskali podczas całego wyjazdowego starcia. Lepiej prezentowali się też od Skry w przyjęciu, co pozwalało rozwinąć skrzydła ich francuskiemu rozgrywającemu Benjaminowi Toniuttiemu. Kompletnie rozbici bełchatowianie rozpoczęli mecz od zdobycia zaledwie 15 „oczek”.

Byli również zagubieni przez pewną część drugiej odsłony. Kiedy już się jednak przebudzili, przy stanie 12:8 dla Zaksy, przebieg konfrontacji uległ drastycznej odmianie. Wszystko co dobre rozpoczęło się dla gości od serii udanych zagrań irańskiego przyjmującego Milada Ebadipoura. W ślad za nim poszedł też serbski środkowy Srecko Lisinac, a to już było dla kędzierzynian zbyt wiele.

Nie znaleźli oni recepty na okiełznanie rywala ani w drugiej, ani w trzeciej odsłonie. Kiedy swoimi ogromnymi umiejętnościami regularnie chwalił się Lisinac, trener Zaksy Andrea Gardini miał głowę pełną problemów. Jednym z nich była słaba dyspozycja w ataku podstawowej armaty, Portorykańczyka Maurice’a Torresa.

Przy stanie 5-10 w trzecim secie zastąpił go Sławomir Jungiewicz. Choć wcześniej spędził on na boisku bardzo niewiele czasu, prezentował się nieźle, ale nie na tyle, by powstrzymać coraz lepiej funkcjonującą drużynę Skry.

Poważniejszy kontakt z rywalem kędzierzynianie złapali dopiero w czwartej partii. Będący w bardzo trudnym położeniu zespół z Opolszczyzny na swoje barki wziął wtedy Belg Sam Deroo, wcześniej również przeplatający lepsze fragmenty gorszymi. W kryzysowych chwilach spisywał się jednak na tyle dobrze, że ZAKSA prowadziła nawet w pewnym momencie 16:14.
Jej radość trwała jednak tylko parę minut. W końcówce znów pierwszoplanową postacią na boisku był bowiem Ebadipour. W głównej mierze to on sprawił, że przez najbliższy rok na ligowym tronie zasiadać będzie zespół z Bełchatowa.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Skra Bełchatów 1:3 (25:15, 20:25, 21:25, 23:25)
ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Torres, Deroo, Bieniek, Zatorski (libero) - Szymura, Jungiewicz, Semeniuk. Trener Andrea Gardini.
Skra: Łomacz, Ebadipour, Lisinac, Wlazły, Bednorz, Kłos, Piechocki (libero) - Janusz, Czarnowski, Romać, Penczew. Trener Roberto Piazza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska