Bywają takie dni, że wszystkie nasze działania wydają się bez sensu. Nie chce nam się wstać z łóżka, bo i po co?
Trudno zasnąć, bo wyobraźnia rysuje czarne scenariusze dla naszej przyszłości. Wystarczy jednak bodziec, który nas mobilizuje - ot, choćby zapowiedź, że na niedzielny obiad przyjdą dzieci i wnuki, a myśli zaczynają krążyć wokół jadłospisu. Natychmiast skądś się biorą siły, by zrobić zakupy, upiec szarlotkę, nagotować gołąbków.
- Takie sytuacje należą do normalnych - tłumaczy Iwona Konieczna, psycholog. Nie zawsze przecież tryskamy humorem, rozpiera nas optymizm, który pozwala snuć śmiałe plany na przyszłość. Listopad zaczyna się nostalgicznym świętem, a potem, wraz ze zmianą czasu, wydłuża się ilość godzin bez słonecznego światła. Ale złe nastroje mijają, gdy zmieni się pogoda, gdy przydarzy nam się coś miłego, a w bliskiej perspektywie czeka nas przyjemne wydarzenie, jak choćby imieniny, urodziny czy odwiedziny osób, w towarzystwie których lubimy przebywać.
Bywa jednak tak, że nie chce nam się z nikim spotykać, bo wszyscy nas irytują. Płaczem kończy się tak drobna przykrość, gdy ktoś nam zamknie przed nosem drzwi od windy. Ulubiony wnuk miał nam natychmiast przynieść leki z apteki, a powiedział: zaraz. Więc mu "nawrzucamy" i jeszcze córce przez telefon powiemy, jakiego wychowała egoistę. I sprzedawczynię ofukniemy, i dozorczynię...
- Takie zachowania są charakterystyczne dla nerwicy - wyjaśnia Iwona Konieczna. Taki człowiek chodzi "podminowany" i łatwo wpada w złość. Czuje się niezrozumiany, niedoceniany i wybucha z każdego błahego powodu. Trudno z nim żyć i trudno pracować. Jeśli takie reakcje trwają dłużej, trzeba szukać pomocy lekarza.
Koniecznie należy też szukać pomocy, jeśli u siebie lub kogoś bliskiego zaobserwujemy objawy depresji.
- Są podobne do chandry, ale to nie jest zwykły smutek - mówi Iwona Konieczna. Ludzie tracą zainteresowanie dla codziennych spraw i z pełnych energii osób zamieniają się w bezradnych, gwałtownie postarzałych, niezdolnych do życia chorych.
Przyczyną depresji bywają najczęściej traumatyczne przeżycia, takie jak śmierć kogoś najbliższego czy rozwód, ale też te związane z utratą pracy, wyjazdem dzieci na stałe za granicę czy poważna choroba w rodzinie. Zawsze wiąże się więc ona ze stratą czegoś bardzo istotnego. Jeśli depresja nie mija po kilku tygodniach, chory powinien trafić do lekarza, ponieważ bez odpowiednich leków i terapii, ten stan się nie poprawi. Chory jest zresztą narażony wtedy także na dolegliwości ciała - różnego rodzaju bóle głowy, żołądka, kości, duszności i tak naprawdę można stracić orientację, co mu dolega. Uważa się więc, że depresja jest chorobą duszy i ciała.
W takich sytuacjach należy szukać pomocy u lekarza psychiatry, ale w naszym społeczeństwie jest to specjalista, którego chce ominąć zarówno chory, jak i jego rodzina.
Opolanie, którzy chcą szukać pomocy dla siebie lub bliskich, mają jednak możliwość uzyskania pomocy w Dziennym Oddziale Psychogeriatrycznym, na Zaodrzu, przy ul Wróblewskiego 46.
- Chorzy nie muszą mieć skierowania - zapewnia Iwona Konieczna. - Tu trafią najpierw do lekarza, który zdiagnozuje chorobę i zaleci terapię. Leczenie trwa 6 tygodni po kilka godzin dziennie.
Na grupowej terapii spotykają się ludzie po sześćdziesiątce, a niemal każdy pacjent z grupy przeżył ogromną stratę, z którą nie mógł się pogodzić, a która doprowadziła do depresji.
- Jeśli ktoś się obawia, że będzie musiał mówić na forum o swoich najintymniejszych przeżyciach, to zapewniam, że tak nie jest. Mówią tylko ci, którzy po prostu potrzebują wyrzucić z siebie to, co ich boli. Pozostali zaczynają dzielić się refleksjami, gdy się oswoją z grupą i nabiorą zaufania
Dodatkowe informacje można uzyskać pod numerem tel. 608 89 23 09.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?