B. ma także zakaz opuszczania kraju. Zabrano mu paszport, sąd wyznaczył również 4 tysiące złotych poręczenia. Ochroniarz dwa razy w tygodniu musi się stawiać na policji.
Początkowo prokuratura wnioskowała o tymczasowy areszt wobec obu mężczyzn, jednak ostatecznie wniosła o areszt jedynie dla Mariusz K.
Przypomnijmy. Prokuratura postawiła dwóm ochroniarzom z Opola zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym 37-letniego mężczyzny na festynie w Korfantowie.
- Bez wątpienia przekroczyli swoje uprawnienia - mówi Anna Kawecka, prokurator rejonowy w Nysie. - Za spowodowanie śmierci w wyniku użycia siły grozi im od roku do 10 lat więzienia.
Dni Korfantowa zaczęły się w ubiegły piątek. I już wtedy było niespokojnie. Grupka uczestników zabawy zaczęła się awanturować. W niedzielny poranek, jeszcze przed rozpoczęciem festynu, pobito jednego z ochroniarzy. Z obrażeniami ciała trafił do szpitala.
Zmarły mężczyzna, mieszkaniec Budzieszowic, co potwierdzają świadkowie, był w grupie awanturników. W niedzielę po południu ochroniarze, którzy wcześniej wezwali na pomoc policję, odnaleźli go w tłumie. Siedział na ławce. Wszystko potoczyło się błyskawicznie. - Okładali go pałą, a później przydusili - relacjonują jedni świadkowie. Inni twierdzą, że tą pałką dostał w plecy...
W Budzieszowicach wrze. Jeszcze w niedzielę mieszkańcy domagali się linczu dla ochroniarzy. Przyznają, że zmarły "za kołnierz nie wylewał", ale ostatnio zaczął wychodzić na prostą. - Pracę znalazł jako woźny w szkole i oddali mu prawo jazdy - mówi córka sołtysa.
Proboszcz pobliskiej parafii w Wierzbiu, ks. Jerzy Józef Jarczak, dodaje: - Małżonka pobożna, dzieci do mszy służyły, a on tak na czwórkę może. Wypić lubił, ale kto tutaj nie lubi?
- Ochrona ma czuwać nad bezpieczeństwem, a tymczasem, jak widać, sama stanowi zagrożenie - uważa Anna, mieszkanka wsi pod Korfantowem, która w niedzielę była na miejskim stadionie, widziała interwencję ochrony, a potem obserwowała bezskuteczną próbę reanimacji mieszkańca Budzieszowic.
Dwóch ochroniarzy, pracowników opolskiej agencji Agar, policja od razu zatrzymała. Wczoraj postawiła ochroniarzom zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym.
Szef ochroniarzy, Radosław Wojtarowicz z agencji Agar, jest wstrzemięźliwy w komentarzach: - Ubolewam nad tym, co się stało. Nad całą tą tragedią - powiedział. Nie chciał jednak rozmawiać o przebiegu zajścia ani o swoich pracownikach.
- Ten człowiek, nawet jeśli lubił czasem wypić i kogoś zaczepiał, to jeszcze nie powód, żeby go zabijać - mówi zastrzegający sobie anonimowość sąsiad z Budzieszowic. - Zresztą, kiedy tamci zaczęli go okładać, był spokojny...
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?