Pogoń Prudnik sprawiła małą niespodziankę, Weegree AZS Politechnika Opolska już nie

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Pogoń swój mecz wygrała, AZS przegrał.
Pogoń swój mecz wygrała, AZS przegrał. Oliwer Kubus
Bardzo blisko sprawienia małej niespodzianki byli koszykarze Weegree AZS Politechnika Opole. Takową sprawili za to również grający na zapleczu elity przedstawiciele Pogoni Prudnik.

Oczywiście wygrana podopiecznych Tomasza Michalaka z niżej notowanym ZB Pruszków nie może być traktowana w kategoriach spraw niezwykłych, jednak zważywszy na to, że od dawna średnio radzą sobie na wyjazdach to trzeba ten fakt uwydatnić. Tym bardziej, że spotkanie było bardzo wyrównane, a żadna z drużyn nie zamierzała odpuścić.

Pierwsza kwarta należała jednak do biało-niebieskich, którzy na początku kolejnej prowadzili nawet 20:14. Kolejne pięć minut należało jednak do gospodarzy, którzy ten fragment gry wygrali 17:5. Wydawało się więc, że pójdą za ciosem. Na szczęście prudniczanie zdołali na tyle uspokoić sytuację, że rywale nie zwiększyli przewagi i rezultat wciąż był sprawą nierozstrzygniętą.

Tym bardziej, że to oni po zmianie stron dyktowali warunki gry na parkiecie, szczególnie w defensywie. Dość napisać, że team spod stolicy do półmetka trzeciej odsłony tylko raz trafił do kosza i goście po „trójce” Tomasza Nowakowskiego odzyskali prowadzenie (49:47).

Potem już ono zmieniało się bardzo często, choć był też moment gdy po trafieniu Marcina Sroki na tablicy mieliśmy 61:57 dla przyjezdnych. Niemniej końcówka była bardzo zacięta, a w niej najwięcej zimnej krwi zachował Wojciech Pisarczyk trafiając 28 sekund przed końcem, tym samym dając Pogoni „oczko” przewagi. Na to już miejscowi nie zdołali odpowiedzieć.

ZB Pruszków - Pogoń Prudnik 74:75 (14:18, 29:18, 14:19, 17:20)
Pogoń:
Nowakowski 21, Suliński 14, Sroka 13, Pisarczyk 12, Mroczek-Truskowski 8, Wieczorek 7, P. Garwol, Sanny.

Równie emocjonujący bój był udziałem drugiego naszego zespołu z 1 ligi. W pojedynku opolan jednak happy endu nie było. Choć długo się na takowy zanosiło.

Nie licząc początku, bo przyjezdni przez 250 pierwszych sekund nie potrafili trafić do kosza. Ten impas przy stanie 0:10 przełamał Tomasz Ochońko. Jego koledzy zrozumieli ten sygnał na tyle, że równo z syreną kończącą inauguracyjną odsłonę wyrównali. Aczkolwiek akurat to uczynił celnym rzutem z dystansu wspomniany rozgrywający.

Później już długo mieliśmy bardzo wyrównane starcie, do czasu przełomu drugiej i trzeciej odsłony. Wówczas to po dwóch „trójkach” opolanie wyszli na prowadzenie 49:39. Taką przewagą z gorszym lub lepszym skutkiem utrzymali praktycznie do początku kwarty numer 4. Gdy to po wejściu pod kosz Patryk Wilk zmienił wynik na 71:62.

Niestety przez kolejne siedem i pół minut podopieczni trenera Rafała Knapa zupełnie zacięli się w ofensywie. Przez ten czas bowiem zdobyli jedynie dwa punkty (przy 16 GKS-u) i to za sprawą „osobistych” Ochońki. Ten impas przełamał Adam Kaczmarzyk trafiając na 75:78, ale gospodarze już nie dali sobie wydrzeć z rąk zwycięstwa.

GKS Tychy - Weegree AZS Politechnika Opole 88:84 (18:18, 21:26, 23:24, 26:16)
AZS:
Kaczmarzyk 17, Wilk 14, Ochońko 11, Krzywdziński 9, Skiba 8, Szymański 8, Załucki 7, Cichoń 6, W. Leszczyński 4, M. Leszczyński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska