(fot. Sebastian Grzeszczyszyn)
Pożar wybuchł wczoraj po godzinie 17.00 w domu przy ul. Mickiewicza.
- Mamy w mieście tylko ochotniczą straż pożarną i wiadomo, że oni muszą mieć chwilę, żeby się zebrać. A my byliśmy niedaleko i w ciągu minuty od zgłoszenia dojechaliśmy na miejsce - mówił sierżant Jaskuła.
Sąsiedzi, którzy wyszli już z budynku, krzyknęli do funkcjonariuszy, że w palącym się mieszkaniu na poddaszu kamienicy została kobieta. Co gorsza, w środku była butla gazowa grożąca wybuchem.
- Drzwi były zamknięte, dlatego musiałem je wyważyć z pomocą pałki - relacjonował sierżant Jaskuła. - Musieliśmy wejść - nie było na co czekać, bo chodziło o życie człowieka.
Mimo że całe mieszkanie było już wypełnione gryzącym dymem, Prodlo i Jaskuła wczołgali się do środka. - Przy samej podłodze zawsze jest najmniej dymu - relacjonowali potem.
Kobieta leżała kilka metrów od drzwi. Funkcjonariusze wyciągnęli ją przed próg, a potem z pomocą wezwanego sąsiada znieśli przed budynek.
- Była zaczadzona i bez świadomości, ale na szczęście jeszcze nie straciła przytomności - wyczułem puls i oddech - relacjonował Krzysztof Prodlo, który nie tylko jest strażnikiem rybackim.
W Siołkowicach Starych, gdzie mieszka, jest naczelnikiem OSP i ma także uprawnienia ratownika medycznego.
Po chwili na miejsce dojechali strażacy, którzy podali zaczadzonej mieszkance powietrze z butli. Pogotowie odwiozło ją do szpitala i, jak dowiedzieliśmy się dziś w Brzeskim Centrum Medycznym, jej życiu nic już nie zagraża.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?