Czeski pies tropiący szedł śladem złodzieja i doszedł do polskiej granicy
- opowiada Józef Barcik, komendant policji w Nysie. - Straż Graniczna powiedziała
- stop. Chcieliśmy dać Czechom asystę polskiej policji, żeby kontynuowali poszukiwania, ale przepisy były niemożliwe do ominięcia.
To przykład sprzed 20 lat. Od grudnia ubiegłego roku, czyli od wejścia naszych krajów do strefy Schengen, policyjna współpraca nie ma już ograniczeń. Kilka miesięcy temu czeski pies tropiący bez przeszkód doprowadził policjantów do złodzieja w Głuchołazach, który wcześniej okradł dom w czeskich Mikulovicach.
Policjanci z Głuchołaz zatrzymali innego włamywacza, który okradł sklep i budynek gospodarczy w Supikovicach i Kuneticach. Czeska policja odzyskała skradzione fanty, zanim poszkodowani oficjalnie zgłosili włamanie. Dzięki współpracy zatrzymano polskich dilerów narkotykowych z Paczkowa, sprzedających towar za granicą. Wpadł też Czech okradający nyskie sklepy. Jego żona sama przywiozła skradzione towary.
Komendanci wojewódzcy policji z Opola i Ostrawy podsumowywali w Głuchołazach wspólne patrole przygraniczne. To kolejny efekt Schengen.
- Czasem na takich patrolach koledzy z Czech znają więcej ludzi na polskich targowiskach niż my - śmieje się sierżant Agnieszka Dudek.
- Przygraniczna przestępczość nie wzrosła, obawy okazały się nieuzasadnione
- komentuje Tomas Tuhy, zastępca komendanta z Ostrawy.
- Żeby współpraca była jeszcze lepsza, postaramy się o kursy językowe dla naszych policjantów - zapowiada opolski komendant wojewódzki Bogdan Klimek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?