Angela Merkel stanie na czele nowej koalicji rządowej. I to trudniejszej niż poprzednia

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Fot. TSKN
Rafał Bartek, przewodniczący zarządu Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim.

Według wstępnych wyników wyborów do Bundestagu CDU/CSU dostało 32,5 proc. poparcia, czyli minimum tego, co przyznawały im sondaże, SPD – 20 proc., czyli absolutne minimum i najgorszy wynik od lat. A za antyimigrancką AfD zagłosowało aż 13,5 proc. Niemców. Jest pan zaskoczony?
Tak, jestem. Choć dramatycznej zmiany nie ma, Angela Merkel pewnie nadal będzie kanclerzem. Prognozy do końca szacowały wyżej i CDU/CSU, i SPD. To, co wyszło, to jest w stosunku do prognoz rezultat mocno pesymistyczny. Powyżej oczekiwań mieści się wynik AfD.

Koalicja zapłaciła za politykę imigracyjną?
To byłoby uproszczenie. FDP, która wcale nie dystansowała się od takiej polityki rządu, dostała wysokie – jak na siebie poparcie 10,5 procent. Inne partie – poza AfD – też jej nie negowały. Mamy do czynienia raczej ze zmęczeniem dotychczasową koalicją i to wyborcy pokazali najmocniej. Rozwiązania problemów europejskich, jakie proponuje Angela Merkel, widać nie całemu społeczeństwu niemieckiemu się podobają. I jakąś role to odegrało na pewno. Wyborcy wysłali sygnał: szukajcie innych dróg. Oglądam w niemieckiej telewizji komentarze do sondażowych wyników. Wielu głosujących na AfD przyznaje, że nie tyle poparli tę partię i jej program, co zaprotestowali przeciw rządzącym.

SPD płaci za długie trwanie w wielkiej koalicji, przez co przestało się od CDU odróżniać?
Z pewnością tak było. Z tej niezdolności do odróżnienia się drwiono sobie często w niemieckich programach satyrycznych. Od lat mieli problem, żeby forsować w polityce naprawdę swoje tematy. Nowa twarz Marina Schulza pomogła na krótko.

Będzie nowa koalicja z FDP i Zielonymi? Bo przecież nie z AfD. I co ona oznacza dla relacji polsko-niemieckich?
To dopiero zobaczymy. Na dziś łatwiej powiedzieć, co oznacza dla Angeli Merkel. SPD praktycznie już podjęło decyzję, że do wielkiej koalicji nie wejdzie. A to oznacza koalicję, którą w Niemczech nazywa się „Jamajka” - kolory tworzących ją partii – czarny, żółty i zielony – są takie same jak na jamajskiej fladze. Na pewno będzie inna, bo mniejsze partie nie będą chciały popełnić błędu SPD i zrobią wszystko, by się od silniejszego partnera koalicyjnego różnić. W jaką stronę te różnice pójdą, jeszcze nie wiadomo. Jedno jest pewne. Ta koalicja dla Angeli Merkel jest trudniejsza od dawnej, utartej.

A dla mniejszości niemieckiej?
Od wszystkich partii ewentualnej przyszłej koalicji dostaliśmy podczas kampanii odpowiedzi na nasze pytania, a to oznacza, że biorą nas pod uwagę. Ale z pewnością będziemy prowadzić rozmowy z nowymi ludźmi, którzy są nam mniej znani. To dotyczy pewnie i posłów, i członków rządu. Choćby dobrze nam znani Hartmut Koschyk czy Christoph Bergner z powodów wiekowych kończą parlamentarną karierę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska