Kanclerz Merkel przyjeżdża do Warszawy, bo Polska i Niemcy siebie potrzebują

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Fot. Archiwum
Profesor Piotr Madajczyk, niemcoznawca z Instytutu Studiów Politycznych PAN.

Na początku lutego kanclerz Angela Merkel ma przyjechać do Warszawy. Który z krajów bardziej tej wizyty potrzebuje?
Obydwa potrzebują, ale każdy inaczej. Polska od ponad roku jest w dziwnej sytuacji. Relacje polityczne są dość napięte, w części mediów pobrzmiewa ton silnie antyniemiecki, obchody 25-lecia polsko-niemieckiego traktatu były w Polsce, mówiąc dyplomatycznie, mocno powściągliwe. A jednocześnie trwa bardzo silne powiązanie obu gospodarek. Cały czas nam zależy, by do Polski napływały niemieckie inwestycje. Rozmowy polityków partii rządzącej z panią kanclerz mogą pomóc te światy równoległe zbliżyć do siebie.

Czego oczekują po tej wizycie Niemcy?
Przede wszystkim chcą uspokojenia atmosfery. Kontekstem są zbliżające się wybory. Nie tylko w Niemczech. Także we Francji, we Włoszech, w Holandii – wszędzie ich wyniki są mocno niepewne. Warto w tej sytuacji poprawić klimat w Polsce, gdzie już wiadomo, kto rządzi.

Wyświechtane powiedzenie mówi, że w polityce zagranicznej nie ma sentymentów, są tylko interesy. Wspólne polsko-niemieckie także?
Należy do nich na pewno kwestia bezpieczeństwa i relacje z Rosją. Niemcy były co prawda na początku sceptyczne wobec wzmacniania potencjału militarnego NATO na wschodzie, ale po aneksji Krymu to się dość szybko zmieniało. W Niemczech – podobnie jak w Polsce – atmosfery zaufania wobec Rosji nie ma. A sama Angela Merkel potrafiła części sił politycznych w Niemczech wręcz narzucić twardą politykę wobec Moskwy. Wspólnym interesem jest też przyszłość Unii Europejskiej, która wciąż jest – w perspektywie Brexitu i pełzającego kryzysu gospodarczego - na wulkanie.

Angela Merkel niedawno deklarowała, że Unia nie musi być na siłę ujednolicana, że różnice między poszczególnymi krajami mogą być jej bogactwem...
W Niemczech narasta zrozumienie tego, że polityka Unii może być bardziej elastyczna niż dotąd. To otwiera przestrzeń do dyskusji. Ostatnio Trójkąt Weimarski istnieje głównie w deklaracjach. Może się pojawić szansa jego ożywienia.

Strona polska oczekuje przełomu w podejściu do sytuacji Polonii w Niemczech, zwłaszcza do nauczania języka polskiego. Niemcy w Polsce też oczekują m.in. nowego podejścia władz do strategii oświatowej.
Nie mam pewności, czy w ogóle będzie się o tym rozmawiać. Sprawy edukacji w Niemczech należą do landów, nie do rządu federalnego. Berlin może co najwyżej dać impuls polityczny dla popularyzacji polskiej kultury, języka itd. I więcej chyba nie sposób oczekiwać. Ani położenie Polaków w Niemczech, ani Niemców w Polsce – przy rozmaitych problemach – nie jest dziś dramatyczne. Na pewno warto o te grupy dbać, ale nie one będą głównym tematem rozmowy. Polska i Niemcy mają znacznie poważniejsze problemy do rozwiązania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska