Putin o zestrzeleniu rosyjskiego bombowca: To cios w plecy, będą poważne konsekwencje

Aleksandra Gersz AIP, STORYFUL/x-news
Wciąż gorąco na linii Ankara-Moskwa po zestrzeleniu przez tureckie siły rosyjskiego bombowca, który przy granicy z Syrią miał naruszyć przestrzeń powietrzną Turcji. Prezydent Władimir Putin nazwał ten incydent "wbiciem noża w plecy" i zagroził, że będzie on miał "poważne konsekwencje". Tymczasem turkmeńscy bojownicy ogłosili, że zamordowali obu pilotów bombowca.

Jak podaje BBC, piloci zdążyli katapultować się z płonącego bombowca SU-24 i wylądowali niedaleko tureckiej granicy, w syryjskiej prowincji Latakia - górzystym obszarze zamieszkiwanym przez Turkmenów, którzy od pewnego czasu są bombardowani przez rosyjskie lotnictwo.

Wcześniej media informowały, że jeden z mężczyzn zginął, a drugi został porwany przez dżihadystów z Państwa Islamskiego. Reuters poinformował jednak, że turkmeńskie bojówki - walczące z reżimem prezydenta Syrii Baszara al-Assada - zastrzeliły obu pilotów od razu gdy wylądowali oni na spadochronach na ziemię. Nagranie wideo, do którego dotarła agencja informacyjna, pokazuje leżące na ziemi ciało jednego z pilotów, które otoczone jest przez uzbrojonych mężczyzn. - Nasi bracia otworzyli ogień i obaj piloci zostali zabici - powiedział lider turkmeńskich bojówek Alpaslan Celik, dodając "Bóg jest wielki".

Agencja Reuters, powołując się na Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowała także, że kilka godzin później syryjscy rebelianci ostrzelali rosyjski helikopter, który wylądował w trybie awaryjnym w Latakii, rejonie zajętym przez siły rządowe. Maszyna, która najprawdopodobniej leciała na miejsce katastrofy bombowca, wybuchła, kiedy trafiły w nią dwa pociski. Syryjska opozycja opublikowała wideo, które pokazuje moment trafienia helikoptera przez rebeliantów. Na pokładzie maszyny było co najmniej 10 osób, jednak Rami Abdulrahman z Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka powiedział, że zostali oni ewakuowani tuż przed zestrzeleniem śmigłowca. Dotychczas doniesień tych nie skomentował Kreml.

Rosyjski bombowiec SU-24 we wtorek rozbił się na pograniczu turecko-syryjskim, jego szczątki runęły w Syrii. Maszynę zestrzelił turecki myśliwiec F-16. Ankara twierdzi, że podczas pięciominutowego lotu SU-24, który naruszał przestrzeń tego kraju, ostrzegano dziesięć razy pilotów, by opuścili tę strefę. Nie było jednak odzewu ze strony pilotów. Kreml twierdzi jednak, że ich maszyna nie wtargnęła w przestrzeń powietrzną Turcji i dementuje doniesienia Ankary.

Rosyjskie ministerstwo obrony nazwało wydarzenie "wrogim aktem". We wtorek wieczorem w Brukseli rozpoczęło się nadzwyczajne posiedzenie szefów NATO w sprawie zestrzelenie bombowca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska