Pomóż opolskiemu Domowi Matki i Dziecka

fot. Paweł Stauffer
Ewa cieszy sie bardzo Wiktorkiem (na zdj.), ale ze względu na sytuacje prawną sama woli nie pokazywać twarzy.
Ewa cieszy sie bardzo Wiktorkiem (na zdj.), ale ze względu na sytuacje prawną sama woli nie pokazywać twarzy. fot. Paweł Stauffer
W opolskim Domu Matki i Dziecka w 2008 roku otrzymało wsparcie 18 matek i 25 dzieci. Możesz im pomóc, dając na pasterce ofiarę na tacę.

Ważne

Ważne

Diecezjalna Fundacja Obrony Życia prowadzi Dom Matki i Dziecka w Opolu oraz Katolicki Ośrodek Adopcyjny. Przez jego pośrednictwo w 2008 roku 35 dzieci trafiło do rodzin adopcyjnych. Kolejne 34 czekają w rodzinach zastępczych na uregulowanie sytuacji prawnej.
Z porad fachowców w Diecezjalnej Poradni Rodzinnej skorzystało w mijającym roku ponad 1000 osób.

Ewa trafiła do tego domu z drugiego końca Polski w ósmym miesiącu ciąży. Telefon do Domu Matki i Dziecka w Opolu dał jej ktoś z przyjaciół. Zadzwoniła, a zachęcona przez siostry przyjechała. Dziś cieszy się każdym uśmiechem trzymiesięcznego syna, Wiktorka.

- Już będąc w ciąży mieszkałam w pomieszczeniu bez prądu i ciepłej wody, a po traumatycznych przeżyciach - choć jestem osobą wierzącą - nie chciałam już żyć - przyznaje Ewa. - Szukałam kąta na chwilę u coraz innych krewnych i znajomych, ale cały czas strasznie się bałam. Dopiero w opolskim domu dostałam nie tylko jedzenie, dach nad głową czy pampersy dla dziecka. Może jeszcze ważniejsze w moim stanie psychicznym było wsparcie ludzi - psychologa, psychiatry, terapeuty czy położnej. Tu wreszcie ktoś miał dla mnie czas. Mogłam mówić o moich problemach i nikt nerwowo nie patrzył na zegarek. Stanęłam na nogi i dziś nie mam wątpliwości, że chcę żyć dla mojego Wiktorka. On jest dla mnie najważniejszy.
Do Domu Matki i Dziecka prowadzonego przez Diecezjalną Fundację Ochrony Życia trafia co roku około 50 mam i dzieciaków w potrzebie. Tu dostają pomoc dziewczyny, którym kazano się wynosić z rodzinnych domów, kiedy zaszły w ciążę, młode matki porzucone przez narzeczonych i mężów, nie mające mieszkania ani pieniędzy na jego wynajęcie, a także kobiety z dziećmi chroniące się przed przemocą domową. Jedne zostają tu na kilka tygodni, inne na kilka miesięcy, ale kto potrzebuje, może mieszkać i dwa lata.
- Niedawno policja przywiozła do nas z Nysy mamusię z trójką dzieci wyrzuconych przez męża na ulicę po domowej awanturze - mówi siostra Marianna Lyga, dyrektor ośrodka. - Staramy się zapewnić mamom miejsce tak długo, dopóki gmina nie znajdzie dla nich mieszkania i póki nie mają pracy. Zbiórka na tacę podczas pasterki jest podstawowym źródłem utrzymania domu. Poza tym możemy liczyć tylko na pieniądze z jednego procenta i - czasem - na wsparcie sponsorów, szkół, domów kultury itp.

W trakcie naszej rozmowy Wiktorek - nie wiedzieć który już raz - uśmiecha się do mamy, by po chwili przyssać się mocno do jej piersi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska