Podlegająca Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Opolskiego spółka Ośrodek Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży w Suchym Borze będzie prywatyzowana. Sejmik zgodził się w środę na sprzedaż 100 procent udziałów.
Spółka obejmuje dwa ośrodki lecznicze, specjalizujące się w ogólnej rehabilitacji dzieci - w Suchym Borze pod Opolem i w Jarnołtówku w Górach Opawskich. W sumie jest tu 135 miejsc dla dzieci kierowanych na 3-tygodniowe turnusy rehabilitacyjne ze względu na ogólnie słaby stan zdrowia.
Spółka ma kontrakty na prowadzenie dziennej rehabilitacji dzieci o łącznej wartości 2,6 mln zł rocznie. Noclegi i wyżywienie finansują rodzice. Przy obu ośrodkach działają też szkoły, opłacane przez starostów. W obu miejscowościach zatrudnionych jest ok. 60 pracowników.
Spółka obejmująca prewentoria dziecięce nie przynosi obecnie większych strat. Jak szacuje jej prezes Tomasz Ganczarek, w oba ośrodki trzeba jednak zainwestować ok. 8 milionów złotych, aby spełnić wymogi sanitarne dla ośrodków leczniczych, które wejdą w życie w 2016 roku, oraz ogólnie podnieść standard pobytu. Marszałek tych pieniędzy nie ma i nie widzi szans na ich zdobycie.
- Chętnych na kupno na razie nie ma - mówi Violetta Ruszczewska, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego. - Teraz nastąpi wycena wartości spółki i sprzedaż w trybie oferty publicznej. Zarząd województwa chce, aby nabywca zagwarantował, że będzie kontynuował działalność leczniczo-rehabilitacyjną.
Przeciwko propozycji sprzedaży głosowało tylko dwóch radnych PiS. - W żadnym akcie sprzedaży nie uda się marszałkowi zagwarantować dalszego prowadzenia działalności leczniczej w tych obiektach - uważa radny Jerzy Czerwiński, jeden z przeciwników prywatyzacji. - Uważam, że sprzedaż faktycznie oznacza koniec prewentorium dziecięcego. Ośrodek w Jarnołtówku pewnie chętnie ktoś kupi i zaadaptuje na działalność turystyczną.
Ośrodek w Suchym Borze to 5 hektarów atrakcyjnego gruntu. Nowy właściciel może to podzielić na działki budowlane i sprzedać z korzyścią. Ta miejscowość już teraz jest "sypialnią" dla Opola.
Marszałkowska spółka w Suchym Borze miała już prywatnego udziałowca. W 2004 roku 20 procent udziałów sprzedano prywatnemu przedsiębiorcy, który przejął zarząd nad ośrodkami i miał zadbać o ich rozwój. Żadnych poważniejszych inwestycji jednak nie przeprowadził.
W 2010 roku urząd marszałkowski wykupił te 20 procent udziałów za pół miliona złotych i ponownie przejął pełną kontrolę nad ośrodkami.
- Jeszcze rok temu sam byłem przeciwnikiem prywatyzacji tej spółki - przyznaje radny PSL Grzegorz Sawicki, prywatnie mieszkaniec Suchego Boru. - Myślałem, że będziemy w stanie sami zmodernizować te obiekty, ale sytuacja budżetu województwa pogorszyła się. Są też inne priorytety medyczne w województwie - inwestycje w Mosznej i Korfantowie. W tej sytuacji sprzedaż stała się koniecznością, bo inaczej budynkom zagrozi katastrofa budowlana.
- Mamy kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, który przedstawia pewną wartość na rynku - mówi prezes spółki Tomasz Ganczarek. - Nie sądzę, żeby nabywca chciał z niego zrezygnować. Poza tym w Suchym Borze obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który przeznacza ten teren pod działalność leczniczą i turystyczną.
Przekwalifikowanie przeznaczenia terenu na budownictwo mieszkaniowe teoretycznie jest możliwe, ale to dość skomplikowana i długotrwała procedura. Ja osobiście jestem zwolennikiem prywatyzacji, bo to jedyna szansa na rozwój.
- Nie obawiam się, że ktoś zamknie działalność leczniczą - dodaje radny Grzegorz Sawicki. - W południowo-zachodniej Polsce nie ma konkurencji dla tych dwóch prewentoriów dziecięcych. A w Suchym Borze już nie brakuje działek budowlanych na sprzedaż, tylko zainteresowanie ofertami nie jest duże. Nabywca spółki raczej rozwinie działalność turystyczną czy rekreacyjną w Suchym Borze, bo terenu tam nie brakuje.
Radnego Czerwińskiego ta argumentacja nie przekonuje. Uważa, że nie było powodów do pospiesznej prywatyzacji, a możliwości zdobycia pieniędzy na inwestycje mogą się pojawić w przyszłych latach.
- Moja córka z sanatorium w Rabce wróciła sto razy zdrowsza niż z Jarnołtówka. Wcale nie jestem zadowolona z trzytygodniowego turnusu - komentuje Małgorzata Balcerczyk z Prudnika, która w piątek odebrała w Jarnołtówku swoją 12 letnią córkę Paulinę. - Usługi medyczne czy warunki mieszkaniowe można tu znacznie polepszyć. Budynek też wymaga remontu. Córka zachwala natomiast posiłki i spacery po okolicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?