Prezydent, zanim pojawił się w szkole, odwiedził klasztor. Kiedy przyjechał do szkoły, przed budynkiem czekało już kilkudziesięciu przeciwników powiększenia miasta. Arkadiusz Wiśniewski znów usłyszał, że jest kłamcą i złodziejem.
Prezydent z protestującymi nie rozmawiał. Samo spotkanie w z nauczycielami i rodzicami trwało około godziny.
Okolic budynku pilnowała policja oraz straż miejska. Obawiano się bowiem, że samochód prezydenta - z którym przyjechał doradca Sebastian Paroń - może mieć trudności z wyjazdem ze spotkania.
- To było sympatyczne i konkretne spotkanie, rozmawialiśmy o sytuacji szkoły, ale myślę, że wiele obaw udało się mi rozwiać. Niestety przez wiele miesięcy budowano przekonanie, że po zmianie granic szkoła zostanie zlikwidowana, a to nieprawda - podkreślał Wiśniewski.
Prezydent powiedział, że jest pozytywnie zaskoczony niewielką skalą protestu pod samą szkołą.
- Wiem też, że w tej grupie osób sporo było ludzi spoza samych Czarnowąs - mówił Wiśniewski na briefingu, który zorganizowano w budynku szkoły.
Porem prezydent wsiadł do samochodu, a na odchodne żegnały go krzyki "okupant".
Krystyna Pietrek, były sołtys Czarnowąs, była pod budynkiem i nie ukrywa, że ma żal do prezydenta Opola, który w kwietniu odwołał spotkanie w nowej dzielnicy.
- Ucieka przed nami, jak szczur z tonącego okrętu - mówiła Pietrek. - Chcemy zadać kilka prostych pytań np. o to, czemu zerwał mediacje i czemu nie pojechał do Warszawy z ugodą, która była wypracowana podczas rozmów z przedstawicielami gminy Dobrzeń Wielki.
Prezydent zapowiada, że otwarte dla wszystkich spotkanie w Czarnowąsach będzie zorganizowane. Na razie jednak terminu wciąż brak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?