- Grafik dyżurów mamy ułożony do połowy stycznia - mówi prezes Prudnickiego Centrum Medycznego Wiesława Gajewska. - Musiałam jednak rozpocząć procedurę zamknięcia oddziału bo inaczej mogłabym zapłacić wysoką karę. W każdej chwili możemy to jednak przerwać. Razem z ordynatorem cały czas szukamy lekarzy, ale za rozsądne pieniądze.
O możliwości zamknięcia oddziału ginekologiczno - położniczego poinformował też dziennikarzy starosta prudnicki Radosław Roszkowski.
Choć w Prudniku mieszka kilku ginekologów, na miejscowym oddziale szpitalnym pracuje tylko jeden etatowy lekarz i jednocześnie ordynator.
Jeden z lekarzy zmarł w tym roku. Dwóch innych odeszło do Raciborza, bo dyrekcja PCM nie zgodziła się na podwyżkę.
- W Raciborzu zaproponowano im wyższe stawki, ale tam rocznie przyjmowanych jest 1,5 tysiąca porodów, a u nas w tym roku będzie 340 - mówi prezes Gajewska.
Stawka za godzinę lekarskiego dyżuru na ginekologii dochodzi na Opolszczyźnie do 90-100 złotych za godzinę.
W 2017 roku PCM dopłacił do funkcjonowania położnictwa i ginekologii ok. 1,2 mln złotych. NFZ płaci za każdy przyjęty poród.
Żeby zbilansować swoje koszty, na oddziale musi się rodzić rocznie ok. 500-600 dzieci. Tymczasem w Prudniku liczba porodów od kilku lat spadała, odkąd poprzedni prezes zwolnił byłego ordynatora, a dwóch lekarzy na znak solidarności przeniosła się z nim do Głubczyc.
Wyremontowaliśmy i wyposażyliśmy oddział. Dostaliśmy sprzęt z WOŚP. Mamy urządzenie ułatwiające oddychanie noworodków, usg i wykwalifikowane położne. Brakuje tylko lekarzy - mówi prezes prudnickiego szpitala.
E-ZWOLNIENIE LEKARSKIE. Co się zmienia 1 grudnia?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?