Mariusz Błaszczak, minister spraw wewnętrznych i najbliższy współpracownik Jarosława Kaczyńskiego ma się stawić w czwartek w szczecińskim sądzie. Jest świadkiem w tzw. aferze ZUS (pracownicy są oskarżeni o korumpowanie zwierzchników, aby zyskać ich przychylność). Minister jednak nie dojedzie do Szczecina. Napisał w usprawiedliwieniu, że zatrzymały go obowiązki służbowe.
To już drugi raz, gdy nie zjawia się na procesie. A to, co ma do powiedzenia w tej sprawie jest bardzo ciekawe... i mogłoby mu zaszkodzić.
W styczniu 2012 r. ujawniliśmy, że w aktach sprawy ZUS pojawia się nazwisko Błaszczaka. Chodzi o prace melioracyjne na posesji posła w Legionowie. Wykonała je zachodniopomorska firma E. współpracująca z podejrzanym Taduszem D., (ówczesny szef oddziału ZUS w Szczecinie). Prace wyceniała na 30 tys. zł. Zdaniem prokuratury, D. nakłaniał szefów spółki, aby zrezygnowali z zapłaty za pracę na działce Błaszczaka „w imię dobrej współpracy z ZUS-em”.
Więcej o sprawie przeczytasz w dzisiejszym papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego oraz w e-wydaniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?