Prof. Stanisław S. Nicieja: Pokazałem inny Wołyń niż Smarzowski, głębokie Podole i Pokucie

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Prof. Stanisław S. Nicieja
Prof. Stanisław S. Nicieja Sławomir Mielnik (O)
Profesor Stanisław Sławomir Nicieja, historyk, autor „Kresowej Atlantydy. Historii i mitologii miast kresowych”.

Do gratulacji z okazji ukazania się na księgarskim rynku IX tomu „Kresowej Atlantydy” dołączam pytanie: Co czytelnicy tam znajdą?
Idę w tym tomie w trzech kierunkach. Pierwszy to Wołyń. Początek książki jest dopełnieniem filmu Smarzowskiego, który stał się wydarzeniem komentowanym szeroko. Reżyser po imieniu nazwał Banderowskie mordy. Odważył się. Powstały setki filmów o holokauście i żadnego filmu o Wołyniu. Ten jest pierwszy. Wstrząsający, ale ważny, nakręcony przy wielkim sprzeciwie. Smarzowski pokazał Wołyń plebejski, Wołyń wsi – biedy i zaścianków, gdzie ludzie żyją nierzadko w nędzy. A potem się mordują. Ja pokazuję Wołyń mieszczański.

A w nim słynny Krzemieniec…
Miasto fenomenalne, wymyślone przez Czackiego, a zmitologizowane przez Słowackiego. Czacki stworzył tam podczas zaborów jedną z najlepszych polskich uczelni w dziejach – Liceum Krzemienieckie. Wziął wielkich nauczycieli. Jak Lelewel, Kołłątaj, ojciec Słowackiego i brat Mickiewicza. Wypuścił w świat całą plejadę artystów. To miasto położone na płaskim terenie miało w sąsiedztwie górę noszącą imię królowej Bony. Tam w II RP znalazła swoją siedzibę bohema artystyczna. Wśród kilkudziesięciu malarzy, którzy jeździli tam na plenery, był także Jan Cybis, który w tym mieście nad Ikwą mieszkał i przeżył wojnę.

Pańskie książki kresowe zaludniają zwykle nie tylko słynni artyści. Ocala pan także anegdoty o zwykłych ludziach.
Zadziwiające opowieści o mieszkańcach Wołynia zanotował Włodzimierz Paźniewski. Wielki pisarz zamieszkały na czarnym Śląsku. Jest wśród nich historia człowieka, który wymyślił „maść na miłość”. Podobno była bardzo skuteczna. 74-letniemu mieszkańcowi Krzemieńca po jej użyciu urodził się syn zdrowy jak rzepa. A jej twórca dorobił się okazałej kamienicy. Albo taka anegdota: Do Żyda Moszkowicza przyjeżdża ksiądz, wielki miłośnik tytoniu. Ty, Moszkowicz, mówi kapłan, choć jesteś innej wiary, na fajkach znasz się jak chrześcijanin, co ci będzie policzone, a i ja będę się za ciebie modlił. Kupiec odpowiada: Ksiądz, ja dam ci za darmo tytuń buczacki. Jego palił sam Pan Jezus i apostołowie. Ale tytuń kijowski to palił tylko Judasz.

Do lekturowej wędrówki na Wołyń czuję zaproszony. A pozostałe kierunki?
Drugi kierunek to jest głębokie Podole, gdzie od 200 lat już nie ma Polski. A przecież tam, w Pikowie, urodził się w XVIII w. Jan Potocki – archeolog, podróżnik, arystokrata i pisarz europejskiej klasy. Jego „Rękopis znaleziony w Saragossie” porównuje się z „Don Kichotem” i „Faustem”. Wojciech Has zrobił na jej podstawie światowy film wychwalany przez Scorsese, Buñuela i Almodovara. Prawie nikt z monografistów Potockiego nie był w Pikowie. A ja pojechałem. Na starym polskim cmentarzu znalazłem żeliwne nagrobki. Leżą w krzakach, ale na złom nikt ich nie wywiózł. Spotkałem Polkę, staruszkę, nauczycielkę angielskiego, która ma klucz do kaplicy Potockich i się tym cmentarzem opiekuje.

Trzecią przestrzenią, która się w tym tomie odsłania, jest Pokucie.
I miasto Śniatyn, które Zbigniew Cybulski nazwał najładniejszym miastem II RP, a – urodzony tam także – wielki kompozytor Roman Palester najcieplejszym miastem w Polsce. Tam biegła niegdyś granica polsko-rumuńska, tam dojrzewały winogrona, morele i brzoskwinie. Blisko były Zaleszczyki i Kuty. Gdy w 1939 roku Polskę rozbierano, ludzie – ponad 300 tysięcy Polaków - w panice uciekali przez trzy mosty: w Kutach, Zaleszczykach i w Śniatynie. Przez ten ostatni uszło wielu artystów: Hemar, Lechoń i postaci z Wesołej Lwowskiej Fali. Tamtędy do portu w Konstancy dotarło 80 ton polskiego złota. Przewiózł je Ignacy Matuszewski i jego żona, Halina Konopacka, złota medalistka olimpijska z Amsterdamu. W tej części książki i w całym tomie czytelnicy znajdą dzieje wielu Opolan i ich rodzin. Zostały w niej opublikowane unikatowe zdjęcia. Zapraszam serdecznie do lektury, a 20 lutego jej promocję poprowadzi wybitny kardiochirurg, prof. Marian Zembala, któremu ten tom dedykowałem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska