Przedawnienie mandatów. Straż miejska musi się tłumaczyć

archiwum
archiwum
NIK stwierdził, że na Opolszczyźnie dochodzi do przedawniania mandatów, a strażnicy zamiast pilnować bezpieczeństwa rozwożą pisma.

Kontrole, które objęły okres od początku 2008 roku do końca pierwszego kwartału 2010 odbyły się w 8 województwach, m.in. w opolskim.

U nas kontrolerzy sprawdzili jak pracuje straż miejska w stolicy województwa, a także w Kluczborku i Kędzierzynie-Koźlu.

Straże miejskie nielegalnie wystawiły setki mandatów

Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła między innymi, że działania strażników były nieprawidłowo dokumentowane. - Przykładowo w Opolu wysokości grzywny i opisy wykroczeń na mandatach były wypisane w sposób nieczytelny - tłumaczy Marzanna Wierzbicka z opolskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli.

Ponadto w Kędzierzynie-Koźlu strażnicy nierzetelnie rozliczali się z wykorzystanych bloczków mandatowych. - Takie bloczki są drukami ścisłego zarachowania, a więc lista otrzymanych i wykorzystanych bloczków wraz z grzbietami tych wykorzystanych powinna zostać rozliczona w Opolskim Urzędzie Wojewódzkim, a tak się nie stało - tłumaczy Wierzbicka.

W Straży Miejskiej w Opolu inspektorzy odkryli, że rejestrator rozmów, który powinien dokumentować każdą rozmowę przeprowadzoną z dyżurnym, przez wiele dni w roku był niesprawny. Dla przykładu w 2009 roku nie działał niemal przez pół roku. - Kiedy już działał to też nie bez zarzutu, bo okazało się, że nie wszystkie rozmowy zapisują się w pamięci rejestratora - tłumaczy Wierzbicka.

Oberwało się również opolskiemu urzędowi miasta, któremu podlega straż miejska, za traktowanie strażników jak chłopców na posyłki. Funkcjonariusze, zamiast pilnować porządku i bezpieczeństwa, rozwozili w godzinach pracy pisma i wezwania (ujawniono 552 takie przypadki). - To wynikało tylko i wyłącznie z oszczędności - przekonuje Krzysztof Maślak, wicekomendant Straży Miejskiej w Opolu. - Funkcjonariusze patrolowali dane osiedle, a zawiadomienia dostarczali przy okazji - argumentuje.

Bolączką we wszystkich skontrolowanych na Opolszczyźnie miastach była niska ściągalność mandatów. W Opolu do wyegzekwowania było w kontrolowanym okresie ponad 1200 mandatów, na kwotę ponad 100 tys. złotych Działania windykacyjne podjęto zaledwie w 429 przypadkach (34%). Mandatów na kwotę ponad 75 tys. złotych nikt nie próbował ściągnąć.

W Kędzierzynie-Koźli do wyegzekwowania zostało prawie 50% wszystkich nałożonych mandatów (ma kwotę blisko 84 tys. zł) a w Kluczborku 40% (na kwotę ponad 18 tys. zł).

- Zdarzały się przypadki, w których z podjęciem działań egzekucyjnych zwlekano, tak długo, że nim sprawa trafiła do komornika, zdążyły upłynąć 3 lata i nastąpiło przedawnienie, a więc należności były nie do wyegzekwowania - tłumaczy Marzanna Wierzbicka.

Teraz sprawie przyjrzy się Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska