Przywrócili do pracy pana Leszka

Beata Szczerbaniewicz [email protected]
- Hip, hip, hurra! - wznosili okrzyki emeryci na powitanie swojego instruktora gimnastyki po tym, jak wywalczyli jego powrót do pracy.

Ozamieszaniu w Gogolinie, jakie powstało po zwolnieniu z pracy w Ośrodku Pomocy Społecznej Lecha Bema, pisaliśmy w tygodniku "7 Dni" 28 kwietnia br. ("Oddajcie pana Leszka!"). Jego stanowisko zostało zlikwidowane w ramach reorganizacji, co spotkało się z wielkim oburzeniem seniorów. Składali monity u radnych, złożyli protest do burmistrza z 35 podpisami, 28-osobowa delegacja przyszła na sesję rady miejskiej, gdzie domagała się powrotu pana Leszka. Pod taką presją burmistrz obiecał wznowić zajęcia, ale początkowo mówiono, że ma je prowadzić inna osoba i na innych zasadach finansowych. "Chcemy pana Leszka" - skandowały emerytki. I dopięły swego. We wtorek ponownie zajęcia się odbyły.
Wiceburmistrz Krzysztof Długosz podpisał z Lechem Bemem nową umowę o pracę na prawie identycznych warunkach (pół etatu), zasadnicza różnica jest taka, że wcześniej był on pracownikiem OPS, a od 1 maja jest podinspektorem Urzędu Miasta i Gminy.

- Gimnastyka znów się odbywa, ale nie za pieniądze opieki społecznej, a taki był cel reorganizacji - tłumaczy Długosz. - Nikt nie chciał robić niczego na przekór ludziom, a że niechcący tak wyszło i okazało się, że seniorzy są mocno przywiązani do swojego instruktora, zaproponowałem mu nową umowę.
Emeryci nie posiadają się z radości:
- Popłakałyśmy się znów, ale ze wzruszenia, jesteśmy zachwycone - mówi 73-letnia Maria Kołodziej. - Walczyliśmy i zwyciężyliśmy, i wasza gazeta też ma w tym swoją zasługę!
- To dla nas duży sukces - dodaje Stanisława Kassner (59 lat). - Przyznam się, że nie wierzyłam, iż decyzja zostanie cofnięta, ale okazało się, że jednak warto bronić swoich racji.
Zaskoczony i wzruszony akcją w jego obronie, a potem przywróceniem do pracy był także sam Lech Bem:
- Na pierwsze zajęcia przyszło jeszcze niewiele osób, bo nie wszyscy zostali powiadomieni, ale przygotowali mi gorące powitanie - mówi instruktor. - Zaśpiewali "Hip-hip - hurra", nie wiedziałem, że aż tak mnie cenią i lubią.

Tak jak przedtem nikt nie powiadomił seniorów, że zajęć nie będzie, tak teraz znów dowiadują się "poczta pantoflową", że zostały wznowione.
- Pan Bem nie jest już naszym pracownikiem, sam powinien się zająć powiadamianiem uczestników, my możemy udostępnić mu telefon - deklaruje Izabela Kwapisz, kierowniczka Ośrodka Pomocy Społecznej. - Zresztą, za dzień, dwa wiadomość i tak rozejdzie się po Gogolinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska