Punki, geje, ateiści gościli na Uniwersytecie Opolskim

fot. Paweł Stauffer
Paweł, nie wstydzi się przyznać do tego, że jest gejem. O to jak to jest przepytywały go wyłącznie dziewczyny.
Paweł, nie wstydzi się przyznać do tego, że jest gejem. O to jak to jest przepytywały go wyłącznie dziewczyny. fot. Paweł Stauffer
- Nie szufladkujcie nas! - mówili uczestnicy "Żywej biblioteki" na Uniwersytecie Opolskim: punki, feministka, luteranka, gej, niepełnosprawni i mniejszość niemiecka.

Nasze społeczeństwo jest pełne uprzedzeń. Najlepiej świadczy o tym fakt, jakie tłumy pojawiły się przy moim stoliku - mówi Paweł, gej , jedna z "książek" biorących udział w "Żywej bibliotece".

Projekt mimo sprzeciwu władz Opola odbył się dziś (28 listopada) na Uniwersytecie Opolskim.

- Chcemy zwiększyć tolerancję w społeczeństwie, ludzie osądzają mniejszości po stereotypach jakie na ich temat panują. Spotkaliśmy dzisiaj, żeby je likwidować. Chyba się udało - mówi Małgorzata Pogorzelska, organizatorka. Najlepszym dowodem na słuszność tezy były tłumy opolan, które odwiedziły wczoraj Collegium Civitas ( tam odbywała się Żywa Biblioteka). Książek było trzynaście...

- Po co tu przyszłaś? - zapytał Paweł. - No? Odpowiesz, że w twoim otoczeniu nie ma gejów i lesbijek, których można by zapytać o różne rzeczy. Ja na to, że są tylko boja się ujawnić - dodał. Paweł bez skrępowania odpowiadał na większość zadawanych mu pytań: “Rodzice byli zdziwieni jak im powiedziałem, że jestem gejem", “Nie miałem dziewczyny" - padały kolejne stwierdzenia. Co ciekawe autorkami pytań były wyłącznie dziewczyny. Adam Pieszczuk, niepełnosprawny z Opola był nieco mnie wylewny. - Są takie rzeczy, o których nie będę mówił. Np. o moich kontaktach z kobietami. Uważam, że każdy powinien mieć jakaś sferę prywatności - zaznaczył.
- Na resztę odpowiem z chęcią - dodał. Trudnych pytań nie bał się również Henryk Kroll z mniejszości niemieckiej. - Bo nie mam większych problemów. Ludzie generalnie nas akceptują. Czasem zdarzy się tylko jakaś afera pomnikowa - przekonywał.

Książką o najbardziej barwnej oprawie była punkowa rodzina z Kędzierzyna Koźla. Wszyscy z dredami i kolczykami na twarzy. - Czy nas szufladkują? Oczywiście na każdym kroku. Najbardziej denerwuje jak mówią, że jestem punkiem. Nie! Przede wszystkim jestem człowiekiem - denerwowała się córka państwa “punków" ( rodzina nie chciała ujawnić swojego nazwiska). - Oczywiście w swoim życiu przechodziłam wszystkie etapy. Słuchałam hip-hopa , nawet, nie śmiejcie się, disco polo Najważniejsze, żeby w życiu być po prostu dobrym i uczciwym. Tego również chciałabym nauczyć moje dzieci bo takie zasady przekazała mi moja mama.

Spotkanie przebiegło spokojnie, mimo że od południa mówiło się wśród studentów, że szykuje się zadyma. - Będą kolejne biblioteki. Przynajmniej chciałbym - mówi Pogorzelska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska