Realizacja marzeń

Tadeusz Wyspiański
Robert Halicki z Automobilklubu Opolskiego wywalczył tytuł mistrzowski w górskich samochodowych mistrzostwach Polski.

Opolski kierowca swoją karierę rozpoczynał przed kilku laty od startów w rajdach popularnych "Kierowca Roku". - To była nieoceniona szkoła panowania nad samochodem - wspomina Robert. - Pozornie łatwe kręcenie się wokół pachołków na próbach, nauka korzystania z hamulca ręcznego. Sporo dały mi też wskazówki, jakich udzielał mi Marcin Bartkowiak podczas jazd na torze "Opole", pobierałem też nauki od Leszka Kuzaja (aktualny lider rajdowych mistrzostw Polski - dop. red.), któremu serwisowałem samochód. On pokazał mi, na czym polega ustawianie zawieszenia, jak przygotowywać się do pokonywania zakrętów, oraz udowodnił, że niekoniecznie zawody wygrywa się najsilniejszym samochodem. Ważne jest zgranie wszystkich szczegółów.

Robert dzięki swojej pasji ma też zawód. Prowadzi firmę tuningu samochodów, sam też przygotowuje sobie i kolegom z klubu auta na zawody. - Jeżdżę cinquecento w specyfikacji grupy A - mówi. - Ma ono zawieszenie Billsteina z odwróconymi amortyzatorami bez płynnej regulacji. W silniku jest wielopunktowy wtrysk paliwa, inny wałek rozrządu, rurowy kolektor wydechowy, tak zwany baran, mocno zmodyfikowana głowica, większe średnice zaworów i wyższy stopień sprężania. Dzięki temu samochód ma ponad sto koni mocy. Skrzynia jest sześciobiegowa, bez "szpery", sprzęgło ze spieków węglowych. Oczywiście wzmocnione są hamulce, wentylowane, a także przeguby, żeby przenosić tę moc na koła. Takie przeróbki to koszt około dziesięciu tysięcy złotych i może ich dokonać każdy, w większym lub mniejszym zakresie.

Marzeniem zawodnika są starty w rajdach. - Ten tytuł - śmieje się - zdobyłem także po to, żeby móc wystartować w rajdowej "Barbórce" w Warszawie, kryterium mistrzów. W ubiegłym sezonie debiutowałem w wyścigach, uczyłem się, podglądałem. W tym roku wprowadziłem w aucie wiele zmian, by poprawić jego stabilność. Ponieważ auto było na początku roku uszkodzone, rozpocząłem starty dopiero od piątej eliminacji i przed ostatnią w Załużu traciłem do Wojtka Białowąsa siedem punktów. Strata niby nie do odrobienia. Rywal sam ułatwił mi jednak sprawę, bo chcąc mi odebrać punkty, nie wystartował w jednym podjeździe, a nie znając regulaminu, sam sobie zrobił krzywdę. W Załużu wygrałem oba podjazdy. Cieszę się, że wytrzymałem psychicznie, pokonując najtrudniejszą szykanę - gdzie wszyscy hamowali - najszybciej. Choć aż prosiło się o "depnięcie" pedału, ja odpuściłem hamowanie i potem zbierałem gratulacje od konkurentów. Umiejętność technicznej jazdy dały mi właśnie starty w "Kierowcy Roku".
Bardziej obrazowo można powiedzieć, że pokonanie tej szykany wymagało wyhamowania przed nią z prędkości 160 km/godz. do setki i płynnego przejechania jej z tą właśnie prędkością, już bez korzystania z hamulców, czego konkurenci nie potrafili zrobić.

Halicki współpracuje z wicemistrzem Polski w klasyfikacji generalnej Tomaszem Wywiałem z Częstochowy. Szuka też sponsorów na wypożyczenie lancera na "Barbórkę". - Tym autem już jeździłem na "Kormoranie" i "Elmocie", pomagając Leszkowi Kuzajowi. Jest ono mniej nerwowe od "cienkusia", lepiej się prowadzi. No i ma napęd na cztery koła oraz możliwość idealnego dostrojenia zawieszenia i hamulców. Marzę o starcie w przyszłym roku w całym cyklu rajdowych mistrzostw Polski. Wiem, że to kosztuje, ale może uda mi się zebrać fundusze na wypożyczanie skody felicji Kit Car. Na razie sam się finansuję, ale jestem zadowolony, bo moim hobby, z którego czerpię mnóstwo przyjemności, jest praca przy samochodach. W tym się realizuję i to jest też mój zawód. Samochody to sporty ekstremalne. Wzrasta poziom adrenaliny, człowiek pokonuje swoje słabości, choć nie może przestać się bać i kalkulować. Inaczej kończy wyścig nie na mecie, ale poza trasą.

25-letni Robert nie ma jeszcze wymarzonej rajdówki, ale znalazł już pilotkę. - Na jednej z pokazowych imprez w Zawadzkiem - opowiada - na prawym fotelu zadebiutowała Magda Baran, studentka Uniwersytetu Opolskiego. Sam pan widzi, że ma i rajdowe imię i nazwisko (w rajdach jeżdżą Magdaleny Cieślik, Lukas i Kusiak, pilotem Janusza Kuliga jest Jarosław Baran - dop. red.). Ku mojemu zdziwieniu nie miała problemu z notatkami, procedurą rajdową, powiem, że spisała się rewelacyjnie. Teraz jeździ w "Kierowcy Roku", żeby zdobyć uprawnienia. W tym sezonie wiele mi pomogła, sprawdzając warunki na trasach wyścigów, czasy konkurentów. Była takim moim wyścigowym "szpiegiem"...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska