Roman Sękowski: - Na Śląsku mówiono po czesku

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Laureat tegorocznej Diamentowej Spinki NTO Roman Sękowski (ur. 1931) to historyk, bibliofil, były dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Opolu, który uratował zamek w Rogowie Opolskim.

Jest pan kolekcjonerem silesianów. Jaki śląski starodruk chciałby pan mieć w kolekcji?
Ha, ale pytanie! Trudno na nie odpowiedzieć, ponieważ tyle jest cennych starodruków, nie mówiąc o rękopisach. Wybrałbym chyba mszał wrocławski z początków XVI wieku.

A jaki jest jest najcenniejszy biblioteczny skarb w Oddziale Zbiorów Specjalnych i Zabytkowych w Rogowie Opolskim, który pan założył?
Właśnie mszał wrocławski, ale wydany nie we Wrocławiu, tylko w Bazylei, za to jeszcze w XV wieku, czyli jest to inkunabuł, z pięknym drzeworytem przedstawiającym ukrzyżowanie.

Utworzenie w zamku w Rogowie Opolskim biblioteki ze starodrukami to chyba pana największe dokonanie?
Najpierw trzeba było wyremontować albo raczej odbudować ten zamek, który był zupełnie zrujnowany.

Zajmuje się pan historią Śląska. Który okres lubi pan najbardziej.
Słowo "lubić" nie jest najlepsze. Historyk nie powinien mieć stosunku emocjonalnego do swojej pracy, inaczej pisze tak, jakby chciał, żeby było, a nie jak naprawdę było!
Zajmuję się okresem, który właściwie jest zupełnie niezbadany, czyli czasem, kiedy Śląsk należał do Czech. Badanie tego okresu było nie na rękę ani historykom polski, ani niemieckim. Językiem panującym na Śląsku był wówczas język czeski. Język niemiecki wszedł do użycia na Śląsku dopiero pod koniec XVII wieku, język polski też zaczął być językiem pisanym dopiero w drugiej połowie XVII wieku.

Czyli Śląsk był bardziej czeski, niż niemiecki czy polski?
Ja boję się takiego stwierdzenia. Co to znaczy: polski, niemiecki czy czeski? Do dawnych czasów nie da się przyłożyć współczesnych narodowości. Mamy dawny dokument, w którym rzemieślnik chce zapisać się do cechu. Zapewnia, że jest dobrym Niemcem, ale ten dokument pisze po polsku!
Zajmuje się pan szlachtą śląską, wydał pan "Herbarz szlachty śląskiej"?
Niedokończony, bo zabrakło pieniędzy. Wyszło tylko sześć tomów, a miało ich być 16.

Jaka był najciekawszy, najbarwniejszy śląski szlachcic?
Barwni byli wszyscy! Problem w tym, że rody szlacheckie, szczególnie magnackie, bardzo pilnowały, aby w dokumentach pisanych nie znalazło się o nich nic złego. Wiemy jednak, że np. jeden z Oppersdorfów swoje dobra w Głogówku musiał przepisać bratu w karocy w drodze do Wrocławia. Został do tego po prostu zmuszony! Wsadzili go do karocy z notariuszem. Po podpisaniu aktu zrzeczenia się majątku został wyekspediowany do Wiednia. Historie śląskich rodów kryją wiele takich tajemnic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska