Trzy rzeczy, które musicie wiedzieć o powstaniach śląskich

Piotr Spyra
Archiwum IPN
W poniedziałek, 2 maja w Nowej Trybunie Opolskiej dodatek poświęconym powstaniom śląskim

Rzecz pierwsza: Tragedia Górnośląska 1918-1922. Terror niemiecki.
„Mikulczyce. Z Kalinowa przewieziono do Mikulczyc zwłoki 16 dawniejszych obywateli naszej gminy, których Niemcy podczas powstania w okrutny sposób zamordowali. (…). Pogrzeb był zarazem protestem ludności przeciw okrucieństwom wrogów, popełnionym na synach ziemi naszej.”
(„Sztandar Polski” nr 162 z 19 lipca 1921 roku)
Terror niemiecki był na Górnym Śląsku wszechobecny od 31 grudnia 1918 roku, kiedy to Prezydent Rejencji Górnośląskiej wydał rozporządzenie wprowadzające stan wojenny. Czytamy w nim: „Wszystkie dążenia zmierzające do oderwania Górnego Śląska od Rzeszy Niemieckiej stanowią przestępstwo zdrady stanu.”. Była to odpowiedź na coraz mocniej wyrażaną wolę polskiej ludności Górnego Śląska powrotu do Macierzy. Rzesza Niemiecka została zjednoczona „krwią i żelazem” i w taki sam sposób postanowiła bronić swojej jedności. Franciszek Marek określił krótki okres dziejów regionu, zamykający się latami 1918-1922, mianem „Tragedii Górnośląskiej”. Podzielam ten pogląd. Górnoślązakom nie pozwolono decydować o swoim losie. Terror i mordy polityczne na masową skalę były odpowiedzią na wspaniały rozkwit polskości i nadzieje uwolnienia się spod pruskiego buta. Terror niemiecki towarzyszył Górnoślązakom w czasie akcji plebiscytowej i po plebiscycie. Terror był przyczyną wybuchu I i II Powstania Śląskiego, był główną metodą walki z powstańcami i jedynym środkiem stabilizacji po ich zakończeniu. Bestialski terror mordów kapturowych spadł na Polaków, którzy po 1922 roku pozostali w granicach państwa niemieckiego.
Śmierć zadawano polskim działaczom plebiscytowym i rannym powstańcom na polu bitwy. Szczególnie nienawistnie traktowano, wspierających polskie dążenia narodowe, księży, których kilku zabito w bestialski sposób (jak niemieckiego proboszcza ze Starego Olesna, ks. Franciszka Marxa, którego ciało poćwiartowano i spalono w gazowni, bo solidaryzował się ze swoimi polskimi parafianami). Wobec takiej żądzy krwi nikt nie mógł czuć się bezpiecznie. Przekonali się o tym mieszkańcy Strzebniowa koło Gogolina, kiedy do ich wioski wkroczył oddział Selbstschutzu, w czasie bitwy o Górę św. Anny. Bojówkarze najpierw dokonali masakry na wziętych do niewoli powstańcach z Pułku Pszczyńskiego, a potem zaczęli mordować mieszkańców. Nie chcę więcej epatować przemocą. Przykłady można by mnożyć w nieskończoność. Dość wspomnieć, że ofiarami podobnych mordów ze strony niemieckich formacji wojskowych, policyjnych i paramilitarnych padło co najmniej kilkanaście tysięcy Górnoślązaków. Zresztą pełny wymiar (łącznie z dokładnym określeniem liczby ofiar) niemieckiego terroru w latach 1918-1922 wciąż nie doczekał się opracowania.
Nie da się zrozumieć powstań bez zrozumienia, czym była Tragedia Górnośląska, która miała złamać śląskiego ducha. Gdyby nie agresywna, represyjna polityka II Rzeszy, a potem Republiki Weimarskiej po 1918 roku, późniejsze dzieje regionu pewnie potoczyłyby się inaczej. Może nie tak burzliwie, nie tak krwawo i bez tylu bolesnych podziałów.

Rzecz druga: Armia ludowa i wyzwoleńcza
„Na szosie ukazuje się oddział powstańców. Idą krokiem marszowym. Nie ma w nich nic „czarmarkowego”. Niby rok 1863, a jednak zgoła inny świat. Idzie twardy, roboczy lud. Żadnego „stylu” w ubraniu. Jak kto stał, tak poszedł. (…). Spodnie w butach, karabiny na ramionach, naboje w kieszeniach, czasem jakiś pas i przyczepione do niego granaty. Idą prawie ponuro. Mocni, zawzięci, jakby nieśli śmierć...”
(W.R., „Kurier Warszawski”, nr 129 z 11 maja 1921 roku)
W 1919 roku do powstania poszło 15 tysięcy chłopa. Rok później było ich już 20 tysięcy. W III Powstaniu Śląskim uczestniczyło co najmniej 60 tysięcy ludzi. To dużo, zważywszy, że w tym czasie cała populacja Rejencji Opolskiej liczyła ok. 2 mln 200 tys. mieszkańców. Polaków (według spisu powszechnego z 1910 roku) było na Górnym Śląsku ponad 1 mln 250 tys. Możemy śmiało przyjąć, że prawie z każdej polskiej, górnośląskiej rodziny ktoś walczył. I pokażcie mi drugie polskie powstanie z takim procentowym udziałem społeczeństwa! Wojska Powstańcze (taką oficjalną nazwę przyjęli powstańcy w 1921 roku) miały wybitnie plebejski charakter. Motywacją do walki był nie tylko polski patriotyzm, ale również niechęć do pruskich feudałów, właścicieli zakładów przemysłowych i administracji państwowej. Polscy Górnoślązacy uważali, iż są traktowani jak ludzie drugiej kategorii na własnej ziemi i szli do powstań, żeby to zmienić.
W II Powstaniu Śląskim powstańcy wyzwolili prawie cały Powiat Pszczyński, za wyjątkiem Pszczyny i Mikołowa, gdzie stacjonowały włoskie garnizony z Sił Międzysojuszniczych. Taka sytuacja trwała już kilka dni, kiedy spontanicznie i wbrew rozkazom dowódców chłopy z okolicznych wiosek postanowiły uderzyć na Pszczynę i wyrzucić stamtąd księcia pszczyńskiego - Jana Henryka XV Hochberga, któremu pamiętano, jak podle obchodził się z powstańcami rok wcześniej. Być może doszłoby do tego, gdyby włoscy oficerowie z Pszczyny nie poprosili o pomoc ks. Jana Kapicę, proboszcza z niedalekich Tychów, który wśród Ślązaków cieszył się szacunkiem. Dopiero tyski farorz, nie bez trudu, odwiódł krewkich wojaków od tego zamiaru.
I tacy byli właśnie nasi powstańcy - „śląscy szeregowcy” - jak sami się nazwali w jednej ze swoich piosenek.

Rzecz trzecia: Powstania śląskie nie były „śląską wojną domową”!
„Powstańcy zdobyli miasto (Wodzisław Śląski - PS) dnia 3 maja o godz. 5 rano. (…). Obecnie w mieście panuje zupełny spokój. Niemieccy stostruplerzy (potoczna nazwa niemieckich bojówkarzy - PS) znajdują się w niewoli, a spokojni obywatele miasta, tak Polacy, jak i Niemcy, żyją w najlepszej zgodzie. Jest to dowodem, że gdyby nie przybłędowie z głębi Niemiec, panowałaby na Górnym Śląsku zgoda i święty spokój.”
(„Górnoślązak” nr 110 z 15 maja 1921 roku)
W czasach dzisiejszych zdarzają się opinie dyskredytujące powstania śląskie i podważające ich rodzimy, górnośląski charakter. Pisze się, że powstanie było inspirowane z zewnątrz, że spokojni mieszkańcy Rejencji Opolskiej zostali zbałamuceni przez polską, nacjonalistyczną propagandę. Piszą wreszcie niektórzy, iż była to bratobójcza, śląska wojna domowa.
Fakty przeczą tym zarzutom. W I Powstaniu walczyli w zasadzie wyłącznie Górnoślązacy. W II Powstaniu udział ochotników spoza Górnego Śląska był symboliczny. W 1921 roku Wojska Powstańcze zostały zasilone przez niecałe 5 tysięcy Polaków zza kordonu. Po drugiej stronie barykady proporcje były odwrotne. W czasie III Powstania Śląskiego polski wywiad oceniał liczbę uczestników po stronie niemieckiej na 40 tysięcy, z czego ¾ to byli ochotnicy z głębi Niemiec, walczący w ramach Freikorpsów. Jak widać, niewielu Ślązaków chciało bronić niemieckiego stanu posiadania na Wschodzie. Większość górnośląskich Niemców nie angażowała się w walkę, choć trudno przypuszczać, że z powstańczą ideą się identyfikowali. Ci nieliczni, którzy się do tego posunęli, wzięli na siebie ciężar wystąpienia z bronią w ręku, przeciwko braciom (często z tej samej wioski), którzy walczyli o wolność, swoją i Górnego Śląska. Hasło „Za wolny, Polski Śląsk” bardzo często towarzyszyło bowiem powstańcom, którzy traktowali oba człony za równie ważne.
Mam nadzieję, że nasze trzy śląskie powstania znajdą w końcu miejsce w sercach Polaków i w polskiej świadomości historycznej.
Mam marzenie, iż będą o naszych powstańcach śpiewać pieśni, kręcić filmy i pisać książki. Uwierzcie mi, są tego warci wcale nie w mniejszym stopniu niż powstańcy warszawscy.

Już w poniedziałek, 2 maja w Nowej Trybunie Opolskiej obszerny dodatek poświęconym powstaniom śląskim - zapraszamy do lektury!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska