O złożenie niezgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego podejrzewał radnego Instytut Pamięci Narodowej.
IPN uważał, że radny był współpracownikiem tajnych służb PRL w czasie, gdy pełnił służbę wojskową w latach 80. Michta jako podchorąży otrzymał od jednego z oficerów nakaz udzielenia informacji o tym, czy magazyn broni jest dobrze broniony.
Następnie ów oficer przedstawił się jako oficer kontrwywiadu i nakazał sporządzić oświadczenie o podjęciu ochrony kontrwywiadowczej.
Podczas procesu wyszło na jaw, że oficer kontrwywiadu podrobił podpisu lustrowanego, a z akt wynikało także, że nie został złożony przez lustrowanego żaden meldunek.
Mimo to prokurator z IPN zażądał w mowie końcowej uznania lustrowanego za kłamcę, a tym samym pozbawienia go prawa do zasiadania w jednostkach administracji państwowej i samorządowej na okres 5 lat.
Sąd podzielił jednak argumenty obrony, stwierdzając przy tym, opierając się na orzecznictwie Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego, że sam fakt rejestracji nie może przemawiać za uznaniem kogoś za tajnego współpracownika PRL. Zaś udzielenie odpowiedzi na pytanie oficera - nieważne jaką pełni funkcję - stanowi obowiązek żołnierza w służbie wojskowej
Wyrok nie jest prawomocny. Dlatego radny nie chciał go dziś komentować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?