Samotność wśród ludzi

Lina Szejner

Każdy chyba przeżył po zamachu na Amerykę moment bezruchu ciała i umysłu. Taką tragedię trudno bowiem ogarnąć umysłem. To, co się stało, opiera się bowiem racjonalnemu rozumowaniu.
Słowo "terror" pojawia się na ustach wszystkich, którzy mówią o tragedii. W Polsce - choć na szczęście nie w takim wymiarze - mieliśmy z tym zjawiskiem do czynienia niemal codziennie. Tu zamordowano właściciela kantoru, tam - jubilera, a jeszcze gdzie indziej starszego człowieka, który miał w kieszeni tylko parę złotych. Sprawców - mimo wysiłków policji - często nie udało się schwytać.
Czasami odnoszę wrażenie, że naprawdę przerażają nas już tylko takie akty terroryzmu, w których ginie wiele osób. Myślę tak nie bez podstaw. Oglądałam niedawno program "997". Prowadzący zaprosił do telewizji mężczyznę, który okazał się człowiekiem bardzo odważnym i dwukrotnie sam walczył z napastnikami. Odtworzono okoliczności jednego z napadów. Był ranek. W sklepach i na ulicach było sporo ludzi. Bohater reportażu pobrał z kantoru "kasę" i wyszedł na ulicę wraz z dorosłą córką. Napadnięto ich nieopodal. Napastnicy odebrali mężczyźnie pieniądze. Jeden z nich uciekł z łupem, a dwóch innych biło i kopało ofiary. " Na oko" wszystko to trwało kilka minut, a cała ta scena jak z filmu, rozgrywała się na oczach wielu świadków. Ludzie przechodzili obok i nie zatrzymując się, szli dalej. Albo siedzieli na murku nieopodal i także w milczeniu przyglądali się scenie katowania.
Przypomniał mi się wtedy wypadek, który ledwo przeżył studiujący we Wrocławiu syn moich znajomych. Stał na przystanku. Obok niego czekało na tramwaj kilkanaście osób. Był wczesny, jesienny wieczór. Ulicą obok przystanku też szli ludzie. W pewnym momencie podeszło do niego kilku łysych wyrostków. Zaatakowali bez słowa. Nawet nie szukali pretekstu. Nie podobał im się "paniczyk". Nikt ze stojących obok ludzi nie zareagował. Nikt nie udzielił mu pomocy. Dopiero gdy leżał zakrwawiony, pochyliła się nad nim stara kobieta. I to ona wezwała pogotowie.
Symptomatyczna jest wymowa tych scen. Co jest powodem takiego biernego zachowania przechodniów? Czy to tylko strach? Jeśli tak, to przecież jutro każdy z nas może się stać celem ataku zwyrodnialców. I też nikt nam nie pomoże.
Mam nadzieję, jak wszyscy, że Amerykanie odnajdą odpowiedzialnych za to zbiorowe morderstwo, i wierzę, że znajdą sposób, by zawalczyć z terroryzmem w świecie. To właśnie w amerykańskich osiedlach narodził się solidarnościowy ruch międzysąsiedzki. Widząc, że policja nie jest sobie w stanie poradzić z przestępczością, ludzie postanowili bronić się sami. Zebrali się, ustalili w osiedlach dyżury, patrolowali okolice i - co najważniejsze- zapewniali sobie wzajemnie poczucie bezpieczeństwa. Nikt nie czuł się samotny wśród ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska