Sarkofag gen. Sikorskiego zrobiono w kamieniołomach w Sławniowicach

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Tadeusz Kunecki i Jan Gacek: - W 1981 roku obróbka marmuru była trudniejsza niż dziś.
Tadeusz Kunecki i Jan Gacek: - W 1981 roku obróbka marmuru była trudniejsza niż dziś. fot. Krzysztof Strauchmann
Wykonanie takiego sarkofagu to było prestiżowe zlecenia dla sławniowickich Marmurów. W firmie wydelegowano do tego na trzy tygodnie grupę najlepszych pracowników.

Kiedy wszystkie polskie stacje telewizyjne relacjonowały ekshumację ciała generała Władysława Sikorskiego w wawelskiej krypcie, pracownicy sławniowickich Marmurów patrzyli na jedno - kamienny sarkofag. To przecież ich robota!

- To było dla naszego zakładu prestiżowe zlecenie, a jednocześnie możliwość pokazania, co potrafimy - wspominają sztygar Tadeusz Kunecki i kierownik produkcji Jan Gacek. - W firmie wydelegowano do tego na trzy tygodnie grupę najlepszych pracowników. Pracowaliśmy na trzy zmiany.

Zlecenie wykonania sarkofagu przyszło w czerwcu 1981 roku od społecznego komitetu sprowadzenia zwłok gen. Sikorskiego z Anglii do Polski. Projektanci sarkofagu, małżeństwo Gawłowskich z krakowskiej ASP, wskazali, że sławniowickie marmury najlepiej się do tego nadają. Najpierw w złożu trzeba było jednak znaleźć odpowiednio wielką bryłę skalną o pierwotnej wadze 20 ton i długości 6 metrów.

Tak było

Tak było

Gen. Władysław Sikorski zginął 4 lipca 1943 roku na Gibraltarze. Pochowano go po raz pierwszy na cmentarzu lotników w Newark w Anglii. Sławniowicki sarkofag czekał 12 lat na sprowadzenie zwłok generała do Polski. Drugi pochówek w Krakowie odbył się dopiero 17 września 1993 roku. Ekshumację na potrzeby śledztwa prowadzonego przez IPN przeprowadzono 25 listopada tego roku. Trzeci pogrzeb odbył się 25 listopada, po zbadaniu zwłok.

- Marmur występuje w złożach gliny jak rodzynki w cieście - tłumaczy Jan Gacek.
- Takie bryły to rzadkość.

Sarkofag jest skalnym monolitem, musiał być wykonany w całości. Najpierw specjalnymi piłami bryła skalna została przycięta do odpowiednich rozmiarów. Najtrudniejsze jednak było wydrążenie w środku sarkofagu przestrzeni na trumnę.
- Trzeba było pracować delikatnie jak z jajkiem, żeby nie pękło - opowiada Tadeusz Kunecki. - Dłubaliśmy delikatnie jak rzemieślnicy z epoki kamienia.

Na wypadek gdyby doszło do uszkodzenia bryły, w kamieniołomach w Pińczowie przyszykowano duplikat sarkofagu, wykonany z kamiennych płyt, dużo łatwiejszych w produkcji.

Gotowe dzieło pojechało do Krakowa przykryte flagą i kwiatami. Już po zamontowaniu sarkofagu, cała załoga dostała zaproszenie na Wawel na specjalne spotkanie i podziękowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska