- Dzieci, bawiąc się, uczyły się myć rączki i zęby, nazywając te czynności po niemiecku - opowiada Anna Kostka-Skuballa, nauczycielka w szkółce sobotniej - tworzyły drzewka genealogiczne swoich rodzin, chodziły na wycieczki, podczas których odnajdywały ślady historii i korzeni przodków.
Fruwały po klasie jak Schmetterlingi szczekały jak Hund, miałczały jak Katze, liczyły, uciekając przed smokiem, spały jak Baer i głośno śpiewały “Bruder Jakob" ale też kolędy, za co św. Mikołaj obdarzył je prezentami.
Najlepszym dowodem, że zajęcia były udane, są opinie samych uczniów.
- Tak wiele się podczas tych zajęć działo, że nie miałem czasu się nudzić - mówi mały Tymek Hehnel z Pluder.
Zdaniem Nila Trzęsiok, nalepsze było to, że w szkołce sobotniej uczy się niemieckiego inaczej niż w szkole. Jessicce Kotysz najbardziej podobało się śpiewanie. Dominikowi Brylce budowanie stajenki bożonarodzeniowej wraz z figurkami pasterzy i królów. Malutka Ewa Pielok z uwagą uczyła się modlitwy przed jedzeniem, a jej bratu, Jakubowi najbardziej smakowały słodkie ciasteczka.
- Ucieszyło mnie niezmiernie - dodaje Anna Kostka-Skuballa, iż dzieci do tego stopnia mobilizowały rodziców do nauki języka, że często mamusia i tatuś upewniali się u mnie, czy dobrze wypowiadają dane słowa po niemiecku, a zdarzało się, że niektórzy z nich osobiście uczestniczyli w zajęciach.
Początek nowego semestru w Samstagschule już w lutym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?