Mniejszość niemiecka na Opolszczyźnie świętuje 25-lecie

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
- Bez języka nie będziemy Niemcami - mówił Richard Urban (w środku).
- Bez języka nie będziemy Niemcami - mówił Richard Urban (w środku). Krzysztof Świderski
“Rycerze pierwszej godziny", którzy zakładali struktury mniejszości i dzisiejsi działacze spotkali się na mszy św. w katedrze i na koncercie w filharmonii.
Msza w opolskiej katedrze i koncert w FO.

Jubileusz mniejszości niemieckiej na Opolszczyźnie

Jubileuszowe uroczystości rozpoczęły się w przeddzień rocznicy (TSKN zarejestrowano 16 lutego 1990) w katedrze opolskiej. Mszy św. po niemiecku przewodniczył bp Andrzej Czaja. Z okazji 25-lecia TSKN życzył jego członkom, by żyli w zgodzie i otwartości na siebie nawzajem, mając przychylność polskiej większości i niemieckiej ojczyzny i Boże błogosławieństwo.

W foyer Filharmonii Opolskiej otwarto wystawę fotograficzną "Oni tworzyli mniejszość niemiecką". Składają się na nią portrety 25 żyjących lub zmarłych założycieli struktur mniejszości. Jeden z jej bohaterów, Richard Urban, przypomniał, że drogowskazem dla mniejszości i pomysłodawcą akcji zbierania podpisów poparcia dla powstania jej struktur był nieżyjący Johann Kroll. Zaapelował o kultywowanie języka niemieckiego w rodzinach.

- Jeżeli nie będziemy mówić po niemiecku, nie będziemy Niemcami - mówił. - Nie może być tak, że ktoś ma niemiecki paszport, a nie potrafi odmówić "Vater unser" (Ojcze nasz).

Przyszłości TSKN poświęcił przemówienie przed koncertem jego lider, Norbert Rasch. - O działalność struktur jestem spokojny - mówi - ważne, by zachować tożsamość w domach. Niemieckość nie może być tylko czymś odświętnym, po co przychodzi się do organizacji. Chcemy, by była codziennością.

- Mojemu ojcu udało się zbudować mniejszość - mówi Henryk Kroll, poprzedni przewodniczący TSKN - bo miał na nią autorski pomysł. Zależało mu, by zrobić coś takiego dla ludzi, co pozwoli im tu zostać, zachowując tożsamość. Wcześniejsze próby wiązały się raczej z namawianiem ludzi do wyjazdów do Niemiec.

- Mniejszość trafiła w szczęśliwe okno historyczne - uważa Gerhard Bartodziej, były senator mniejszości. - Dziś byłoby to niemożliwe. Sprawy mniejszości załatwia się przy pomocy czołgów. Trzeba wyrazić wdzięczność tym osobom z większości i osobom z mniejszości, które potrafiły w tamtej niepewnej sytuacji utrzymać tu pokój i stworzyć dla mniejszości przestrzeń do działania. W dodatku, mam tu także swoje osobiste doświadczenia, odegraliśmy ważną rolę w relacjach polsko-niemieckich.

Więcej w poniedziałkowym wydaniu nto oraz w środowym dodatku "Heimat".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska