Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej jej rynek pracy przez siedem lat nie będzie otwarty dla naszych obywateli. Takie stanowisko Komisji Europejskiej jest ustępstwem wobec żądań Niemiec i Austrii, obawiających się zalewu taniej siły roboczej z Europy środkowoschodniej. Oczywiście, siedmioletni okres karencji to na razie tylko propozycja komisji, którą może przyjąć lub nie Rada Unii Europejskiej. Nie należy się jednak łudzić - rada nie skróci tego okresu przejściowego, choćby Polska nie wiadomo jak protestowała. Po pierwsze, zdanie obecnych członków UE (zwłaszcza Niemiec) jest ważniejsze niż nasze, po drugie - i ten argument będzie nam trudno kwestionować - podobne okresy przejściowe wyznaczono Grecji, Hiszpanii i Portugalii, kiedy przyjmowano je do Unii.
Te siedem chudych lat, jeśli chodzi o nieskrępowaną możliwość podjęcia pracy przez Polaków w dowolnym miejscu UE, jest oczywistą dyskryminacją naszego kraju. Nie ma co ukrywać - będziemy członkiem drugiej kategorii. Nie mamy jednak wyjścia, alternatywą jest tylko unieść się honorem i powiedzieć: jak tak, to my dziękujemy, nie chcemy do Unii. Co może ucieszyłoby naszych niektórych prawicowych polityków i wcale niemałą grupę przeciwników naszego wejścia do UE w samej Unii, ale byłoby na dłuższą metę samobójstwem ekonomicznym i politycznym Polski.
Z pewnością ograniczenia w dostępie do rynku pracy to zła wiadomość dla tych, którzy liczyli, że wejście do Unii pozwoli rozładować u nas problem bezrobocia. Ale i tak była to złudna nadzieja; przecież ci, którzy są bezrobotnymi w Polsce, w ogromnej większości nie znaleźliby też pracy w Europie. I kolejna rzecz - okres przejściowy nie oznacza, że Polacy w ogóle nie będą mogli pracować w krajach UE. Będą mogli, jeśli tylko w danym momencie zechcą ich zatrudnić bogate Niemcy, Holandia, czy Wielka Brytania. Na zaproszenie mogą liczyć pracownicy o wysokich kwalifikacjach i znający języki obce. I to nie zmieni się nawet po upływie okresu przejściowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?