Przez trzy dni członkowie stowarzyszenia "Panorama Wierzbia" pomagali amerykańskiemu sierżantowi Jamesowi Powersowi w szukaniu śladów katastrofy lotniczej, jaka zdarzyła się 17 grudnia 1944 roku w rejonie wsi Rzymkowice. Zaginęło wtedy 9 lotników z USA.
- Amerykanin znalazł nas za pośrednictwem internetu - mówi Jadwiga Wójciak z "Panoramy Wierzbia". Stowarzyszenie od kilku lat dokumentuje historię wojennego lotniska w Wierzbiui stara się o turystyczne zagospodarowanie tego terenu. - Sierżant Powers przyjechał do nas nieoficjalnie, spełniając własne zainteresowania. W amerykańskim wojsku jest specjalna jednostka JPAC, która nadal bada dzieje tysięcy lotników zaginionych w czasie wojny, ale oni przyjeżdżają na poszukiwania dopiero, kiedy mają pewność, że znajdą groby lub ślady po samolocie.
Sierżant Powers był na leśnej polanie, gdzie rozbił się amerykański bombowiec Liberator. Rozmawiał z kolekcjonerem pamiątek, który przeszukał ten teren i zebrał pozostałości po samolocie. Niestety, żadna z nich nie ma numerów identyfikacyjnych i nie można potwierdzić, z jakiej maszyny pochodzi. Dzięki stowarzyszeniu rozmawiał też z mieszkańcem Rzymkowic, który jako 13-letni chłopiec widział katastrofę zestrzelonego bombowca. Poległych wtedy lotników nie pochowano na żadnym cmentarzu wiejskim w okolicy, ale mogli spocząć w zbiorowym grobie w obozie w Łambinowicach.
- Sierżant Powers będzie szukać dokumentów po katastrofie w Moskwie. Być może zabrała je do swoich archiwów armia radziecka - mówi Jadwiga Wójciak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?