Skra pokonała ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

fot. Krzysztof Świderski
Zawiedzione miny Jakuba Novotnego (z lewej) i Łukasza Żygadły po meczu.
Zawiedzione miny Jakuba Novotnego (z lewej) i Łukasza Żygadły po meczu. fot. Krzysztof Świderski
W obecności ponad 3500 widzów ZAKSA przegrała ze Skrą Bełchatów 1:3. Nasz zespół nie radził sobie z zagrywką rywali.

W hali "Azotor", która ma niecałe 3000 miejsc siedzących padł rekord frekwencji. Tylu widzów jeszcze w niej nie było. Stali w przejściach, przy barierkach, trudno byłoby wbić przysłowiową szpilkę. Mistrz Polski ma swoją magię, ale kibiców przyciągnęła też coraz lepsza gra naszego zespołu w tym sezonie. Wróciła nadzieja, że wraca "wielki" Mostostal.

Sympatycy kędzierzyńskiego zespołu po pierwszym secie rzeczywiście mogli uwierzyć w to, że ich zespół jest na najlepszej drodze, żeby nawiązać do pięknej historii. Podopieczni Andrzeja Kubackiego grali wspaniale. W oczach argentyńskiego trenera gości Daniela Castellaniego widać było strach.

Wziął czas przy stanie 15:10 dla ZAKSY, za chwilę było 16:10 i przerwa techniczna, a kiedy bełchatowianie stracili kolejny punkt szkoleniowiec przyjezdnych znów poprosił o czas. Gościom udało się odrobić nieco strat, ale wygrać seta nie byli już absolutnie w stanie.

- W pierwszym secie zagraliśmy to, na co nas stać - oceniał libero gospodarzy Marcin Mierzejewski. - Potem niestety w naszym wykonaniu był dramat. Zupełnie nie radziliśmy sobie z techniczną zagrywką rywali. Stephane Antiga wręcz nas tym "brazylijkami" zniszczył. Ćwiczyliśmy na treningach przyjęcie takiej zagrywki, ale w czasie meczu byliśmy bezradni.
Antiga nie tylko w polu zagrywki był wielkim zagrożeniem. Również w ataku mylił się bardzo rzadko.

Protokół

Protokół

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Skra bełchatów 1:3 (22, -11, -16, -20)
ZAKSA: Żygadło, Nowak, Kurek, Novotny, Szczygieł, Bakumovski, Mierzejewski (libero) - Patucha, Pilarz, Małecki. Trener Andrzej Kubacki.
Skra: Dobrowolski, Heikkinen, Gruszka, Damiao, Pliński, Antiga, Milczarek (libero) - Neroj, Macieje-wicz. trener Daniel Castellani.
Sędziowali: Katarzyna Sokół i Jacek Hojka (Wrocław). > Widzów 3500

Atakował przeważnie lekko, ale niezwykle precyzyjnie. Nie dziwne więc, że został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania.

- Cały zespół gości pokazał klasę - oceniał kapitan ZAKSY Marcin Nowak. - Poprzednie mecze zagraliśmy dobrze i zawodnicy Skry podeszli do nas bardzo poważnie. Pokazali nam, że czeka nas jeszcze sporo pracy.

Drugi set był praktycznie bez historii. Goście szybko objęli prowadzenie 6:0, które potem stopniowo powiększali. W trzeciej partii było 6:4 dla gospodarzy, ale po zagrywkach Antigi zrobiło się 6:13.

W czwartej odsłonie wydawało się, że jeszcze losy meczu mogą się odwrócić. Gospodarze prowadzili 11:7, ale to było wszystko na co było ich stać w tym meczu. Za chwilę zrobiło się 13:17, a spotkanie pięknym atakiem zakończył Antiga.

- Cieszę się, bo zespół po raz kolejny pokazał, że drzemie w nim duża siła - zaznaczał trener Castellani. - Po przegranym pierwszym secie w następnych chłopcy grali na pełnych obrotach. To ważne, że udaje nam się utrzymać pełną koncentrację w każdym kolejnym meczu.

- Byliśmy zespołem znacznie wszechstronniejszym - podkreślał reprezentant Polski w barwach Skry Piotr Gruszka. - To była podstawa do zwycięstwa w tym meczu. Obawialiśmy się go, bo kędzierzynianie w ostatnich pojedynkach prezentowali się bardzo dobrze, co zresztą potwierdzili w pierwszym secie. Potem pogubili się na przyjęciu i to znacznie ułatwiło nam zadanie.

- Chcąc walczyć o zwycięstwo z takim zespołem jak Skra wszystkie elementy gry muszą funkcjonować na wysokim poziomie - podkreślał trener naszej ekipy Andrzej Kubacki. - Jeśli przyjęcie jest na słabym poziomie, to absolutnie nie ma co marzyć o sukcesie. Dodatkowo Skra znakomicie prezentowała się w obronie. Jeśli nawet piłka była dobrze odebrana i wystawiona, to jeszcze ciężko było trafić w niebronione pole. Liczyliśmy, że skoro Skra będzie pozbawiona Mariusza Wlazłego (leczy kontuzję - dop. red.), to może nam będzie łatwiej. Nic takiego nie miało miejsca, bo zespół przeciwnika nie miał w tym spotkaniu słabych punktów.

- Przeciwnik był od nas znacznie lepszy i musimy z tego meczu wyciągnąć wnioski na przyszłość - podkreślał Mierzejewski. - Porażki też uczą i miejmy nadzieję, że tak będzie też w naszym przypadku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska