Smutna historia pięknego pałacu w Białej Nyskiej. Pół wieku temu zniszczono go w „czynie społecznym”, bo szpecił wioskę

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Neorenesansowy pałac w Białej powstał w XIX wieku na murach średniowiecznej warowni Bolka I
Neorenesansowy pałac w Białej powstał w XIX wieku na murach średniowiecznej warowni Bolka I Zbiory archiwalne Edwarda Hałajko
Saperzy wysadzili w powietrze mury, a robotnicy z kombinatu rolnego w czynie społecznym posprzątali resztę. I tak skończyła się historia pięknego zamku w Białej Nyskiej.

Oni wszyscy byli przekonani, że działają zgodnie z prawem i robią coś pożytecznego. Wysocy urzędnicy, działacze partyjni spotykali się na prywatnych rozmowach i decydowali. Tak wtedy działano – opowiada Edward Hałajko z Nysy, znawca historii Ziemi Nyskiej, konserwator zabytków, dyrektor Muzeum Powiatowego w Nysie. Autor pracy magisterskiej, przygotowanej w Instytucie Historii Uniwersytetu Wrocławskiego na temat powojennych losów pałacu w Białej Nyskiej i Rysiowicach.

Szukając informacji o „posprzątaniu” zabytku z Białej dotarł do świadków wydarzeń, odgrzebał dokumenty. Rozmawiał nawet z ówczesnym dyrektorem kombinatu PGR w Białej Feliksem Kosem, który przeprowadził całą operację.

- Opowiedział wszystko bez skrępowania. Był nawet dumny, że uporządkowano ten teren – wspominał Edward Hałajko.

Piwnice budował Bolko I

XIX wieczny pałac w Białej Nyskiej powstał na fundamentach i piwnicach średniowiecznego zamczyska o piastowskich korzeniach. Najprawdopodobniej w XIII wieku wybudował go książę świdnicko - jaworski Bolko I, rywalizując o te ziemie z biskupami wrocławskimi. Niewielką warownię niedługo potem zniszczono, ale odbudowano dwa wieki później. W latach 1882 – 1897 nowy właściciel Białej Ernst Freiherr von Falkenhahsen gruntownie przebudował warownię na pałac wzorowany na architekturze renesansu. Duża budowla miała wewnętrzny dziedziniec z krużgankiem jak na Wawelu i okrągłą wieżę od strony stawu.

Między marcem a majem 1945 roku w Białej zatrzymał się front. Ostrzał artyleryjski zniszczył wioskę i poważnie uszkodził zabytkową budowlę. Zamek spłonął, zawalił mu się dach, ale same mury i sklepienia trzymały się mocno jeszcze przez następne lata po wojnie. W niezłym stanie przetrwała wieża, w kaplicy zachowały się witraże, a w pałacowej kuchni do 1957 roku miejscowe gospodynie piekły chleb. Po 1945 roku gospodarzem terenu został PGR, utworzony na gruntach dawnego folwarku ziemskiego, ale formalnie posiadłość upaństwowiono i pozostała własnością skarbu państwa.

Ofiara akcji „porządek”

Jak ustalił Edward Hałajko, stopniowa i zaplanowana rozbiórka pałacu zaczęła się właściwie już w 1953 roku. Ekipa budowlana burzyła ściany przewracając je ręczną wyciągarką, zaczepioną o sąsiednie drzewa. Cegłę czyszczono i wykorzystywano do budowy baraków mieszkalnych PGR w sąsiedniej wiosce. Część materiału brali miejscowi, odbudowując swoje domy. Część gruzu wrzucono do pałacowego stawu.

Urząd konserwatora zabytków poważniej zainteresował się zabytkiem w Białej w 1963 roku. W dokumentach zapisano, że obiekt jest zniszczony w 90 procentach. Mimo to, ze względu na swoją rangę, rok później wpisano go oficjalnie do ewidencji zabytków i został objęty ochroną prawną. Dyrekcja PGR prawie natychmiast zaczęła starania o rozbiórkę, bo „ruiny są groźne dla mieszkańców”, przede wszystkim dla dzieci, które lubią się tam bawić. Poza tym szpecą wioskę i obecnie są nikomu do niczego niepotrzebne.

Wraz z nastaniem epoki Gierka w 1970 roku Biała Nyska stała się siedzibą prężnie działającego, socjalistycznego kombinatu rolnego. Miała być socjalistycznym wzorcem dla innych. We wsi powstało osiedle bloków, uporządkowane zostały ulice i posesje.

- We wsi przeprowadzono akcję „porządek”. Władze zaapelowały do właścicieli prywatnych gospodarstw o sprzątanie posesji, porządkowanie podwórek – opowiadał Edward Hałajko. – Prawdopodobnie ówczesny dyrektor kombinatu rolniczego sam chciał dać dobry przykład innym. Albo pomyślał, że nie może wymagać od swoich pracowników porządkowania swoich podwórzy, skoro na jego terenie „straszy” taka ruina.

Minister się tylko zdziwił

Jak ustalił nyski historyk, nieoficjalną zgodę na rozbiórkę wydał naczelnik wydziału budownictwa w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Nysie, bo uznał że ruina nie nadaje się do rekonstrukcji. Ówczesny dyrektor kombinatu Franciszek Kos poprosił o pomoc dowódcę saperów w garnizonie w Nysie. Zgodzili się wysadzić pałac w ramach ćwiczeń, nieodpłatnie, w zamian za obietnicę, że w przyszłości kombinat odwdzięczy się podsyłając wojskowym swoją ekipę budowlaną. Dyrektor kombinatu napisał do wojewódzkiego konserwatora zabytków z pytaniem czy może rozebrać ściany i ruiny zamku, bo ma nakazy z powiatu, aby porządkować. Zgodnie z prawem zgodę na likwidację zabytku, wpisanego do rejestru może wydać tylko minister kultury.

Konserwator w Opolu obiecał, że o wystąpi o takie pozwolenie. Prosił jednak dyrekcję kombinatu, aby przysłać formalny wniosek w tej sprawie z inwentaryzacją i fotografiami stanu obiektu.

W 1973 roku wojewódzki konserwator zabytków z Opola faktycznie wystąpił pisemnie do ministra o skreślenie pałacu w Białej z rejestru zabytków i umożliwienie rozbiórki. W odpowiedzi po miesiącu główny konserwator zabytków przysyłał do Białej swojego eksperta, który stwierdził, że obiekt jest w stanie ruiny, ale można usunąć tylko elementy zniszczone, pozostawiając zabytkowe średniowieczne piwnice. Do zabezpieczenia i zachowania nadawała się też wieża.

Polskie władze szukały wtedy piastowskich zabytków na Śląsku, aby udowodnić swoje historyczne prawa to Ziem Zachodnich. Zamek Bolka I był im propagandowo na rękę. Tymczasem nie czekając na oficjalne pozwolenie czy nawet zakończenie korespondencji w tej sprawie, we wrześniu 1973 roku dyrektor z Białej zorganizował „sprzątanie”.

- Przygotowania do wysadzenia trwały około tygodnia – opowiada Edward Hałajko. – Prawdopodobnie ktoś z mieszkańców zawiadomił o tym Niemców, wysiedlonych po wojnie z Białej. Saper uczestniczący w akcji wysadzenia wspominał mi, że przyszła do nich grupa Niemców i próbowała zatrzymać rozbiórkę. Nikt się nimi nie przejął.

Bum i po sprawie

Wybuch był tak silny, że w kościele i najbliższych domach powypadały szyby. Wstawiono je potem na koszt kombinatu. Buldożery wyrównały teren. W ramach niedzielnych czynów społecznych ludzie wywieźli gruzy na utwardzenie polnych dróg, a resztą zasypano dawny staw pałacowy.

- W 1974 roku ze wszystkich zakładów kombinatu przywożono w niedzielę na czyn partyjny setki robotników do usuwania gruzów – wspominał Jerzy Strzelczyk, od 1974 roku pracownik kombinatu w Białej. – Na płocie wisiał transparent: „Witamy uczestników czynu ogólnopartyjnego”. Sam przy tym pracowałem. Wszyscy musieli pomagać przy wywożeniu gruzów.
Zasiana wtedy trawa rośnie bujnie do dziś. Obecnie nawet nie sposób wskazać dokładnie, gdzie stał pałac. Nie ma wykopu czy pagórka, obrysu murów. Nad stawem zachowało się tylko kilkanaście rozrzuconych ciężkich kamieni z fragmentami rzeźb i napisów.

- To była akcja pokazowa – opowiadał Edward Hałajko. – Tylko ministerstwo kultury, które dowiedziało się po fakcie, nie było nią zachwycone. Ale wobec nikogo nie wyciągano żadnych konsekwencji. Co paradoksalne pałac w Białej do dziś figuruje w rejestrze zabytków.

Komu nie pasowały zabytki?

Dzięki Edwardowi Hałajce pałac w Białej doczekał się pośmiertnej monografii, swoistego nekrologu, pokazującego na dokumentach i relacjach jak wtedy traktowano zabytki. Po 1945 roku na Śląsku i Opolszczyźnie znikło z powierzchni ziemi więcej zabytkowych budowli, w tym tych najcenniejszych. Czasem niszczyły je działania wojenne. Niektóre popadły w ruinę zaniedbane przez nowych użytkowników. Inne rozbierano specjalnie, żeby uzyskać cegłę czy inne materiału budowlane, za mniej lub bardziej oficjalna zgodą władz. Przyczyniali się do tego zwykli ludzie i dyrektorzy PGR-ów, które przejmowały dawne majątki ziemskie.

W Kałkowie koło Otmuchowa władze PGR rozebrały stary dwór, którego wcześniej nawet nie wpisano do rejestru zabytków. W Trzebini koło Prudnika w kupkę gruzów zamienił się XVI wieczny pałac Wachtelów, niegdyś należący w XIX wieku do marszałka Bluchera, pruskiego pogromcy Napoleona. Też przyczynił się do tego PGR.

Zniknął neogotycki pałac w Szydłowcu śląskim pod Niemodlinem, należący do rodu Puckler. Choć przetrwał wojnę bez uszkodzeń, została po nim tylko ceglana brama wjazdowa. W latach 40-tych prawdopodobnie miejscowa ludność rozebrała zrujnowany w czasie frontu pałac Priettwitzów i Donnesmarcków w Gręboszowie koło Namysłowa. Zachowały się tylko dwie klasycystyczne bramy i budynek kordegardy - leśniczówki.

Tylko dzięki poszukiwaniom prowadzonym przez Instytut Pamięci Narodowej na jaw wyszły dzieje dawnego majątku Grodzieniec – Scharfenberg koło Łambinowic. W miejscu, gdzie dziś rośnie las i leżą reszty cegieł, znajdował się malowniczy XIX wieczny pałac Kati von Thielmann. Budowla bez żadnych zniszczeń przetrwała II wojnę światową, po froncie na swoją siedzibę zajął ją Urząd Bezpieczeństwa. Oddalony obiekt był wykorzystywany przez UB do tajnych operacji likwidowania opozycji. Szczątki kilkunastu „leśnych chłopców” ekipa IPN odkopała w dawnym pałacowym szambie. Około roku 1950 pałac spłonął. Nie wiadomo w jakich okolicznościach, ani kto potem nakazał jego doszczętną rozbiórkę.

W latach 70-tych rozebrano w ramach czynów partyjnych pałac w Sławięcicach, dziś dzielnicy Kędzierzyna Koźla. Wpisany oficjalnie do rejestru zabytków w 1964 roku, wzorowany na Wersalu, należący do książęcego rodu Hohenlohe. Ostatni właściciel majątku dziś jest honorowym obywatelem Kędzierzyna Koźla i czasem odwiedza Sławięcice.

- W 1945 roku pałac nie został nawet uszkodzony. Po wojnie przez lata mieściła się w nim szkoła – wspominał jeden z mieszkańców Sławięcic. – W 1978 roku, kiedy zaczęła się rozbiórka, bryła budynku była nie ruszona, tylko brakowało dachu. Można go było uratować. Dzięki uporowi kilku miejscowych ludzi pozostawiono chociaż boczne wejście do pałacu, które przetrwało do dziś. Taki był wtedy system, dziś już nie ma sensu rozdrapywać ran, czy płakać nad trumną. Ale warto pamiętać o tych wydarzeniach, żeby nigdy już się nie powtórzyły.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska