SOJ z Zabrza i PUP w Nysie nie mogą się porozumieć

Krzysztof Strauchmann
sxc.hu
Firma, która chce budować zakład koło Głuchołaz, zarzuca nyskiemu urzędowi pracy złą współpracę. Poszło o wysokość pomocy finansowej dla przedsiębiorcy.

Spółka SOJ z Zabrza przed rokiem kupiła od syndyka upadłego Frotexu obiekty nieczynnej przędzalni w Podlesiu koło Głuchołaz. Frotex wycofał się z Podlesia w 2008 roku, zwalniając około 50 pracowników. Od tego czasu obiekty stały puste, sprzedano tylko ich wyposażenie. Firma SOJ należy do trójki udziałowców z Polski i Ukrainy. Nowy właściciel już prowadzi w Podlesiu prace remontowe i zagospodarowanie terenu.

- Chciałbym jak najszybciej uruchomić tu produkcję, ale obecnie nie mogę jeszcze zdradzić profilu działalności - powiedział nto prezes firmy Jerzy Madej. - Planujemy zakupienie maszyn za około 12 milionów euro. Mamy zapewnione rynki zbytu. Uruchomienie zakładu oznacza zatrudnienie około 300 osób, głównie kobiet, i to po 50. roku życia. Praca odbywałaby się na trzy zmiany. Mam nadzieję, że uda się to zrealizować w przyszłym roku.

Jerzy Madej na początku września pojawił się w nyskim PUP, żeby przeprowadzić wstępne rozmowy na temat możliwości wsparcia swojego przedsięwzięcia.- Myślałem, że skorzystam z pieniędzy na uruchomienie nowych miejsc pracy w regionie o bardzo dużym bezrobociu. Tymczasem zaproponowano mi niewielkie wsparcie. Prawdopodobnie zarejestruję firmę w województwie śląskim i tam będę szukał możliwości zdobycia dotacji - komentuje Jerzy Madej.

- Spotkałem się z prezesem firmy SOJ tylko raz i ustaliliśmy, że przekażę mu szczegółową propozycję wsparcia z naszej strony. To bardzo konkretne propozycje - mówi Kordian Kolbiarz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w  Nysie. - W piątek wieczorem dzwoniłem do Jerzego Madeja, ale powiedział, że nie chce mieć nic wspólnego z urzędem pracy i na tym się rozmowa skończyła. Sytuacja dla mnie bardzo dziwna, bo mieliśmy się spotkać z całym zarządem firmy SOJ i rozmawiać o ich inwestycji. Szkoda...

Nyski PUP zaproponował firmie trzy opcje pomocy.

  • W pierwszym pakiecie, oprócz oczywiście pośrednictwa w wyszukiwaniu kandydatów do pracy, zaproponowano refundację składek dla 40 pracowników, co da firmie 192 tys. zł oszczędności.
  • W drugiej propozycji, wartej 286 tys. zł, zaoferowano skierowanie do pracy 20 ludzi na staże zawodowe oraz 10 pracowników na roboty interwencyjne. W tej sytuacji PUP refunduje stypendium dla stażysty albo część wynagrodzenia.
  • Trzecia opcja zakłada wyposażenie 10 nowych stanowisk pracy na łączną kwotą 216 tys. zł.
  • Urząd dodatkowo może też dofinansować pracownikom koszty dojazdu do Podlesia.

- Refundacja na utworzenie 300 miejsc pracy, to kwota 6 mln zł - mówi Kordian Kolbiarz. - Nie mamy takich możliwości finansowych. Chyba że udałoby się objąć ten zakład specjalnym projektem i uzyskać osobne dofinansowanie z Ministerstwa Pracy. To nie jest niemożliwe, ale czekaliśmy na odpowiedź, czego zarząd firmy od nas oczekuje.

- Zaproponowano mi wsparcie dla 10 pracowników, a ja chcę zatrudnić 300. Nie możemy się dogadać - twierdzi Jerzy Madej.

W rejonie Nysy i Prudnika kobiety powyżej 50. roku życia są grupą najbardziej dotkniętą bezrobociem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska