- Na razie badamy miejsce osunięcia się ziemi i związaną z tym miejscem dokumentację. Musimy sprawdzić, czy praca zakładu nie będzie miała wpływu na osuwisko i czy może być wznowione wydobycie - powiedział nto po południu Jarosław Brzeszczak, zastępca dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach, który wraz z dwójką inżynierów jest w Graczach.
Jego zdaniem nocnej katastrofy nie dało się uniknąć ani przewidzieć.
- Takich osuwisk nie da się opanować, to jest jak wulkan, którego nie da się okiełznać - wyjaśniał Brzeszczak, który sprawdza dokumenty związane z prowadzonym od kilku lat monitoringiem osuwiska. Prace mogą potrwać nawet miesiąc.
- Musimy przesłuchać świadków, jeśli pojawią się jakieś nieprawidłowości, sprawa może trafić nawet do prokuratury - mówi Brzeszczak.
Po południu kopalnia wznowiła pracę.
- Pracujemy około 300 metrów od osuwiska, nasze działania nie mają na nie najmniejszego wpływu - informuje Andrzej Miśta, prezes Przedsiębiorstwa Surowców Skalnych Bazalt-Gracze.
Więcej w środowym wydaniu "Nowej Trybuny Opolskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?