PGE Orlik Opole przegrał z GKS-em Katowice po raz czwarty i zakończył sezon

Łukasz Baliński
Zdziesiątkowany Orlik nie miał większych szans w starciu z GKS-em Katowice, ale długo trzymał się dzielnie.
Zdziesiątkowany Orlik nie miał większych szans w starciu z GKS-em Katowice, ale długo trzymał się dzielnie. Sławomir Jakubowski
Nasi hokeiści przegrali z jednym faworytów do mistrzostwa Polski po raz czwarty na przestrzeni czerech ostatnich meczów. Tym samym zakończyła się rywalizacja między tymi ekipami, która była rozgrywana na tym etapie do czterech zwycięstw właśnie.

Opolanie przegrali z jednym faworytów do mistrzostwa Polski po raz czwarty na przestrzeni czterech meczów. Tym samym zakończyła się rywalizacja toczona w play off do czterech zwycięstw właśnie.

- GKS to bardzo dobry przeciwnik, ma w składzie paru reprezentantów Polski, do tego też kilku obcokrajowców na niezłym poziomie, chcieliśmy urwać jedną czy dwie wygraną, ale zabrakło sił na przestrzeni tych kilku dni - oceniał golkiper naszego zespołu Michał Kieler.

Pech za pechem
Kto myślał przed tym spotkaniem, iże opolanie wyczerpali już limit pecha, to grubo się pomylił. O ile bowiem wcześniej z gry wypadli Mateusz Sordon, Miroslav Zatko, Milan Baranyk i Michal Satek, tak w tym meczu sztab szkoleniowy nie mógł skorzystać jeszcze z duetu Bartłomiej Bychawski - Martin Przygodzki. Defensora zatrzymały sprawy rodzinne, a napastnik otrzymał w środowym starciu karę meczu i nie mógł zagrać dzień później.
To odbiło się na postawie gospodarzy, którzy zmuszeni byli grać w 13 zawodników z pola, a zatem nawet nie trzy pełnie piątki, przeciwko pełnej 20 rywali. Do tego do dyspozycji trenera było tylko czterech defensorów. Mimo to podopieczni Jacka Szopińskiego naprawdę dzielnie się bronili. Dość powiedzieć, że do 39. minut przegrywali tylko 0:1, a tego jedynego gola i tak stracili po pół godzinie gry. Niestety, w ostatnich 90 sekundach drugiej odsłony stracili trzy bramki i wszystko się „posypało”.
- Liczyliśmy, że dotrwamy do końca tej tercji, odpoczniemy w szatni i spróbujemy zaatakować w ostatniej części, ale nie udało się to, brak sił plus chwila dekoncentracji zadecydowały o tym, że było niejako „po meczu” - żałował po spotkaniu Kieler, który mimo przepuszczenia pięciu uderzeń grał bardzo dobrze i uchronił swój zespół od wyższej porażki, wszak i tak na jego bramkę oddano 55 strzałów. - Nie jest to dla mnie żadne pocieszenie, bo wygrywa i przegrywa cały zespół. Staraliśmy się o jak najlepszy wynik, ale to się nie udało.

Zabrakło ludzi do gry
W trzeciej tercji gospodarze próbowali zdobyć honorowego gola, jednak zamiast tego stracili piątego.
- Szkoda, że kończmy sezon taką wysoką porażką. Nie zasłużyliśmy na taki wymiar kary - nie krył rozczarowania bramkarz Orlika, tym bardziej, że jego team zostanie sklasyfikowany na siódmym miejscu. - To były rozgrywki pełne wahań, mieliśmy bardzo dobre momenty, ale też i słabe. Na pewno nie był to najgorszy sezon w naszym wykonaniu, ale można było też parę rzeczy zrobić lepiej. Zabrakło też jednak ludzi do gry, było nas po prostu za mało.

Orlik Opole - GKS Katowice 0:5 (0:0, 0:4, 0:1)
0:1 Łopuski - 32., 0:2 Grof - 39., 0:3 Malasiński - 40., 0:4 Sawicki - 40., 0:5 Themar - 44.
Orlik: Kieler - Nowak, Gawlik, Meidl, Hoog, Durac - Sznotala, Kostek, Wąsiński, Trandin, Gorzycki - Kisielewski, Szydło, Lorek. Trener Jacek Szopiński.
GKS: Owen - Wanacki, Cakajik, Vozdecky, Rohtla, Themar - Devecka, Martinka, Malasiński, Wronka, Fraszko - Rąpała, Grof, Łopuski, Sawicki, Strzyżowski - Krawczyk, Skokan, Dalidowicz, Krężołek, Majoch. Trener Tom Coolen.
Kary: Orlik 12 min - GKS 8 min.
Widzów 250.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska