Wojewódzki Puchar Polski. KS Krapkowice - Stal Brzeg 1-0

Łukasz Baliński
Tak emocjonujące mecze jak ten w Krapkowicach chciałoby się na boiskach Opolszczyzny oglądać jak najczęściej.
Tak emocjonujące mecze jak ten w Krapkowicach chciałoby się na boiskach Opolszczyzny oglądać jak najczęściej. Łukasz Baliński
Hitem 1/8 finału był mecz w Krapkowicach, gdzie tamtejsza solidna 4-ligowa ekipa podejmowała wicelidera 3 ligi Stal Brzeg. I mecz nie zawiódł.

I to zarówno pod względem wydarzeń na boisku, jak i ogromu emocji, które mu towarzyszyły. Dość powiedzieć, iż sędzia przedłużył spotkanie o niemalże 10 minut, siedmiu zawodników otrzymało żółte kartki, dwóch czerwone, z czego jedną bramkarz, a drugą piłkarz, który już zszedł z boiska. Do tego jedyny gol jaki padł byłby pięknym trafieniem, gdyby nie fakt, iż był to strzał samobójczy. Uff, działo się, a zatem po kolei...

Co prawda do półmetka pierwszej połowy nie było może klarownych sytuacji, ale postawa obu ekip mogła się podobać, jej przedstawicielom nie brakowało ochoty do walki, a gra toczyła się w niezłym tempie. Aż wreszcie świetną akcję prawą stronę przeprowadził Bartłomiej Kulczycki i zgrał wzdłuż linii pola karnego, gdzie z pierwszej przymierzył Dominik Bronisławski, jednak pomylił się minimalnie. W odpowiedzi Rafał Niespodziński wywalczył futbolówkę i huknął z 20 metrów, ale również chybił nieznacznie.

Niebawem jednak miejscowi dopięli celu. Niespodziński zagrał do Patryka Wojtasika ten świetnie znalazł się w „szestnastce” i już prawie oddał strzał, aż tu nagle niespodziewanie Michał Maj z całych sił wybił mu piłkę spod nóg tak niefortunnie, że nie dał szans zdezorientowanemu bramkarzowi swojej drużyny.

- Faktycznie, już ją przyjąłem i prawie uderzyłem, aż tu nagle Michał sprzed nosa sam zawinął ją pod poprzeczkę - relacjonował z „pierwszej ręki” Wojtasik.

Dla niego i jego kolegów to było za mało, bo zaraz Przemysław Jakwert wypuścił Wojtasika w bój, ten pognał w stronę końcowej linii boiska i ładnie zgrał na „piątkę” ale nie było komu zamknąć tej akcji. To z kolei dało do myślenia brzeżanom, którzy jeszcze przed przerwą mogli wyrównać, ale Kamil Zalewski uderzył w słupek.

Po zmianie stron Stal przystąpiła do huraganowych ataków jednakże miejscowi byli świetnie zorganizowani w obronie i nie dopuszczali do wielkiego zagrożenia. Aż wreszcie po kwadransie gry Jakub Żmuda wpadł w pole karne i strzelił mocno po ziemi jednak tuż obok słupka. Zaraz potem natomiast Maciej Dyczek wybił piłkę sprzed linii bramkowej.

Goście tak się zapamiętali w ofensywie, że mogli zostać skarceni. Po lewej stronie z piłką parędziesiąt metrów przebiegł Niespodziński i świetnie dojrzał Piotra Sobotę, który huknął mocno, ale kapitalną interwencją popisał się Amin Stitou.

Niebawem jednak znowu na długie minuty wróciliśmy pod bramkę Adama Cyganika, który najpierw niemalże wślizgiem i nogami wybił kąśliwe dośrodkowanie Marcina Nowackiego, a zaraz potem jeden z jego kolegów znów wybił piłkę zmierzającą do siatki. Końcówka meczu to coraz większe nerwy po obu stronach. Dwie rozpaczliwe bomby posłał Wojciech Jurek, ale za każdym razem pomylił się sporo.

I właśnie po drugiej próbie, gdy już dobiegała praktycznie ostatnia minuta regulaminowego czasu gry, wywiązała się wspomniana na wstępie awantura. Jako, że gospodarzom nie kwapiło się z szukaniem piłki, która poszybowała gdzieś daleko za bramkę, Stitou postanowił wziąć inną, która z kolei leżała przy ławce rezerwowych rywali.

Ci na to mu nie pozwolili i zaczęła się szarpanina w związku z którą czerwonymi kartkami ukarani zostali właśnie golkiper Stali i Bartosz Brzozowski, który już wcześniej został zmieniony.

Brzeżanie musieli zatem zdjąć zawodnika z pola i postawili wszystko na jedną kartę. A zostaliby za to skarceni, albowiem sam na sam z Jakubem Krężelem znalazł się Jakwert, po czym go przelobował, jednak piłka zrobiła kozioł, a potem przeleciała minimalnie nad poprzeczką. Ostatnie sekundy to już totalna obrona Częstochowy miejscowych, zakończona powodzeniem.

- Tak po prawdzie jednak, to rywale chyba nie miał żadnej „setki”, a my dwie czy trzy już tak – zaznaczał Wojtasik. - Podeszliśmy do tego spotkania bardzo skoncentrowani, zdyscyplinowani i wypełniliśmy wszystkie zadanie, tak że tylko się cieszyć. Szkoda tylko, że na końcu były te niepotrzebne emocje, ale w takim meczu coś się musiało wydarzyć. Możemy w tym pucharze sporo osiągnąć.

Opinie po meczu:
Patryk Matuszek, pomocnik KS-u:
- Oj, było bardzo ciężko, rywal był niesamowicie wymagający i piłkarsko wyglądał lepiej od nas. My jednak nie poddawaliśmy się, walczyliśmy do końca i zostaliśmy za te wszystkie wyrzeczenia wynagrodzeni. Końcówka była nerwowa, jednak nie było by tak, gdybyśmy wykorzystali te dwie świetne sytuacje, które mieliśmy, bo grałoby się spokojniej. Stal walczyła do końca i też mogła nam strzelić przynajmniej dwie bramki, ale tego dnia szczęście było po naszej stronie. Na pewno też rywalom skrzydła podcięła ta czerwona kartka, jednak trzeba pamiętać, iż my naprawdę możemy być zadowoleni z naszej gry.

Piotr Józefkiewicz, obrońca Stali:
Jak pokazuje historia piłki nożnej nie zawsze wygrywa ten zespół, który jest faworytem lub np. gra w wyższej lidze. Trzeba sobie jednak jasno i szczerze powiedzieć, że zagraliśmy chyba najsłabszy mecz w sezonie. Przede wszystkim jednak trzeba pogratulować chłopakom z Krapkowic, bo dali z siebie wszystko przez 90 minut, łapały ich skurcze, ale postawili wszystko na jedną kartę i to im się opłaciło. Szkoda, bo każdy z nas chciał zagrać w finale pucharu, a potem zmierzyć się z jakąś dobrą marką.

KS Krapkowice - Stal Brzeg 1-0 (1-0)
1-0 Maj 28 - (samobójcza).
KS: Cyganik - Pindral, Brzozowski (47. Matuszek), Dyczek, Szymański - Trinczek, Jakwert, Pietruszka, Niespodziński - Wojtasik (77. Wośko), Sobota (83. Płóciennik). Trener Łukasz Wicher.
Stal: Stitou - Jurek, Józefkiewicz (89. Krężel), Mencel (46. Żmuda), Sikorski - Kulczycki (46. Szymkowiak), Nowacki, Zalewski, Maj - Gajda (74. Pożarycki), Bronisławski. Trener Krystian Pikaus.
Sędziował Bartosz Prochera (Kędzierzyn-Koźle). Żółte kartki: Jakwert, Niespodziński, Sobota, Wośko - Józefkiewicz, Jurek, Żmuda. Czerwone kartki: Brzozowski – Stitou (obaj 89. min, za niesportowe zachowanie).
Widzów 150.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska