Czesi nie tacy słabi

Fot. Jerzy Stemplewski
Tomasz Schmidt (z prawej) i Piotr Rembas zaliczyli wczoraj bardzo udane występy.
Tomasz Schmidt (z prawej) i Piotr Rembas zaliczyli wczoraj bardzo udane występy. Fot. Jerzy Stemplewski
Poniedziałkowy sparing z Olympem Praga o mały włos nie doszedłby do skutku, gdyż ktoś poprzecinał kable na stadionie.

Elektrykowi udało się uruchomić nagłośnienie i światło startowe, jednak nie znalazł sposobu na to, by w grubej wiązce kabli znaleźć te, dzięki którym działa maszyna startowa. Żużlowcy musieli więc startować na zielone światło, było wiele falstartów i powtórek biegów, co spowodowało przedłużenie się zawodów.
- Nie wiem, co powiedzieć o tym zdarzeniu - stwierdził Jerzy Drozd, prezes Kolejarza. - Kiedyś nazywano to sabotażem. Ktoś nas wyraźnie nie lubi. Dwa lata temu ukradli nam pulpit sędziowski, teraz poprzecinali kable. Nawet nie wiedziałem, że jest jakaś studzienka, gdzie są te wszystkie druty, więc zrobiła to osoba doskonale orientująca się w przebiegu instalacji na stadionie.

Opolscy młodzieżowcy w 1. biegu wystartowali na 5-1, jednak na dystansie Zdenek Simota wyprzedził Tomasza Schmidta i wyścig zakończył się wynikiem 4-2. W kolejnym Przemysław Tajchert źle wystartował i nie ukończył biegu, a wygrał niepokonany wczoraj Piotr Rembas. Sebastian Kowolik z Adamem Czechowiczem przywieźli 5-1 w następnej gonitwie, pokonując Hynka Stehauera i zaledwie 15-letniego Mateja Kusa. Czesi natychmiast zrewanżowali się tym samym. Bohumil Brhel (startował tylko 3 razy) w popisowy sposób asekurował Veroslava Kolerta, pokazując, że w sezonie na pewno będzie asem zespołu. Opolanie powoli powiększali przewagę. Po 9. wyścigu, wygranym przez Rembasa z Tajchertem 5-1, wynosiła ona już 10 pkt, a po 11 biegach wzrosła nawet do 14 oczek (wygrana Rembasa i Schmidta).

W końcówce spotkania prażanie wreszcie dopasowali sprzęt do warunków na torze i wygrali cztery ostatnie gonitwy. Na domiar złego ze składu Kolejarza wypadł Marcin Sekula, któremu seryjnie pękały łańcuchy w motocyklu i w końcu mu ich zabrakło. W zespole gości bardzo dobrze jeździli Simota i Kolert, Czesi mieli też spore wsparcie w Marku Mrozie, zwycięzcy 13. i 14. wyścigów. W ostatnim biegu Simota, atakując z ostatniej pozycji, zdołał na dystansie wyprzedzić Tajcherta i Trumińskiego.
Jutro o godz. 16.00 Kolejarz rozegra kolejny sparing ze szwedzką drużyną Masarna Avesta.
Mówią kibice
Wojciech Kołodziej:
- To przecięcie kabli przed meczem to głupota, a ta nie zna granic. Jeden człowiek zepsuł tylu widzom widowisko, na które wszyscy liczyliśmy. A tak liczna frekwencja na tym spotkaniu, co mi się bardzo podoba, pokazuje tylko, jak ludzie w Opolu są głodni żużla, wrażeń, adrenaliny.

Czesław Dawidowicz:
- Od dawna chodzę na żużel, a początek tego sezonu zapowiada się interesująco. Dziś przyszedłem, żeby zobaczyć, jak Kolejarz jest przygotowany do rozgrywek. Beniaminkowi jest zawsze ciężko, ale liczę, że nasz zespół stać na miejsce w środku tabeli, choć potrzeba będzie także trochę szczęścia.

Józef Korzeniec:
- Taki mecz bez maszyny startowej jest trochę dziwny. Trudno w tej sytuacji powiedzieć, co naprawdę prezentują nasi żużlowcy. Cieszy mnie postawa Piotra Rembasa i Adam, Czechowicza, natomiast zawiedziony jestem jazdą Przemysława Tajcherta i Sebastiana Trumińskiego. Mam nadzieję, że do pierwszego meczu ligowego będą już wiedzieli, co zrobić, by ich motory jechały lepiej.

Opinie
Bohumil Brhel: - Przyjechałem prosto z Niemiec, gdzie w niedzielę z kolegami wygraliśmy Turniej Wielkanocny w Pocking. Opolski tor znam nieźle, odpowiada mi. Dziś chciałem tylko sprawdzić sprzęt i widzę, że na tej nawierzchni będzie spisywał się dobrze. Jutro, niestety, nie pojadę w kolejnym sparingu. Jestem jeźdźcem testowym Jawy i fabryka wezwała mnie na jazdy sprawdzające nowe rozwiązania w motocyklach. W niedzielę jednak na pewno zamelduję się w Opolu.

Sebastian Trumiński: - W zaistniałej przed meczem sytuacji należy tylko podziękować prezesom, że potrafili przeprowadzić te zawody. Ja potraktowałem je trochę zabawowo. Startowanie na światło nie pozwalało na traktowanie tego jako prawdziwego sparingu. Obserwowałem zachowanie sprzętu, jestem już teraz mądrzejszy, wiem, co poprawić i na ligę powinno już być dobrze.

Sebastian Kowolik: - Dziś pierwszy raz w tym roku mieliśmy możliwość startowania w czwórkę. Spróbowałem jazdy na obu motocyklach i widzę, że jeden z nich za bardzo nie chodzi, w drugim też trzeba to i owo poprawić. Szkoda, że nie mogliśmy startować normalnie, bo bez taśmy jest to takie wzajemne oszukiwanie się. Jednym starty się udawały, drugim nie, jednak warto było rozegrać ten mecz, bo przed ligą brakuje nam objeżdżenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska