Droga przez mękę

Marcin Sabat [email protected]
Kędzierzynianie pokonali w piątek po raz drugi Resovię i zagrają o 5. miejsce, ale styl daleki był nawet od poprawności.

Protokół
* Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle - Resovia Rzeszów 3:2
(-17, 28, 17, -19, 17)
Mostostal: Lipiński, Stancelewski, Kmet, Olejniczak, Serafin, Gromadowski, Kubica (libero) - M. Kozłowski, Musielak, Sramek. Trener Rastislav Chudik.
Resovia: Gerymski, Perłowski, Szczygieł, Kamuda, Pieczonka, Józefacki, Łuka (libero) - Pawłowski, Kuczko, Kupisz, T. Kozłowski, T. Podpora. Trener Jan Such.
Sędziowali Wojciech Maroszek (Żory) i Wojciech Kasprzyk (Częstochowa). Widzów 500.

Zawodnicy Mostostalu byli chyba myślami wszędzie, ale nie we własnej hali, gdy sędzia pierwszym gwizdkiem nakazał rozpoczęcie rywalizacji. Słabiutkie przyjęcie, proste błędy i brak asekuracji po stronie miejscowych sprawiły, że rzeszowianie prowadzili 6:1. Co prawda za chwilę asem serwisowym popisał się Wojciech Serafin, ale w ten sam sposób do stanu 4:10 doprowadzili Tomaszowie Józefacki i Kamuda.
- To już chyba szóste spotkanie, które rozpoczynamy w tak beznadziejnym stylu - potwierdził Rafał Musielak. - Chyba zaczynamy żyć meczem, jak już nic nie da się zrobić.

Sygnał do odrabiania strat dał Tomas Kmet dwoma pojedynczymi blokami i atakiem z krótkiej, ale od wyniku 13:16 ponownie grała tylko Resovia, a Mostostalowcy dotykali siatki, przekraczali linię i atakowali w antenkę.
W kolejnej odsłonie gospodarze grali nierówno. Po fantastycznych blokach i asach, nie potrafili przyjąć "lobików" Gerymskiego. Nic dziwnego, że rywale trzykrotnie niwelowali 3-punktową stratę, a w nerwowej końcówce obronili piłkę setową i sami trzykrotnie stanęli przed szansą na wygranie. Na szczęście kędzierzynianie mieli w swoich szeregach Marcela Gromadowskiego, który dwoma asami odwrócił wynik.

To właśnie atakującemu Mostostalu oraz Kmetowi ich zespół zawdzięcza gładką wygraną w secie trzecim. W sumie Gromadowski zdobył w meczu aż 29 pkt. Kędzierzynianie musieli coś wymyślić, więc Piotr Lipiński bronił w polu, a Stancelewski rozgrywał. Zdziwiłby się ktoś, gdyby założył, że to było przełamanie. W następnej odsłonie miejscowi znów "partaczyli" robotę i uśmiechający się rzeszowianie doprowadzili do tie-breaku.
- Dla rywala nie miało znaczenia, czy zepsuł piłkę, czy nie - skomentował Chudik. - My natomiast każdą złą zagrywkę rozpamiętywaliśmy i pociągała ona za sobą kolejny błąd. My się denerwowaliśmy, bo musieliśmy wygrać, a Resovia tylko chciała.

Decydującą partię Mostostal rozpoczął od falstartu (0:2), a przełomowa okazała się akcja Serafina, który skończył kontrę dopiero za trzecim razem (6:6). Po chwili kolejną obronę popularnego "Lipy" na punkt zamienił Gromadowski, a po kontrze Musielaka było 13:10. Rywal zmniejszył dystans, a przy stanie 14:13 Stanisław Pieczonka posłał asa. Resovia obroniła trzy piłki meczowe, aby następnie prowadzić 17:16. Dwie akcje Kmeta dały Mostostalowi przepustkę do walki o 5. miejsce, a na drodze stanie Politechnika Warszawa, która w piątek po raz drugi pokonała Polską Energię Sosnowiec, tym razem 3:0.
- Walczyliśmy na poważnie, a wygrał zespół lepszy w sumie o cztery piłki - podsumował Gerymski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska