Marcin Lewandowski wicemistrzem świata w biegu na 1500 metrów! Krzewina mistrzem w sztafecie

Tomasz Froehlke, Paweł Skraba, MAZ
HMŚ w Birmingham
HMŚ w Birmingham Paweł Skraba
Pięć medali - dwa złote, dwa srebrne i dwa brązowe wywalczyli Polacy na Halowych Mistrzostwach Świata w Birmingham. To dało im trzecie miejsce na podium klasyfikacji medalowej!

Wydawało się, że po złotym medalu Adama Kszczota (800 m), srebrnych medalach Marcina Lewandowskiego (CWZS Zawisza Bydgoszcz) na 1500 m i kobiecej sztafety 4x400 m już nic się w tych mistrzostwach dla Polaków nie wydarzy.

Jak się okazało, najlepsze nasi sportowcy zostawili na koniec. Polska sztafeta 4x400 m -z finiszującym Jakubem Krzewiną - bez kompleksów minęła prowadzących Amerykanów, wpadła na metę jako pierwsza i przy tym ustanowiła halowy rekord świata!

Karol Zalewski, Rafał Omelko, Łukasz Krawczuk i Jakub Krzewina uzyskali fenomenalny czas - 3.01,77. To ogromna niespodzianka dla kibiców, komentatorów i chyba samych zawodników, który z niedowierzaniem spoglądali na wyświetlające się wyniki.

Wszyscy pobiegli znakomicie, ale klucz leżał na finiszu. Polacy od początku trzymali się na drugiej pozycji, za Amerykanami. Na ostatniej zmianie Krzewina odebrał pałeczkę od Krawczuka. Miał 4-5 metrów straty do reprezentanta USA Vernona Norwooda, który o wiele szybciej biega indywidualnie 400 m. Ale Krzewina sobie nic z tego nie robił. Z metra na metr zmniejszał dystans, a ostatnia prosta była już popisem zawodnika, który urodził się w Kruszwicy i przez wiele lat trenował lekkoatletykę w LIUKS Kruszwica pod okiem trenera Andrzeja Luzaka. (W 2008 roku odszedł do AZSAWF Kraków, a od 2013 broni barw Śląska Wrocław.)

Krzewina na ostatnich metrach wyprzedził słabnącego Amerykanina, a na metę wpadł na metę z halowym rekordem świata!

Polski medalowy weekend zaczął w sobotę Adam Kszczot, który na 800 m zdobył złoto (1.47,47). - Jak widać jestem jak wino. Im starszy tym lepszy - mówił Kszczot po biegu, który kontrolował rywalizację przez cały czas i pewnie wygrał.

W niedzielę swój wielki triumf święcił Marcin Lewandowski (CWZS Zawisza Bydgoszcz), który zdobył srebro na 1500 metrów (3.58,39). Przegrał jedynie z Etiopczykiem Samuelem Teferą (3.58,19).

Rozegrał ten bieg idealnie pod względem taktycznym. - To mój pierwszy oficjalny medal mistrzostw świata, bo brąz już kiedyś zdobyłem, w 2014 roku w Sopocie. Wtedy jednak zostałem zdyskwalifikowany, bo przekroczyłem jakąś linię toru i medal został mi odebrany - komentował Lewandowski po biegu. - Teraz wreszcie stanę na podium i odbiorę medal mistrzostw świata. Nie ukrywam, że strasznie mi na tym zależało. Dzięki temu we wspaniałym nastroju wrócę do swojej ojczyzny, żony i dzieci. Można w cudzysłowie powiedzieć, że bieg był pode mnie, ale ja jestem zawodnikiem, który poradzi sobie z każdym tempem. W tak ważnym biegu trzeba mieć chłodną głowę do samego końca i nawet pomimo mojego doświadczenia starego lisa, ciężko mi było momentami wytrzymać. Ale efekt końcowy jest cudowny, wracam do Polski z medalem, choć teoretycznie na bieżni było wielu zawodników lepszych ode mnie. Medal dedykuję swojej rodzinie, żonie, dzieciom, bratu, przyjaciołom, sponsorowi i przede wszystkim kibicom, bo to oni są ze mną na dobre i na złe. Trzymajcie za mnie kciuki, bo ja dopiero się rozkręcam - dodał zawodnik Zawiszy Bydgoszcz.

Świetne pobiegły kobiety w sztafecie 4x400 m, niestety bez Igi Baumgart (BKSBydgoszcz), która została w Polsce. Justyna Święty-Ersetic, Patrycja Wyciszkiewicz, Aleksandra Gaworska i Małgorzata Hołub-Kowalik finiszowały jako trzecie z rekordem Polski 3.26,09. Ale po dyskwalifikacji Jamajek zdobyły srebrny medal (wygrały Amerykanki).

Gdy biegi się skończyły, rywalizowali jeszcze tyczkarze. Konkurs nie był udany dla Pawła Wojciechowskiego (CWZSZawisza), który miał już problemy od pierwszej wysokości (5,45). Za trzecim razem pokonał 5,60, ale 5,70 nie udało mu się pokonać. Zajął dopiero 13. miejsce.

Nadzieja pozostała w Piotrze Lisku, który rozpoczął od 5,60 (zaliczył za drugiem razem), za pierwszym razem strącił 5,80, przeniósł wysokość na 5,85 i ją zaliczył za pierwszą próbą! Trzy razy próbował pokonać 5,90 m, ale najbliżej był za pierwszą próbą. Minimalnie trącona poprzeczka drżała na stojakach i niestety spadła. Ale ten wynik dał mu brązowy medal.

Konkurs wygrał Francuz Renaud Lavillenie (5,90) przed Amerykaninem Samem Kendricksem (5,85).

W sobotę startował trzeci z reprezentantów regionu - Remigiusz Olszewski (CWZSZawisza) i spisał się bardzo dobrze, awansując do półfinału 60 m. W obu biegach zanotował identyczny czas - 6,65. Na finał to jednak było zdecydowanie za mało.

Polska z pięcioma medalami na koncie (2-2-1) kontynuuje świetną passę lekkoatletyki w ostatnich latach. W klasyfikacji medalowej zajęła trzecie miejsce, ustępując tylko USA (6-10-2) i Etiopii (4-1-0). Czwarte w klasyfikacji punktowej. To bardzo dobrze wróży przed tegorocznymi mistrzostwami Europy na stadionie (Berlin).ą

Sportowe Podsumowanie Weekendu 23-28 lutego 2018.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Marcin Lewandowski wicemistrzem świata w biegu na 1500 metrów! Krzewina mistrzem w sztafecie - Gazeta Pomorska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska