Dziś kluczowy mecz Orlika z Unią

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Obrońcę Bartłomieja Bychawskiego (żółta koszulka) i jego pozostałych kolegów czeka w starciu z zespołem z Oświęcimia walka do upadłego o zwycięstwo.
Obrońcę Bartłomieja Bychawskiego (żółta koszulka) i jego pozostałych kolegów czeka w starciu z zespołem z Oświęcimia walka do upadłego o zwycięstwo. Sławomir Jakubowski
Opolscy hokeiści na swoim lodowisku (początek meczu o godz. 18.30) zagrają z Unią Oświęcim. To niezwykle ważne spotkanie.

Za nami pierwsza runda pierwszej części fazy zasadniczej rozgrywek ekstraklasy czyli połowa niezwykle ważnej batalii dla Orlika. W połowie listopada po 22 kolejkach ekstraklasa zostanie podzielona na dwie połówki. Celem dla opolskiego zespołu i to z kilku powodów jest znalezienie się w górnej części. W połowie rywalizacji Orlik jest na wymarzonym 6. miejscu z dorobkiem 21 punktów. Tyle samo ma piąta w tabeli Polonii Bytom oraz siódmy zespół z Oświęcimia, a tylko o jeden więcej 4. w klasyfikacji Podhale Nowy Targ. Z tej czwórki jeden zespół odpadnie.

- Każdy mecz jest istotny i każdy punkt się będzie liczył, ale nie ma co ukrywać, że to właśnie spotkanie z bezpośrednimi rywalami do miejsca w szóstce są najważniejsze - mówi trener Orlika Jacek Szo­piński. - Wszyscy doskonale zdajemy sobie więc sprawę z wagi spotkania z Unią.

Oświęcimianie to wyjątkowo niewygodny rywal. W poprzednim sezonie Unia była jedynym zespołem, z którym Orlik przegrał wszystkie mecze. Rywale byli cztery razy górą, a tylko w jednym spotkaniu udało się „urwać” punkt, kiedy to w Oświęcimiu było 2:1 dla Unii po rzutach karnych. W pierwszej rundzie na inauguracje rozgrywek na lodowisku w Oświęcimiu gospodarze wygrali 3:2.

- Po tym meczu, ale też po dwóch czy nawet trzech w poprzednim sezonie z Unia byłem bardzo zły - zdradza trener Szopiński. - Były to bowiem wyrównane spotkania, a i tak na końcu zawsze lepsi byli rywale. Jakoś „nie leży” nam ta Unia. Nic jednak w sporcie nie trwa wiecznie i każda seria kiedyś się kończy. Liczę, że ta oznaczająca nasze niepowodzenia w starciach z Unią zakończy się w piętek wieczorem.

Warto przypomnieć, że w poprzednim sezonie Orlik z Unią też rywalizował o miejsce w pierwszej szóstce. Na trzy kolejki przed końcem tej walki oświęcimianie dość brutalnie wybili z głowy naszych hokeistów marzenia wygrywając w Opolu aż 8:2. Teraz nadarza się okazja do tego, by się zrewanżować i zespołowi Unii zamknąć drogę do gry z najlepszymi w drugiej części fazy zasadniczej.

- To spotkanie jeszcze o niczym ostatecznie nie przesądzi - przypomina trener Orlika. - Jeśli wygramy, to znajdziemy się uprzywilejowanej pozycji, ale potem mamy mecze z teoretycznie słabszymi rywalami, z którymi jak stracimy punkty, to wygrana z Unia niewiele nam da.
W opolskim zespole nie brakuje drobnych urazów i kontuzji, ale wszyscy zawodnicy normalnie trenowali w minionych dniach i nie ma zagrożenia, że ktoś mógłby nie zagrać w piątkowym starciu.

W niedzielę Orlik zagra kolejny mecz (o godz. 17.00) na „Toropolu”. W nim będzie jednak zdecydowanym faworytem. Podejmie bowiem słaby zespół SMS-u Sosnowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska