Za nami pierwsza runda pierwszej części fazy zasadniczej rozgrywek ekstraklasy czyli połowa niezwykle ważnej batalii dla Orlika. W połowie listopada po 22 kolejkach ekstraklasa zostanie podzielona na dwie połówki. Celem dla opolskiego zespołu i to z kilku powodów jest znalezienie się w górnej części. W połowie rywalizacji Orlik jest na wymarzonym 6. miejscu z dorobkiem 21 punktów. Tyle samo ma piąta w tabeli Polonii Bytom oraz siódmy zespół z Oświęcimia, a tylko o jeden więcej 4. w klasyfikacji Podhale Nowy Targ. Z tej czwórki jeden zespół odpadnie.
- Każdy mecz jest istotny i każdy punkt się będzie liczył, ale nie ma co ukrywać, że to właśnie spotkanie z bezpośrednimi rywalami do miejsca w szóstce są najważniejsze - mówi trener Orlika Jacek Szopiński. - Wszyscy doskonale zdajemy sobie więc sprawę z wagi spotkania z Unią.
Oświęcimianie to wyjątkowo niewygodny rywal. W poprzednim sezonie Unia była jedynym zespołem, z którym Orlik przegrał wszystkie mecze. Rywale byli cztery razy górą, a tylko w jednym spotkaniu udało się „urwać” punkt, kiedy to w Oświęcimiu było 2:1 dla Unii po rzutach karnych. W pierwszej rundzie na inauguracje rozgrywek na lodowisku w Oświęcimiu gospodarze wygrali 3:2.
- Po tym meczu, ale też po dwóch czy nawet trzech w poprzednim sezonie z Unia byłem bardzo zły - zdradza trener Szopiński. - Były to bowiem wyrównane spotkania, a i tak na końcu zawsze lepsi byli rywale. Jakoś „nie leży” nam ta Unia. Nic jednak w sporcie nie trwa wiecznie i każda seria kiedyś się kończy. Liczę, że ta oznaczająca nasze niepowodzenia w starciach z Unią zakończy się w piętek wieczorem.
Warto przypomnieć, że w poprzednim sezonie Orlik z Unią też rywalizował o miejsce w pierwszej szóstce. Na trzy kolejki przed końcem tej walki oświęcimianie dość brutalnie wybili z głowy naszych hokeistów marzenia wygrywając w Opolu aż 8:2. Teraz nadarza się okazja do tego, by się zrewanżować i zespołowi Unii zamknąć drogę do gry z najlepszymi w drugiej części fazy zasadniczej.
- To spotkanie jeszcze o niczym ostatecznie nie przesądzi - przypomina trener Orlika. - Jeśli wygramy, to znajdziemy się uprzywilejowanej pozycji, ale potem mamy mecze z teoretycznie słabszymi rywalami, z którymi jak stracimy punkty, to wygrana z Unia niewiele nam da.
W opolskim zespole nie brakuje drobnych urazów i kontuzji, ale wszyscy zawodnicy normalnie trenowali w minionych dniach i nie ma zagrożenia, że ktoś mógłby nie zagrać w piątkowym starciu.
W niedzielę Orlik zagra kolejny mecz (o godz. 17.00) na „Toropolu”. W nim będzie jednak zdecydowanym faworytem. Podejmie bowiem słaby zespół SMS-u Sosnowiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?