Drugie miejsce na półmetku rozgrywek to dla zawodników Stali sukces, ale po meczu kończącym pierwszą rundę czuli oni ogromny niedosyt. Trudno się temu dziwić. Przegrali z drużyną walczącą o utrzymanie i pierwszy raz w tym sezonie stracili punkty na własnym obiekcie, co spowodowało, że zimy nie spędzą w fotelu lidera. Szansa na to była, ponieważ w innym niedzielnym spotkaniu przewodząca stawce Skra Częstochowa bezbramkowo zremisowała ze Stalą Bielsko-Biała. Zwycięstwo dawałoby zatem brzeżanom tytuł mistrzów jesieni.
O tym, że tak się nie stało, zdecydowała przede wszystkim nieskuteczność i niefrasobliwość Stali w obronie. Gości należy pochwalić za dobrą postawę w defensywie i zneutralizowanie groźnego środka pola gospodarzy, ale ofensywnych akcji stworzyli niewiele. Jednak, w przeciwieństwie do naszych piłkarzy, większość z nich zamienili na bramki.
W 63. min z rzutu wolnego idealnie przymierzył Maciej Spychała i nie dał szans Aminowi Stitou. Wcześniej pomocnikowi Zagłębia piłkę bez powodzenia starało się odebrać trzech zawodników Stali i zatrzymało go dopiero faulem, co miało bolesne skutki.
Miejscowi wyrównali w 73. min po trafieniu Michała Sikorskiego. Stoper brzeskiego zespołu, który już na początku był bliski strzelania bramki, tym razem w pełni wykorzystał dośrodkowanie Marcina Nowackiego i błąd bramkarza lubinian Dominika Hładuna. Stal chciała pójść za ciosem i okazji do objęcia prowadzenia jej nie brakowało. Zawodziła jednak celność. W końcówce zaatakowała większą liczbą zawodników. W 86. min prostą stratę zanotował Dominik Bronisławski, a jego koledzy nie zdołali na czas wrócić na swoje pozycje. Zagłębie ruszyło z kontrą, którą mocnym strzałem przy krótkim słupku wykończył rezerwowy Olaf Nowak.
Wyrównać Stali się nie udało i w jej szeregach zapanowało spore rozczarowanie.
- W drugiej połowie, w której chyba wyglądaliśmy lepiej niż w pierwszej, pokazaliśmy, że motorycznie byliśmy dobrze przygotowani nawet na siedemnasty mecz sezonu - oceniał pomocnik naszego zespołu Kamil Zalewski. - Okazje do tego, by strzelać więcej goli i kontrolować spotkanie, mamy. Problem w tym, że ich nie wykorzystujemy i to się nas mści. Ta porażka trochę zamazuje ten pozytywny obraz z meczów na własnym boisku. Wierzyliśmy w podtrzymanie passy, a przez tę przegraną jesteśmy bardzo źli.
Stal zanotowała z jeden ze słabszych występów u siebie i natrafiła na nieźle dysponowanych rywali. Rezerwy Zagłębia znajdują się w okolicach strefy spadkowej, ale do Brzegu przyjechały wzmocnione trzema doświadczonymi zawodnikami pierwszego składu: Łukaszem Janoszką, Krzysztofem Janusem i Aleksandrem Todorovskim. Poprzeczkę zawiesiły wysoko, chociaż gdyby drużyna Krystiana Pikausa zagrała konsekwentniej i miała w ataku tyle polotu co w poprzednich spotkaniach na swoim stadionie, to powinna wyjść z tego starcia zwycięsko.
- Pierwsza runda jest ważna, ale druga jeszcze ważniejsza i trudniejsza - uważał Zalewski. - Ciągle jesteśmy w grze o najwyższe pozycje. Mam nadzieję, że zimę solidnie przepracujemy i się wzmocnimy. Brzeg to takie miasto, które zasługuje na 2 ligę.
Stal Brzeg - Zagłębie II Lubin 1-2 (0-0)
0-1 Spychała - 63., 1-1 Sikorski - 73., 1-2 Nowak - 86.
Stal: Stitou - Maj, Sikorski, Pożarycki, Żmuda - Jurek, Zalewski, Nowacki, Bronisławski, Gajda (85. Kulczycki) - Lipiński (70. Szymkowiak). Trener Krystian Pikaus.
Zagłębie II: Hładun - Todorovski, Jończy, Szota, Bieliński - Janus, Pakulski, Spychała, Janoszka, Dudziak (46. Gołębiowski)- Chodyna (82. Nowak). Trener Piotr Jacek.
Sędziowała Karolina Tokarska (Opole). Żółta kartka: Jończy. Widzów 450.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?