W pierwszej połowie kibice nie obejrzeli wielu bramkowych okazji. Przeważał Start, ale oddawał mało strzałów, tak że bramkarz gości Adam Pasdzior długo pozostawał bezrobotny.
- Brakuje kluczowego podania! - krzyczał szkoleniowiec gospodarzy Grzegorz Rosiek.
Trudno nie przyznać mu racji, bo zagrania jego zawodników w okolicach pola karnego rywali albo były niecelne, albo padały łupem dobrze spisujących się stoperów z Krapkowic. Co więcej, jedna z takich strat miała dla Startu poważniejsze skutki, ponieważ po złym dośrodkowaniu Łukasza Pabiniaka przyjezdni wyszli z kontrą, która zakończyła się strzałem i golem Rafała Niespodzińskiego.
- Taki był nasz plan na ten mecz - tłumaczył obrońca gości Kacper Pindral. - Mieliśmy nieco oddać pole przeciwnikom, czyhać na ich błędy, a po odbiorze posłać długie piłki w kierunku dwóch napastników.
Widząc słabszą postawę swojej drużyny, trener Rosiek dokonał w przerwie w dwóch zmian, wprowadzając na boisko skrzydłowych: Miłosza Kostrzewę oraz Kamila Hołuba. To okazało się strzałem w „10”, bowiem rezerwowi odmienili losy spotkania i brali udział przy każdym z trzech goli. Do remisu doprowadził po solowej akcji Kostrzewa, natomiast prowadzenie Startowi dał pięknym uderzeniem z 18 m Patryk Pabiniak. Przy tym trafieniu asystował Hołub, który już w doliczonym czasie sam pogrążył krapkowiczan, strzelając na 3-1.
- To, co nas cechuje, to wyrównana kadra - podkreślał defensor gospodarzy Krystian Błach. - Zawodnicy, którzy wchodzą z ławki, nie obniżają poziomu, a wręcz go podnoszą. Tym razem za ich sprawą spotkanie obróciło się o 180 stopni. Dużo było walki, mało finezji, jednak szczęście, którego wielokrotnie nam brakowało, dopisało nam.
- Zwykle sprzyja ono lepszym - dodawał Pindral. - Start minimalnie przeważał, ale wcale nie graliśmy źle. W pierwszej części realizowaliśmy nakreślony plan i szkoda, że znów zawiodła skuteczność.
Zwycięstwa Startu mogłoby nie być, gdyby nie sytuacja z 56. min. Zespół z Krapkowic stanął wtedy przed idealną szansę na podwyższenie wyniku. Jarosław Wośko uprzedził Patryka Zacharę i miał przed sobą pustą bramkę. Zwlekał jednak z oddaniem strzału i piłkę z linii bramkowej zdołał wybić Krystian Błach. Start ruszył z kontratakiem, a Kostrzewa minął trzech obrońców i wyrównał na 1-1.
- To trzeci mecz z rzędu, w którym nie utrzymujemy prowadzenia - zaznaczał Pindral. - Nie wiąże się to z rozluźnieniem czy brakiem koncentracji. Nie wykorzystujemy nadarzających się szans i nasza sytuacja w tabeli robi się dramatyczna.
- Jak wygrywać, skoro napastnicy w 15 kolejkach nie zdobyli bramki? - pytał trener gości Łukasz Wicher. - Starają się, walczą, jednak to nie przekłada się na dorobek strzelecki.
Start zagrał w eksperymentalnym ustawieniu na środku obrony. Pauzujących Rafała Żołnowskiego i Jakuba Adriana udanie zastąpili Krystian Błach i Sławomir Paszkowski.
- O tym, że wystąpimy w takim składzie dowiedzieliśmy się tuż przed meczem - wyjaśniał Krystian Błach. - Rafał pauzuje za kartki, a Jakub doznał kontuzji, stąd musieliśmy szukać alternatyw. Cieszy, że podołaliśmy i to ważne spotkanie rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść.
Start Namysłów - KS Krapkowice 3-1 (0-1)
0-1 Niespodziński - 31., 1-1 Kostrzewa - 57., 2-1 Pabiniak - 67., 3-1 Hołub - 90.
Start: Zachara - Ł. Pabiniak (68. Zieliński), Paszkowski, Krystian Błach, Kamil Błach - Ławrinienko (46. Kostrzewa), Ptak (46. Hołub), Wilczyński, Raduchowski (80. Szczygieł) - Pabiniak, Samborski. Trener Grzegorz Rosiek.
KS: Pasdzior - Trinczek, Brzozowski, Pindral, Łysoń (78. Smykała) - Rychlewicz, Jakwert, Niespodziński, Szymański - Dahms (80. Smykała), Wośko (65. Karwot). Trener Łukasz Wicher.
Sędziował Marcin Biegun (Nysa). Żółte kartki: Ptak, Ł. Pabiniak, P. Pabiniak, Paszkowski - Wośko, Niespodziński, Sobota. Widzów 120.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?