Saltex 4 liga: OKS Olesno - Start Namysłów 2-1

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Start walczył do końca, ale z Olesna wyjeżdżał bez punktów.
Start walczył do końca, ale z Olesna wyjeżdżał bez punktów. Oliwer Kubus
W ostatnich minutach namysłowianie postraszyli rywala, a ten przeżywał trudne chwile, gdyż wcześniej zmarnował rzut karny i kilka dobrych okazji. OKS wygrał jednak zasłużenie.

Spotkanie miejscowi zaczęli najlepiej jak się dało, już w 8. min obejmując prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Krzymińskiego, celną główką popisał się stoper Pawelec. Radość trwała 120 sekund. Po takim czasie odpowiedział Start. P. Pabiniak przejął piłkę w środku pola i zdecydował się na indywidualny przebój, który zwieńczył precyzyjnym strzałem z około 20 metrów.

- Ciągle wierzymy w pozostanie w IV lidze - podkreślał Patryk Pabiniak, napastnik Startu. - Gdyby tak nie było, moglibyśmy zamiast na mecz, pojechać na ryby. Mamy bardzo młody zespół, który jak okrzepnie, może być groźny dla każdego, i to przez następnych kilka sezonów.

Kolejne minuty upłynęły pod znakiem przewagi OKS-u, którego ofensywne poczynania neutralizowali jednak goście. Po kilku niecelnych i niegroźnych strzałach dopiero w 39. min Jasina stanął przed szansą na bramkę, ale spudłował. Kiedy piłkarze myśleli już o zejściu na przerwę, prowadzenie objęli miejscowi, zdobywając bramkę ponownie po stałym fragmencie. W zamieszaniu najlepiej odnalazł się Hober i z bliskiej odległości trafił do siatki.

Druga połowa początkowo toczyła się przy przewadze OKS-u. Na trybunach rozległa się radość, kiedy w 60. min Rafał Żołnowski faulował w polu karnym Hobera, a sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Michał Bienias uderzył po ziemi, blisko słupka, lecz Stasiowski wyczuł jego intencje i sparował strzał.

- W kluczowych momentach, kiedy mieliśmy przeciwnika na widelcu, odpuszczaliśmy i mecz się odwracał - tłumaczył szkoleniowiec oleskiej drużyny Grzegorz Krawczyk. - Tak było po bramce na 1-0, jak i po strzeleniu gola na 2-1. Karny powinien „zabić” spotkanie, tymczasem podaliśmy gościom rękę.

Goście uwierzyli, że nie wszystko stracone i wreszcie odważniej zaatakowali, tak że gospodarze do ostatnich sekund nie byli pewni zwycięstwa. Najwięcej zagrożenia niosły rzuty wolne wykonywane przez Pabiniaka. Po jednym z nich przed świetną szansą stanął Żołnowski, natomiast w przedłużonym czasie napastnik Startu omal nie zaskoczył Kościelnego bezpośrednim uderzeniem. Piłka odbiła się jednak od poprzeczki.

Po chwili arbiter zakończył spotkanie. W ekipie OKS-u zapanowała radość, a mocno zmęczeni goście żałowali niewykorzystanej szansy na punkt.
- Remis był w zasięgu - uważał Pabiniak. - Szczęście nie dopisało nam w końcówce. Centymetrów zabrakło, by piłka po moim strzale w 91. min przekroczyła linię bramkową. Zbyt późno zaatakowaliśmy i ostatecznie nie starczyło nam czasu na wyrównującego gola.

Start coraz bardziej się odkrywał i to powinni wykorzystać miejscowi w szybkich atakach. Groźnie było po strzale Jeziorowskiego, a Obaka trafił w poprzeczkę. Piłka wylądowała na niej także po interwencji Stasiowskiego, który z trudem sparował „główkę” Jeziorowskiego.

OKS Olesno - Start Namysłów 2-1 (2-1)
1-0 Pawelec - 9., 1-1 P. Pabiniak - 11., 2-1 Hober - 43.

Olesno: Kościelny - Meryk, Riemann, Pawelec, Popczyk - Hober, Krzymiński (60. Skoczylas), Bienias, Skowronek (84. Rozik), Obaka (90. Jainta) - Jasina (46. Jeziorowski). Trener Grzegorz Krawczyk.

Start: Stasiowski - Zieliński (88. D. Raszewski), Ciupa, Żołnowski, Sarnowski - Drapiewski (67. W. Czech), Ptak (61. Dempniak), Biliński, Kostrzewa - Smolarczyk, P. Pabiniak. Trener Bartosz Medyk.

Sędziował Łukasz Kulesa (Opole).
Żółte kartki: Hober - Zieliński, Ciupa, Żołnowski, Sarnowski.
Widzów 120.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska