Saltex 4 liga: Start Namysłów - MKS Gogolin 1-0

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Start wygrał po przypadkowej bramce i nadal marzy o utrzymaniu.
Start wygrał po przypadkowej bramce i nadal marzy o utrzymaniu. Oliwer Kubus
Ekipa z Namysłowa się rozpędza i zanotowała kolejną zdobycz. Zwycięski gol w meczu z MKS-em padł jednak w przypadkowych okolicznościach

W Namysłowie spotkały się zespoły, które preferują odmienne style. Start szuka prostymi środkami drogi do bramki i słynie z waleczności, natomiast MKS wymienia sporo podań i rozgrywa piłkę od własnego pola karnego. Zwyciężyła taktyka gospodarzy.

Zagrożenia ze strony MKS-u niosły przerzuty Mariusza Kapłona, najbardziej doświadczonego gracza w drużynie Adriana Pajączkowskiego. Były zawodnik Ruchu Zdzieszowice brał udział niemal w każdej akcji i zaliczył najwięcej kontaktów z piłką. Paradoksalnie to on okazał się pechowcem i przyczynił do zdobycia kuriozalnego gola przez miejscowych.

W 36. min grę od bramki wznawiał Mateusz Nikołajczyk. Podał do obrońcy, a ten odegrał do ustawionego na 16. metrze Kapłona. Pomocnik gości nie zauważył czającego się za jego plecami Aleksandra Ławrinienki i uderzył piłkę tak niefortunnie, że ta odbiła się od napastnika Startu i wpadła do siatki.

Podopieczni Bogdana Medyka, choć bramkę zdobyli przypadkowo, na zwycięstwo zasłużyli. Harowali na całym boisku, walczyli o każdą piłkę i nie dopuszczali rywali do wielu okazji.
- Od dawno wiadomo, że Start nie słynie z pięknej gry - tłumaczył Paweł Sarnowski, boczny obrońca namysłowskiej drużyny. - Mamy jednak inne atuty. Każdy jest mocno zżyty z klubem i robi, co w jego mocy, by wygrywać. W naszej sytuacji, gdy walczymy o utrzymanie, styl nie ma znaczenia. Liczy się tylko końcowy wynik i punkty.

Druga połowa to dominacja gości, jednak do groźniejszych sytuacji dochodzili gospodarze. Najbliżsi szczęścia byli po strzale z rzutu wolnego Patryk Pabiniak, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Po drugiej stronie Andrzej Kocoń przegrał pojedynek z Wojciechem Stasiowskim.

- Futbol jest miarą skuteczności, wszystko determinuje wynik - mówił trener Startu Bogdan Medyk. - W ostatnich trzech spotkaniach mieliśmy realną szansę zdobyć 9 punktów, ale równie dobrze mogliśmy zostać bez punktu. Cieszę się, że zawodnicy wyciągają wnioski i stosują się do zaleceń. Pokazali charakter i pomogli szczęściu.

Z kolei piłkarze z Gogolina po znakomitym początku wiosny (dwa zwycięstwa z bilansem bramkowym 11-1) spuścili z tonu, nie wygrywając sześciu kolejnych spotkań. Na korzyść MKS-u działa czas. Oprócz Kapłona (rocznik 1980) i Łukasza Szydłowskiego (1984), trener Pajączkowski utworzył jedenastkę z zawodników młodych.
- Staramy się grać ładnie, co jeszcze nie zawsze przekłada się na wyniki - mówił Mariusz Kapłon. - Chłopcy dopiero się uczą, nie można od nich wymagać seryjnych zwycięstw.

Start Namysłów - MKS Gogolin 1-0 (1-0)
1-0 Ławrinienko - 36.

Start: Stasiowski - Sarnowski, Ciupa, Żołnowski, Ł. Pabiniak - Ptak, Wilczyński, Biliński, Błach (89. Zieliński) - P. Pabiniak (90. Dempniak), Ławrinienko (84. Drapiewski, 90. Kostrzewa). Trener Bogdan Medyk.

Gogolin: Nikołajczyk - Wymysłowski, F. Szampera, Ochmański, Kaczmarek (61. Botta) - Wróbel (61. Mizielski), Pindral, Kapłon, Szydłowski (75. K. Szampera) - Kocoń, Pogrzeba (46. Rusin). Trener Adrian Pajączkowski.

Sędziował Łukasz Sowada (Opole).
Widzów 70.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska