Orlik zdobył pierwszą bramkę w tym spotkaniu i było to jedyne prowadzenie brzeżan. Kolejne minuty w pełni należały do gości. Zespół rezerw ekstraklasowego klubu dominował na parkiecie. Podopieczni trenera Roberta Karlikowskiego mieli duże problemy z grą w defensywie o czym świadczy aż 21 straconych goli w pierwszej połowie.
W ataku gra też szła dość topornie. Dużo było rzutów z nieprzygotowanych do końca pozycji, ale też i strat. Zespół z Puław wypracował sobie dużą przewagę, a że siła Orlika nie jest zbyt duża, to po przerwie przyjezdni kontrolowali przebieg gry.
Druga połowa była lepsza w wykonaniu szczypiornistów naszego zespołu. Wygrali tę odsłonę, ale na dogonienie rywali nie mieli szans. Różnica trzech goli jaką skończył się mecz była najmniejszą. Bardziej brzeżanie nie byli w stanie się zbliżyć.
- Może gdyby mecz potrwał 10 minut dłużej, to dogonilibyśmy przeciwników - analizował trener Karlikowski. - To jednak tylko gdybanie. Nie ma być z czego zadowolonym. Przegraliśmy zasłużenie. Nie udało nam się więc w honorowy sposób pożegnać z własnymi kibicami. Cóż zrobić, pozostaje się uderzyć w piersi. Ten mecz był w naszym wykonaniu taki, jak cała runda rewanżowa. Poziom naszej gry był niższy niż ten, na jaki nas stać.
W najbliższy weekend zajmujący 9. miejsce w gronie 11 zespołów z dorobkiem sześciu punktów Orlik skończy sezon meczem wyjazdowym z przedostatnią w tabeli Glorią Katowice, która ma pięć punktów. Spadek brzeżanom już nie grozi, bo ostatni w tabeli MKS Biłgoraj (4 pkt) nie ma szans ich wyprzedzić.
Orlik Brzeg - Azoty II Puławy 33-36 (13-21)
Orlik: Kania, Stypiński - Świerczyński 7, Krocz 3, Włodek 2, Błajda, Galar 4, Urban 5, Potępa 5, Wojcieszek 7. Trener Robert Karlikowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
